Jak wiadomo, wszystkie partie w Polsce są prorodzinne, ale PiS najbardziej. I pewnie dlatego Przemysław Gosiewski pożegnał się z byłą szefową biura prasowego PiS, która chciała wrócić do pracy po urlopie macierzyńskim. Sylwia Matusiak poległa razem z całym biurem jako „ekipa Bielana". A Gosiewski? Cóż, dotychczas uważaliśmy, że jest tylko nudnym człowiekiem bez właściwości, ale teraz czas na szczerość: Pan, panie Gosiewski, po prostu masz małego fiutka i stąd kompleksy.
Gromy ściągnął na siebie nasz Karolek, niebożę, Karski. Wszystko dlatego, że pozwolił sobie na dowcip i nazwał Tuska „Herr Donald". Prawda, jakie śmieszne? Ale nie śmiejmy się z Karola – chłopina ze dwadzieścia lat niemieckiego się uczy i tyle z tego wyniósł, że do facetów mówi się Herr. I za nic w świecie nie mógł zrozumieć, jak w Hamburgu w jednej takiej dzielnicy przebierańcy wołali za nim: „Frau Karski, komm mit uns!".
Charakterystyczne, że nazwanie Tuska „Herr Donaldem" wzbudziło powszechne oburzenie i lament Ewy Milewicz, ale już mówienie o Lechu Kaczyńskim „dureń" uznano za OK. Że niby co, „herr" to gorzej niż „dureń”?! Owszem znamy kilku durnych Niemców, wszystkich z „herr” przed nazwiskiem, ale stanowczo protestujemy przeciwko takim uogólnieniom.
A właśnie, z tym durniem to – jak wiadomo – Wałęsa wyskoczył. Teraz żąda w tej sprawie badań lekarskich. Panie Lechu, przecież wiadomo, że żaden sąd panu nie grozi – każdy lekarz przysięgnie, że pan jesteś niepoczytalny.
Ten facet czerpie z tego satysfakcję, jak nic. No bo Jacek Kurski (PiS) znów przyszedł do Moniki Olejnik. Monika – stosuje płodozmian i skoro przez dwa lata okładała rząd, to teraz bije w opozycję – postanowiła podać Kurę na ostro. Kura nie chciał jednak wystąpić w roli pieczystego, czym wyprowadził Olejnik z równowagi. To skandal, żeby drób buntował się przeciwko kucharzom.
Partia Demokratyczna nadal chce LiD. PrzyDupasy doszły do wniosku, że nikt inny ich do Sejmu nie wprowadzi, dlatego nadal będą z czerwonymi. Zapewniły jednocześnie, że jak z czerwonej listy wejdą do Parlamentu Europejskiego, to zaraz od nich spylą, bo to jednak obciach z postkomunistami na salonach się pokazywać. Owszem, bezczelni, ale za to szczerzy.
Charakterystyczny podział: Wojtek Olejniczak pojękiwania PrzyDupasów przemilczał, a Grześ Napieralski pogroził im, że ich wypędzą w niebyt i z marzeń o Europie zostanie im układanie glazury w Irlandii. Morały z tego dwa: Wojtek jest dla geriatrów.pl łaskawszy niż Grześ, no i zdecydowanie mniej zapalczywy. Zastanawiamy się nad sensem informowania państwa o tym wszystkim i nic nam do głowy nie przychodzi. Ale może chociaż pani Wojtkowa i pani Grzesiowa się ucieszą?
Do mamra trafił niejaki Peter V., czyli po naszemu Filipczyński, zwany kasjerem lewicy. I krótki kwiz. Co robią teraz posłowie SLD: a) pod siebie robią; b) przepytują Pęczaka, co wziąć z sobą do sanatorium; c) dają na msze?
Gaworzyliśmy sobie ostatnio z młodymi posłami PiS (nazwiska z litości pominiemy). Przechwalali się, że ich „znajomy z biznesu" zapewnia ich, że gdyby tylko zrezygnowali z polityki, to headhunterzy by się o nich zabijali. Faktycznie, strasznie trudno teraz o pomocników murarskich.
A swoją drogą to niewiarygodne, ilu altruistów w tym PiS. Mogliby być szefami banków, no w każdym razie poważnymi menedżerami – oni święcie w to wierzą, serio! – ale dla dobra Polski zaharowują się w sejmowej Hawełce czy Barze za Kratą za marne grosze. W imieniu Polski odpuszczamy wam, idźcie już sobie. No to pa!
