Tunel do raju

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tysiące imigrantów próbują się przedrzeć do Wielkiej Brytanii pod kanałem La Manche
Dwa tysiące funtów kary płaci firma eksploatująca Eurotunel za każdego imigranta, który dostanie się pod kanałem La Manche do Wielkiej Brytanii. Nie mogąc sobie poradzić z dzikimi imigrantami - nawet przy pomocy coraz liczniejszej ochrony - przedstawiciele spółki wielokrotnie prosili rząd Wielkiej Brytanii o pomoc wojska. Na razie jej nie otrzymali. Próby sforsowania tunelu nasiliły się szczególnie po otwarciu w Sangatte pod Calais (2 km od wjazdu po francuskiej stronie) ośrodka Czerwonego Krzyża dla uchodźców. O zamknięcie ośrodka bezskutecznie prosił swojego francuskiego kolegę brytyjski minister spraw wewnętrznych David Blunkett.
To, co zdarzyło się w Wigilię 2001 r., przeszło wyobrażenia projektantów tunelu i policjantów. W odstępie czterech godzin w dwóch falach usiłowało się do niego wedrzeć ponad 500 osób. Policja powstrzymała intruzów gazem łzawiącym. 40 uczestników "inwazji" w kwietniu stanie przed francuskimi sądami, a prowodyrzy - trzech Irakijczyków i Afgańczyk - już zostali skazani na cztery miesiące więzienia. Spółce Eurotunnel muszą dodatkowo zapłacić 195 tys. funtów odszkodowania za przerwę w funkcjonowaniu tunelu.

Mit łatwego azylu
Do Wielkiej Brytanii próbują się dostać dziesiątki tysięcy imigrantów, chcących uzyskać tam status uchodźców. W trzecim kwartale 2001 r. wpłynęło prawie 19 tys. wniosków o azyl, czyli o 21 proc. więcej niż w drugim kwartale. W 2000 r. odrzucano trzy czwarte podań, a azyl przyznano zaledwie 9 proc. ubiegających się.
Wśród obcokrajowców najczęściej usuwanych z Wielkiej Brytanii przeważają przybysze z Europy Wschodniej, głównie z byłej Jugosławii, Czech i Polski (de facto są to Romowie z tych krajów). Imigranci są przekonani, że prawo azylowe w Wielkiej Brytanii jest wyjątkowo łagodne. Pytani przez "Wprost" urzędnicy Home Office dementują tę opinię: "Nasze przepisy wcale nie są łagodniejsze niż prawo imigracyjne innych krajów. Niełatwo jednak walczyć z mitami".

Drodzy goście
Ci, którym udało się przejść przez graniczne sito, przez jakiś czas mogą się nie martwić o byt. Zasiłek na utrzymanie dla azylanta stanowi 70 proc. sumy przyznawanej Brytyjczykom - jest to 64,68 funta miesięcznie na dziecko, 115,80 funta dla osoby w wieku 18-25 lat i 146,16 funta dla osoby powyżej 25. roku życia.
Azylanci kierowani są przez służbę imigracyjną do organu samorządu lokalnego w konkretnej miejscowości. Władze samorządowe zapewniają im miejsce w tanim hoteliku, a po paru miesiącach przenoszą ich do mieszkań w blokach lub domkach. Zdarza się, że azylanci "zagęszczają się" po kilka rodzin w jednym domu, a zwolnione pomieszczenia podnajmują. Oczekujący na rozpatrzenie wniosku o azyl i ewentualnej apelacji (zwykle trwa to cztery miesiące, ale bywa, że i trzy lata) nie mają prawa do pracy. W praktyce pracują na czarno, lecz przyłapanie na tym grozi deportacją. Imigrantom przysługuje prawo do bezpłatnej opieki lekarskiej w społecznej służbie zdrowia oraz bezpłatnego kształcenia dzieci. Są też przyjmowani na kursy językowe.
System opieki nad imigrantami ma wkrótce zostać gruntownie zreformowany. Zamiast hotelików powstaną ośrodki recepcyjne i otwarte ośrodki mieszkaniowo-socjalne, zapewniające całodzienne wyżywienie, naukę i opiekę lekarską. Ten, kto nie zgodzi się mieszkać w takim ośrodku, zostanie pozbawiony pomocy. W zamkniętych ośrodkach gromadzeni będą azylanci czekający na deportację. Czy to jednak wystarczy, by rozwiać mit o Wielkiej Brytanii jako raju dla imigrantów?


Więcej możesz przeczytać w 1/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.