Jak państwo wiedzą, Kazimierz, Michał i Paweł ostatecznie odeszli z PiS. Wbrew pozorom to tylko dwóch facetów.
Za nimi nie podążył Ludwik z Sabą, który nie mógł, bo właśnie podążył na sushi. Wiemy, bo go tam przyuważyliśmy. Panie Ludwiku, między nami mówiąc, znamy lepsze lokale. A poza tym chadzając do takich knajp, sam pan wydaje na siebie wyrok. Bo jak facet, który lubi sushi, może być lojalny wobec Kaczyńskiego? Marcinkiewicza pan zna?
Żeby jednak Ujazdowskiemu i Zalewskiemu smutno nie było, to w ślad za nimi podążyli inni. Najpierw Krzywicki i Polaczek. I już była wyrwa nie do załatania. A potem cios w samo serce zadał Kaczorom Sellin. A pan Sellin, jak wiadomo, robi pyszne klopsiki.
Sorry, co za wtopa! To nie pan Sellin z PiS, ale Pan Nillsen z „Pippi Pończoszanki". Ale to by się nawet zgadzało, bo podobno on też odszedł z PiS.
To nie koniec. Z PiS odszedł również Marcinkiewicz. Co? Już raz odchodził? Ale to Mirosław, brat tego śmiesznego z telewizji. Jak widać, odchodzenie z PiS jest u nich rodzinne. Jak to dobrze, że Kazimierz ma jeszcze jednego brata i trójkę pełnoletnich dzieci plus dzieci Mirosława i tego trzeciego… Serial „Marcinkiewicz odchodzi z PiS" potrwa więc do wiosny 2016.
Jest jednak silny związek między nami a PiS, przyznajemy. Po prostu oni o nas dbają. Niech no sobie państwo wyobrażą normalną partię, którą opuszcza dwóch wiceprzewodniczących. To jest fronda, rozłam, dużo huku, dymu, tydzień i po sprawie. A ci się prują trzeci miesiąc, końca nie widać, a my mamy o czym pisać. Podobno są przekupieni przez dziennikarzy. Krówkami.
Zresztą nie tylko my relacjonujemy to w szczegółach. Prasa kibicuje jak może rozpadowi PiS i analizuje go na wszystkie strony. Ostatnio rozbawiła nas do łez ekscytacja pewnej gazety na „Wyb", że z partii Kaczyńskich odeszło dwóch radnych z Bolesławca! Jak się te Kaczory podniosą? Już po nich! Tylko zaraz, zaraz, to ten Bolesławiec Piecha?
Spoko, spoko, wiemy, Piecha to Bolesław, a w Bolesławcu to nawet chodziliśmy na lody do Rybaka i na baseny wpław przez Bóbr. Bolesławiec ma też porcelanę, która wcale nie jest porcelaną, tylko kamionką, i prawicowego prezydenta, który wcale nie jest prawicowy, bo… Tak, tak, zgadli państwo! Oczywiście odszedł z PiS! No nie, to dżuma jakaś. Może i Kalisz odszedł z PiS, co?!
Uff, nie, Ryś nie odszedł! Jest, gdzie był. Ostatnio się wprawdzie z PiS poprztykał, bo pisowcy nie chcą, by był w Blida-komisji, a z kolei on i LiD nie chcą, by w komisji była Kempa. Podobno czerwoni w sprawie Kempy są pryncypialni. Ostatecznie gotowi są zgodzić się na Kępę i Moczara.
A propos Kalisza, to właśnie ruszyła wielka kampania w ochronie rysiów. Mają stronę internetową, forsę na nich zbierają, wyliczyli, że ich tylko 200, no w ogóle larum grają. Dobra, możemy pomóc. Tylko ciekawe, kto się zajmie Kaliszem, bo ten Ryś chyba się kawiorem żywi, prawda? Wanienka dziennie.
Swoją drogą, jak tu nie wierzyć, że ekolodzy to farbowani czerwoni?! Patrzcie państwo, takiemu Kaliszowi pomagają, bo Ryś, tak? A nad losem kaczek nawet się nie pochylą!
To się nazywa opiniotwórcza rubryka! Jakiś czas temu zakpiliśmy sobie kapkę z posłanki Sikory (jak przystało na ptactwo – z PiS), że niby ciuchy kupuje w sklepie ze śmiesznymi rzeczami. I proszę, jaka metamorfoza! To znaczy nadal jest kiepsko, ale już bez obciachu. Gratulujemy. Mamy jeszcze drobną radę – proszę unikać sejmowej mównicy. To jest tak zwany syndrom Pitery: „Pani lepiej wygląda, jak milczy".
