Amerykański czebol

Amerykański czebol

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wszyscy pamiętają, jak Waszyngton beształ Azję za "mętne regulacje" w gospodarce. Cały region został napiętnowany za "brak jasnych zasad" i za "kapitalizm kolesiów"
 Firmy azjatyckie oskarżono o zaniedbania w rzetelnym przedstawianiu sytuacji inwestorom, a rządy państw azjatyckich - o tolerowanie tych praktyk. Zachód ciskał gromy na skorumpowane południowokoreańskie czebole, które nie spełniały zachodnich norm przejrzystości działania i ukrywały szwindle przed światem. I co? Teraz świat beszta Amerykę za niesamowity skandal związany z energetycznym gigantem Enronem.

Najciemniej pod latarnią
Nagłe załamanie się Enronu - amerykańskiego czebolu z Houston - jest największym korporacyjnym bankructwem w historii Stanów Zjednoczonych. "Kapitalizm kolesiów", który pogrążył Enron, może sięgać do Białego Domu ("Czy administracja Busha wiedziała o sytuacji w koncernie? Kiedy dowiedziała się prawdy?" - te pytania brzmią znajomo), a nawet Kongresu. Enron utonął w morzu długów, które usiłowała ukryć przed światem wspomagająca koncern firma audytorska Andersen (dawniej Arthur Andersen). Krótko mówiąc, Stany Zjednoczone same nie zdały egzaminu z przejrzystości transakcji finansowych. Historia ta powinna położyć kres samozadowoleniu Amerykanów i fałszywemu przeświadczeniu, że Ameryka ma moralną przewagę nad resztą świata. To prawda - Stany Zjednoczone są wyjątkowym miejscem pod wieloma względami, ale nie są impregnowane na plagę korupcji, atakującą innych.

Średnio skorumpowani
Obiektywnie patrząc, Ameryka pod względem uczciwości zajmuje miejsce gdzieś w środku światowej listy, przynajmniej według badań Transparency International. W ostatnim raporcie TI na temat efektywności mechanizmów przeciwdziałania korupcji USA nie znalazły się nawet w pierwszej dziesiątce krajów świata. Wylądowały na szesnastym miejscu, wyprzedzone nie tylko przez nieskazitelnie czyste państwa skandynawskie, ale także przez Australię, Hongkong, Nową Zelandię i Singapur. Dla porządku przypomnę, że to kraje azjatyckie pierwsze przyznały, iż są zarażone korupcją zarówno na poziomie korporacyjnym, jak i rządowym. Kryzys finansowy lat 1997-1999 spotęgował jeszcze przekonanie, że to niedokładna informacja o wynikach finansowych przedsiębiorstw przyczyniła się do pogorszenia sytuacji azjatyckich gospodarek. Tymczasem zachodni inwestorzy, którzy oskarżali Azję o wszystkie swoje kłopoty, wystarczająco dużo wiedzieli o skorumpowanych firmach azjatyckich, a mimo to namawiali swoich klientów do robienia z nimi interesów, czyli do rozstania się z pieniędzmi! Czy dziś możemy kategorycznie stwierdzić, że Azja wprowadziła nas w błąd bardziej niż Enron?

Splot interesów
Mimo że od kryzysu azjatyckiego upłynęły dwa lata, do tej pory nie został poruszony problem przepływu kapitału, główna przyczyna załamania się gospodarek Azji. To nie jest temat interesujący dla Stanów Zjednoczonych, częściowo z powodu działalności "kolesiów kapitalistów", którzy finansowali kampanie wyborcze demokratów i republikanów, przy okazji robiąc swoimi spekulacjami walutowymi i giełdowymi szalony zamęt na rynkach finansowych. Cała prawda o skandalicznym załamaniu się Enronu pewnie nigdy nie wyjdzie na jaw. Zbyt wielu wpływowych ludzi - demokratów i republikanów - maczało w niej palce. Ale przynajmniej przyjmijmy do wiadomości, że powinniśmy być bardziej powściągliwi w potępianiu innych i bardziej szczerzy wobec nas samych. Tylko wtedy, gdy Amerykanie zaakceptują fakt, że pod względem moralnym nie różnią się zbytnio od reszty świata, USA będą mogły zasłużyć na rolę przywódcy i szacunek.
Miejmy nadzieję, że Enron dla nas wszystkich będzie wystarczającą nauczką. Bo na dłuższą metę moralne bankructwo jest bardziej szkodliwe dla społeczeństwa niż dla korporacji.

Więcej możesz przeczytać w 5/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor: