"Pianista" to dla Romana Polańskiego wiza do Hollywood
Pokazywany właśnie w Cannes "Pianista" spełnia wszystkie wymagania łowcy nagród: opowiada dramatyczną, opartą na faktach historię, ma wyrazistych bohaterów, reżyser jest wymieniany w pierwszej dziesiątce najwybitniejszych twórców kina drugiej połowy XX wieku, scenariusz napisał jeden z najlepszych współczesnych dramaturgów - Ronald Harwood, scenografię zbudował zdobywca Oscara Allan Starski, a muzykę skomponował ceniony w świecie Wojciech Kilar. Sukces "Pianisty" ponownie otworzyłby Polańskiemu drzwi do Hollywood, zamknięte dla niego przez ponad dwadzieścia lat.
Mistrz tajemnicy
Czy Roman Polański potrafi zrobić realistyczny, przejmujący film? Na pewno potrafi pokazać tajemnicę kryjącą się w duszy i umyśle człowieka. Już "Nóż w wodzie" jest opowieścią o tajemnicy, a w jeszcze większym stopniu "Wstręt" (ze znakomitą rolą Catherine Deneuve), "Dziecko Rosemary" i "Lokator". Tajemnica kryje się prawie w każdym obrazie tego reżysera, niezależnie od gatunku, jakim się posługuje: w psychologicznym thrillerze "Matnia", czarnym kryminale "Chinatown", kostiumowym melodramacie "Tess" czy sensacyjnym "Franticu". Mimo realistycznej formy "Pianista" jest także filmem o tajemnicy. Co sprawia, że niemiecki oficer Wilm Hosenfeld ratuje żydowskiego pianistę? Dlaczego akurat Hosenfeld trafia na Szpilmana?
Kiedyś w niemieckiej telewizji Krzysztof Piesiewicz opowiadał o tym, jak z Kieślowskim wybierali bohaterów swoich filmów. Mówił o pewnej kobiecie. Szła ulicą przekonana, że jej dalsze życie nie ma sensu. I wówczas na przejściu dla pieszych potrącił ją mężczyzna. Uśmiechnął się, porozmawiał i poszedł dalej. To błahe zdarzenie całkowicie ją odmieniło. Piesiewicz stwierdził wówczas, że sensem życia mężczyzny był być może ten mało znaczący epizod. W życiu pianisty Szpilmana i niemieckiego oficera też był taki tajemniczy moment. Polański, jak mało który twórca kina, potrafi o takich tajemniczych chwilach opowiadać.
Film życia
"To najważniejszy film w moim życiu" - deklaruje Polański. Czy tak będzie? Ostatni naprawdę dobrze przyjęty film - "Frantic" z Harrisonem Fordem - nakręcił w 1988 r. "Pianista" zakwalifikował się do głównego konkursu w Cannes, co już jest osiągnięciem. Jeśli odniesie sukces, trafi do szerokiej dystrybucji za oceanem. To oznacza powrót Polańskiego do Ameryki.
"Pianista" to najbardziej osobisty film Polańskiego. Reżyser podkreśla jednak: "To nie jest opowieść o mnie. Nigdy nie wykorzystywałem wątków autobiograficznych". Polański, który jako dziecko przeżył krakowskie getto, odrzucał scenariusze przypominające jego przeżycia. Matka reżysera zginęła w Oświęcimiu, ojciec cztery lata spędził w obozie koncentracyjnym. Dlatego odmówił Spielbergowi, gdy ten zaproponował mu reżyserię "Listy Schindlera". Po przeczytaniu "Pianisty" Szpilmana wiedział jednak, że to historia, jakiej szukał od lat. "Traktuję ją jak opowieść o ocaleniu. Jest w niej niezwykły optymizm, który mnie pociąga".
Schindler kontra Hosenfeld
Gdyby Władysław Szpilman dożył premiery filmu Polańskiego, mógłby potraktować ją jako zadośćuczynienie za groteskowe "Miasto nieujarzmione", nakręcone w 1950 r. na podstawie jego wojennych wspomnień. Rzecz początkowo nosiła tytuł "Robinson warszawski" i miała scenarzystów, o jakich mógłby marzyć każdy reżyser - Czesława Miłosza i Jerzego Andrzejewskiego. Tyle że gotowy film niewiele miał wspólnego z ich dziełem. Miłosz wycofał swoje nazwisko z czołówki. Do dramatycznej opowieści o człowieku walczącym samotnie o przetrwanie dokręcono całe partie "politycznie poprawne". Wprowadzono postacie partyzantów z AL i radzieckich spadochroniarzy.
W tym samym czasie wycofano też z obiegu książkę "Śmierć miasta", którą na prośbę przyjaciela spisał i stylistycznie udoskonalił Jerzy Waldorff. I w tym wypadku interweniowała cenzura: niemieckiego oficera ratującego od śmierci głodowej Szpilmana zastąpiono Austriakiem. W nowym wydaniu oficer Wehrmachtu, zgodnie z prawdą, nazywa się Wilm Hosenfeld i jest nauczycielem z Berlina. To z powodu tej postaci o filmie Polańskiego mówi się "nowa Lista Schindlera". Niemiec Szpilmana różni się jednak zasadniczo od swojego rodaka z filmu Spielberga. Ratujący życie Żydom Oskar Schindler to kombinator i cwaniak, którego niezliczone szachrajstwa zostały mu wybaczone "za zasługi". Hosenfeld to prawy człowiek, dla którego pomaganie potrzebującemu jest oczywistością. Jego dalsze losy i śmierć w sowieckim łagrze to materiał na kolejny film.
Prawdziwa historia
"Pianista" został wydany najpierw w Niemczech (w 1998 r.). Już w następnym roku, przetłumaczony na osiem języków, szczycił się tytułem książki roku przyznawanym przez "Los Angeles Times". Największą siłą książki jest lapidarność stylu; wstrząsające sceny z warszawskiego getta Szpilman opisuje w sposób beznamiętny (zamiast przymiotników i epatowania martyrologią - konkrety). W powieści pojawiają się fragmenty, które robią wrażenie wręcz wymyślonych na potrzeby kina. Wiemy jednak, że nawet te najbardziej nieprawdopodobne - zdarzyły się naprawdę. Szpilman widział i opisał scenę, w której Janusz Korczak prowadzi swoich małych podopiecznych na Umschlagplatz. Zapamiętał, że ten smutny pochód otwierał chłopczyk grający na skrzypcach. Nieprawdopodobnie brzmi też opowieść o tym, jak skatowani Żydzi na polecenie esesmana: "Śpiewać!", intonują... polską pieśń żołnierską "Hej, strzelcy wraz". W innej scenie rodzina Szpilmana za bajońską sumę kupuje... jednego irysa, by celebrować ostatni, wspólny "posiłek". Scena (już do obejrzenia w zwiastunie!), w której Hosenfeld słucha nokturnu cis-moll granego przez ukrywającego się w ruinach Szpilmana, ma szansę przejść do historii kina.
Międzynarodowy sukces Polański odniósł już w latach 60. i 70. Film "Chinatown" miał aż jedenaście nominacji do Oscara, "Dziecko Rosemary" niewiele mniej. Reżyser otrzymał ponadto Złotego Niedźwiedzia w Berlinie i Srebrne Lwy w Wenecji. Dotychczas filmy Polańskiego były zgrabnymi projekcjami literackiej fikcji. Kręcąc "Pianistę", po raz pierwszy reżyser opowiada true story. "Wierzę w ten film jak w żaden inny" - zapewnia Polański. Część krytyków wróży mu za "Pianistę" Oscara i triumfalny powrót do Hollywood.
Mistrz tajemnicy
Czy Roman Polański potrafi zrobić realistyczny, przejmujący film? Na pewno potrafi pokazać tajemnicę kryjącą się w duszy i umyśle człowieka. Już "Nóż w wodzie" jest opowieścią o tajemnicy, a w jeszcze większym stopniu "Wstręt" (ze znakomitą rolą Catherine Deneuve), "Dziecko Rosemary" i "Lokator". Tajemnica kryje się prawie w każdym obrazie tego reżysera, niezależnie od gatunku, jakim się posługuje: w psychologicznym thrillerze "Matnia", czarnym kryminale "Chinatown", kostiumowym melodramacie "Tess" czy sensacyjnym "Franticu". Mimo realistycznej formy "Pianista" jest także filmem o tajemnicy. Co sprawia, że niemiecki oficer Wilm Hosenfeld ratuje żydowskiego pianistę? Dlaczego akurat Hosenfeld trafia na Szpilmana?
Kiedyś w niemieckiej telewizji Krzysztof Piesiewicz opowiadał o tym, jak z Kieślowskim wybierali bohaterów swoich filmów. Mówił o pewnej kobiecie. Szła ulicą przekonana, że jej dalsze życie nie ma sensu. I wówczas na przejściu dla pieszych potrącił ją mężczyzna. Uśmiechnął się, porozmawiał i poszedł dalej. To błahe zdarzenie całkowicie ją odmieniło. Piesiewicz stwierdził wówczas, że sensem życia mężczyzny był być może ten mało znaczący epizod. W życiu pianisty Szpilmana i niemieckiego oficera też był taki tajemniczy moment. Polański, jak mało który twórca kina, potrafi o takich tajemniczych chwilach opowiadać.
Film życia
"To najważniejszy film w moim życiu" - deklaruje Polański. Czy tak będzie? Ostatni naprawdę dobrze przyjęty film - "Frantic" z Harrisonem Fordem - nakręcił w 1988 r. "Pianista" zakwalifikował się do głównego konkursu w Cannes, co już jest osiągnięciem. Jeśli odniesie sukces, trafi do szerokiej dystrybucji za oceanem. To oznacza powrót Polańskiego do Ameryki.
"Pianista" to najbardziej osobisty film Polańskiego. Reżyser podkreśla jednak: "To nie jest opowieść o mnie. Nigdy nie wykorzystywałem wątków autobiograficznych". Polański, który jako dziecko przeżył krakowskie getto, odrzucał scenariusze przypominające jego przeżycia. Matka reżysera zginęła w Oświęcimiu, ojciec cztery lata spędził w obozie koncentracyjnym. Dlatego odmówił Spielbergowi, gdy ten zaproponował mu reżyserię "Listy Schindlera". Po przeczytaniu "Pianisty" Szpilmana wiedział jednak, że to historia, jakiej szukał od lat. "Traktuję ją jak opowieść o ocaleniu. Jest w niej niezwykły optymizm, który mnie pociąga".
Schindler kontra Hosenfeld
Gdyby Władysław Szpilman dożył premiery filmu Polańskiego, mógłby potraktować ją jako zadośćuczynienie za groteskowe "Miasto nieujarzmione", nakręcone w 1950 r. na podstawie jego wojennych wspomnień. Rzecz początkowo nosiła tytuł "Robinson warszawski" i miała scenarzystów, o jakich mógłby marzyć każdy reżyser - Czesława Miłosza i Jerzego Andrzejewskiego. Tyle że gotowy film niewiele miał wspólnego z ich dziełem. Miłosz wycofał swoje nazwisko z czołówki. Do dramatycznej opowieści o człowieku walczącym samotnie o przetrwanie dokręcono całe partie "politycznie poprawne". Wprowadzono postacie partyzantów z AL i radzieckich spadochroniarzy.
W tym samym czasie wycofano też z obiegu książkę "Śmierć miasta", którą na prośbę przyjaciela spisał i stylistycznie udoskonalił Jerzy Waldorff. I w tym wypadku interweniowała cenzura: niemieckiego oficera ratującego od śmierci głodowej Szpilmana zastąpiono Austriakiem. W nowym wydaniu oficer Wehrmachtu, zgodnie z prawdą, nazywa się Wilm Hosenfeld i jest nauczycielem z Berlina. To z powodu tej postaci o filmie Polańskiego mówi się "nowa Lista Schindlera". Niemiec Szpilmana różni się jednak zasadniczo od swojego rodaka z filmu Spielberga. Ratujący życie Żydom Oskar Schindler to kombinator i cwaniak, którego niezliczone szachrajstwa zostały mu wybaczone "za zasługi". Hosenfeld to prawy człowiek, dla którego pomaganie potrzebującemu jest oczywistością. Jego dalsze losy i śmierć w sowieckim łagrze to materiał na kolejny film.