Za nimi nie podążył Ludwik z Sabą, który nie mógł, bo właśnie podążył na sushi. Wiemy, bo go tam przyuważyliśmy. Panie Ludwiku, między nami mówiąc, znamy lepsze lokale. A poza tym chadzając do takich knajp, sam pan wydaje na siebie wyrok. Bo jak facet, który lubi sushi, może być lojalny wobec Kaczyńskiego? Marcinkiewicza pan zna?
Żeby jednak Ujazdowskiemu i Zalewskiemu smutno nie było, to w ślad za nimi podążyli inni. Najpierw Krzywicki i Polaczek. I już była wyrwa nie do załatania. A potem cios w samo serce zadał Kaczorom Sellin. A pan Sellin, jak wiadomo, robi pyszne klopsiki.
Sorry, co za wtopa! To nie pan Sellin z PiS, ale Pan Nillsen z „Pippi Pończoszanki". Ale to by się nawet zgadzało, bo podobno on też odszedł z PiS.
To nie koniec. Z PiS odszedł również Marcinkiewicz. Co? Już raz odchodził? Ale to Mirosław, brat tego śmiesznego z telewizji. Jak widać, odchodzenie z PiS jest u nich rodzinne. Jak to dobrze, że Kazimierz ma jeszcze jednego brata i trójkę pełnoletnich dzieci plus dzieci Mirosława i tego trzeciego… Serial „Marcinkiewicz odchodzi z PiS" potrwa więc do wiosny 2016.
Jest jednak silny związek między nami a PiS, przyznajemy. Po prostu oni o nas dbają. Niech no sobie państwo wyobrażą normalną partię, którą opuszcza dwóch wiceprzewodniczących. To jest fronda, rozłam, dużo huku, dymu, tydzień i po sprawie. A ci się prują trzeci miesiąc, końca nie widać, a my mamy o czym pisać. Podobno są przekupieni przez dziennikarzy. Krówkami.
Zresztą nie tylko my relacjonujemy to w szczegółach. Prasa kibicuje jak może rozpadowi PiS i analizuje go na wszystkie strony. Ostatnio rozbawiła nas do łez ekscytacja pewnej gazety na „Wyb", że z partii Kaczyńskich odeszło dwóch radnych z Bolesławca! Jak się te Kaczory podniosą? Już po nich! Tylko zaraz, zaraz, to ten Bolesławiec Piecha?
Spoko, spoko, wiemy, Piecha to Bolesław, a w Bolesławcu to nawet chodziliśmy na lody do Rybaka i na baseny wpław przez Bóbr. Bolesławiec ma też porcelanę, która wcale nie jest porcelaną, tylko kamionką, i prawicowego prezydenta, który wcale nie jest prawicowy, bo… Tak, tak, zgadli państwo! Oczywiście odszedł z PiS! No nie, to dżuma jakaś. Może i Kalisz odszedł z PiS, co?!
Uff, nie, Ryś nie odszedł! Jest, gdzie był. Ostatnio się wprawdzie z PiS poprztykał, bo pisowcy nie chcą, by był w Blida-komisji, a z kolei on i LiD nie chcą, by w komisji była Kempa. Podobno czerwoni w sprawie Kempy są pryncypialni. Ostatecznie gotowi są zgodzić się na Kępę i Moczara.
A propos Kalisza, to właśnie ruszyła wielka kampania w ochronie rysiów. Mają stronę internetową, forsę na nich zbierają, wyliczyli, że ich tylko 200, no w ogóle larum grają. Dobra, możemy pomóc. Tylko ciekawe, kto się zajmie Kaliszem, bo ten Ryś chyba się kawiorem żywi, prawda? Wanienka dziennie.
Swoją drogą, jak tu nie wierzyć, że ekolodzy to farbowani czerwoni?! Patrzcie państwo, takiemu Kaliszowi pomagają, bo Ryś, tak? A nad losem kaczek nawet się nie pochylą!
To się nazywa opiniotwórcza rubryka! Jakiś czas temu zakpiliśmy sobie kapkę z posłanki Sikory (jak przystało na ptactwo – z PiS), że niby ciuchy kupuje w sklepie ze śmiesznymi rzeczami. I proszę, jaka metamorfoza! To znaczy nadal jest kiepsko, ale już bez obciachu. Gratulujemy. Mamy jeszcze drobną radę – proszę unikać sejmowej mównicy. To jest tak zwany syndrom Pitery: „Pani lepiej wygląda, jak milczy".
Więcej możesz przeczytać w 1/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.