Oburzenie na Kazia Marcinkiewicza, który swą szkółkę niedzielną zareklamował w Sejmie, nie ominęło również PiS. „Jak ja też sobie założę jakiś fajny biznes, to też sobie go zareklamuję w Sejmie" – obruszył się Zbigniew Girzyński. Zbychu, „fajny biznes" i ty?! Nie da rady, to się wyklucza.
Gromy ściągnął na siebie nasz Karolek, niebożę, Karski. Wszystko dlatego, że pozwolił sobie na dowcip i nazwał Tuska „Herr Donald". Prawda, jakie śmieszne? Ale nie śmiejmy się z Karola – chłopina ze dwadzieścia lat niemieckiego się uczy i tyle z tego wyniósł, że do facetów mówi się Herr. I za nic w świecie nie mógł zrozumieć, jak w Hamburgu w jednej takiej dzielnicy przebierańcy wołali za nim: „Frau Karski, komm mit uns!".
Charakterystyczne, że nazwanie Tuska „Herr Donaldem" wzbudziło powszechne oburzenie i lament Ewy Milewicz, ale już mówienie o Lechu Kaczyńskim „dureń" uznano za OK. Że niby co, „herr" to gorzej niż „dureń”?! Owszem znamy kilku durnych Niemców, wszystkich z „herr” przed nazwiskiem, ale stanowczo protestujemy przeciwko takim uogólnieniom.
A właśnie, z tym durniem to – jak wiadomo – Wałęsa wyskoczył. Teraz żąda w tej sprawie badań lekarskich. Panie Lechu, przecież wiadomo, że żaden sąd panu nie grozi – każdy lekarz przysięgnie, że pan jesteś niepoczytalny.
Ten facet czerpie z tego satysfakcję, jak nic. No bo Jacek Kurski (PiS) znów przyszedł do Moniki Olejnik. Monika – stosuje płodozmian i skoro przez dwa lata okładała rząd, to teraz bije w opozycję – postanowiła podać Kurę na ostro. Kura nie chciał jednak wystąpić w roli pieczystego, czym wyprowadził Olejnik z równowagi. To skandal, żeby drób buntował się przeciwko kucharzom.
Partia Demokratyczna nadal chce LiD. PrzyDupasy doszły do wniosku, że nikt inny ich do Sejmu nie wprowadzi, dlatego nadal będą z czerwonymi. Zapewniły jednocześnie, że jak z czerwonej listy wejdą do Parlamentu Europejskiego, to zaraz od nich spylą, bo to jednak obciach z postkomunistami na salonach się pokazywać. Owszem, bezczelni, ale za to szczerzy.
Charakterystyczny podział: Wojtek Olejniczak pojękiwania PrzyDupasów przemilczał, a Grześ Napieralski pogroził im, że ich wypędzą w niebyt i z marzeń o Europie zostanie im układanie glazury w Irlandii. Morały z tego dwa: Wojtek jest dla geriatrów.pl łaskawszy niż Grześ, no i zdecydowanie mniej zapalczywy. Zastanawiamy się nad sensem informowania państwa o tym wszystkim i nic nam do głowy nie przychodzi. Ale może chociaż pani Wojtkowa i pani Grzesiowa się ucieszą?
Do mamra trafił niejaki Peter V., czyli po naszemu Filipczyński, zwany kasjerem lewicy. I krótki kwiz. Co robią teraz posłowie SLD: a) pod siebie robią; b) przepytują Pęczaka, co wziąć z sobą do sanatorium; c) dają na msze?
Gaworzyliśmy sobie ostatnio z młodymi posłami PiS (nazwiska z litości pominiemy). Przechwalali się, że ich „znajomy z biznesu" zapewnia ich, że gdyby tylko zrezygnowali z polityki, to headhunterzy by się o nich zabijali. Faktycznie, strasznie trudno teraz o pomocników murarskich.
A swoją drogą to niewiarygodne, ilu altruistów w tym PiS. Mogliby być szefami banków, no w każdym razie poważnymi menedżerami – oni święcie w to wierzą, serio! – ale dla dobra Polski zaharowują się w sejmowej Hawełce czy Barze za Kratą za marne grosze. W imieniu Polski odpuszczamy wam, idźcie już sobie. No to pa!
Oburzenie na Kazia Marcinkiewicza, który swą szkółkę niedzielną zareklamował w Sejmie, nie ominęło również PiS. „Jak ja też sobie założę jakiś fajny biznes, to też sobie go zareklamuję w Sejmie" – obruszył się Zbigniew Girzyński. Zbychu, „fajny biznes" i ty?! Nie da rady, to się wyklucza.
Więcej możesz przeczytać w 14/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.