Prawdziwa historia
"Pianista" został wydany najpierw w Niemczech (w 1998 r.). Już w następnym roku, przetłumaczony na osiem języków, szczycił się tytułem książki roku przyznawanym przez "Los Angeles Times". Największą siłą książki jest lapidarność stylu; wstrząsające sceny z warszawskiego getta Szpilman opisuje w sposób beznamiętny (zamiast przymiotników i epatowania martyrologią - konkrety). W powieści pojawiają się fragmenty, które robią wrażenie wręcz wymyślonych na potrzeby kina. Wiemy jednak, że nawet te najbardziej nieprawdopodobne - zdarzyły się naprawdę. Szpilman widział i opisał scenę, w której Janusz Korczak prowadzi swoich małych podopiecznych na Umschlagplatz. Zapamiętał, że ten smutny pochód otwierał chłopczyk grający na skrzypcach. Nieprawdopodobnie brzmi też opowieść o tym, jak skatowani Żydzi na polecenie esesmana: "Śpiewać!", intonują... polską pieśń żołnierską "Hej, strzelcy wraz". W innej scenie rodzina Szpilmana za bajońską sumę kupuje... jednego irysa, by celebrować ostatni, wspólny "posiłek". Scena (już do obejrzenia w zwiastunie!), w której Hosenfeld słucha nokturnu cis-moll granego przez ukrywającego się w ruinach Szpilmana, ma szansę przejść do historii kina.
Międzynarodowy sukces Polański odniósł już w latach 60. i 70. Film "Chinatown" miał aż jedenaście nominacji do Oscara, "Dziecko Rosemary" niewiele mniej. Reżyser otrzymał ponadto Złotego Niedźwiedzia w Berlinie i Srebrne Lwy w Wenecji. Dotychczas filmy Polańskiego były zgrabnymi projekcjami literackiej fikcji. Kręcąc "Pianistę", po raz pierwszy reżyser opowiada true story. "Wierzę w ten film jak w żaden inny" - zapewnia Polański. Część krytyków wróży mu za "Pianistę" Oscara i triumfalny powrót do Hollywood.
Pogromca wampirów |
---|
Życiorys Romana Polańskiego to wymarzony materiał na scenariusz filmowy. Urodzony w 1933 r. w Paryżu, w rodzinie żydowskiego krawca z Polski, jako trzylatek przyjechał do Krakowa. Matkę stracił w 1942 r. w Oświęcimiu, a sam trafił do getta. Potem do końca wojny ukrywał się na wsi. Karierę zawodową rozpoczął jako aktor w "Pokoleniu" Wajdy. Jego pierwszym dziełem reżyserskim był "Nóż w wodzie", nominowany do Oscara. Potem "Wstręt" - opowieść o schizofrenicznej zbrodni i psychologiczno-sensacyjna "Matnia" nagrodzona w Berlinie. W USA nakręcił genialny horror "Dziecko Rosemary" oraz czarny kryminał "Chinatown" (jedenaście nominacji do Oscara). W 1969 r. Polański przeżył tragedię, która zaważyła na całym jego życiu - banda Mansona zamordowała jego ciężarną żonę Sharon Tate. Osiem lat później został oskarżony o uprawianie seksu z trzynastolatką i aresztowany. Po wyjściu na wolność za kaucją szybko wyjechał z Ameryki. O możliwości powrotu jest głośno od kilku miesięcy. W Paryżu nakręcił klaustrofobicznego "Lokatora" opartego na prozie Topora. W Anglii powstała melodramatyczna "Tess" z młodziutką Nastassją Kinski. Do jego najlepszych filmów należy też thriller polityczny "Frantic". W ostatnich dziesięciu latach Polański wyreżyserował tylko trzy filmy: "Gorzkie gody", "Śmierć i dziewczyna" oraz "Dziewiąte wrota". |
Zawód reżyser |
---|
Nóż w wodzie 1962 Wstręt 1965 Matnia 1966 Nieustraszeni pogromcy wampirów 1967 Dziecko Rosemary 1968 Chinatown 1974 Lokator 1976 Tess 1979 Frantic 1988 Gorzkie gody 1992 |
Więcej możesz przeczytać w 21/2002 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.