Kiedy pod koniec lat 80. z trzecim mężem Robertem Mosbacherem – sekretarzem ds. handlu w administracji G.Busha – zamieszkała w Waszyngtonie, pisano o niej „Georgette Huragan”. Zaangażowała się w zbieranie funduszy na rzecz Partii Republikańskiej i szybko stworzyła sieć politycznych kontaktów. Już po rozwodzie z Mosbacherem zrobiło się głośno o jej przyjęciach organizowanych w kupionym od włoskiej hrabiny apartamencie przy 5 Alei w Nowym Jorku. Urządzane przez nią koktajle i kolacje przyciągały najważniejszych polityków.
W styczniu 2017 r. Georgette Mosbacher zdecydowała się jednak rozstać ze swoim słynnym nowojorskim apartamentem pod nr 1020, w którym mieszkała przez 25 lat. Wystawiła go na sprzedaż za, bagatela, 29,5 mln dolarów. Pisały o tym wszystkie gazety, bo zwykli śmiertelnicy mogli wreszcie zajrzeć do środka. A to wyjątkowe miejsce. Na słynnych przyjęciach bywało tam na raz nawet 200 osób, a przy okrągłym, 18-osobowym stole zasiadali tak znani politycy, jak Donald Trump, Margaret Thatcher, Jeb Bush, Mitt Romney czy niedoszły kandydat demokratów na prezydenta, Michael Bloomberg.
Mosbacher jest także właścicielką nieruchomości w Waszyngtonie i na Florydzie. Jeszcze przed wygraną Trumpa Georgette Mosbacher zdecydowała, że przez kilka miesięcy w roku będzie mieszkać w Europie. Szukała podobno domu na Capri. Decyzja o wystawieniu nowojorskiego apartamentu na sprzedaż z pewnością nie była dla niej łatwa, bo, jak mówiła w wywiadach, pasował jak ulał do stylu życia, który lubi.
Milionerka z prowincji
Jak sama o sobie mówi, jest prowincjuszką z małego miasteczka, która zamieszkała przy ekskluzywnej Piątej Alei. Odniosła rzeczywiście olbrzymi sukces w biznesie. Najpierw uratowała podupadającą firmę kosmetyczną La Praire, którą sprzedała później za grube miliony, a następnie skutecznie zarządzała firmą Borghese. Ale najpierw musiała na ten sukces zapracować. A jak przekonuje w swojej książce – niezależność finansowa musi kosztować.
Była siedmiolatką, kiedy jej ojciec, właściciel restauracji w niewielkim miasteczku Highland w stanie Indiana, zginął w wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę. Musiała pomagać matce w wychowaniu trójki młodszego rodzeństwa. Wiele zawdzięcza babce i prababce, u których wychowywała się w Chicago. Mosbacher skończyła studia na Uniwersytecie w Indianie i znalazła pracę w firmie reklamowej. Potem pojawiły się kolejne małżeństwa i rozwody, a ona zaczęła obracać się w towarzystwie ludzi bogatych i wpływowych. Była żoną dewelopera Roberta Muira, potem prezesa Fabergé George’a Barrie’go, by wreszcie poślubić Roberta Mosbachera.
Mąż numer trzy wprowadził ją na waszyngtońskie salony. Był bliskim przyjacielem George’a H.W. Busha, który w 1988 r. został lokatorem Białego Domu. To wtedy Georgette Mosbacher zaczęła rozumieć, jaką władzę dają polityczne znajomości i wpływy, rozpoczynając erę legendarnych przyjęć dla śmietanki biznesowej i politycznej Ameryki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.