Misja Donalda Tuska z wprowadzeniem do Polski euro skończy się mordobiciem
Polacy to zdolne bestie, ale z matmą sobie nie radzą. Organizatorzy wyborów Studenckiej Miss Polski, które niedawno odbyły się w płockim amfiteatrze, musieli dwukrotnie liczyć głosy jurorów, by uzyskać poprawny wynik. Najpierw wyszło im, że zwyciężyła studentka handlu zagranicznego Paulina Multon, o czym uroczyście poinformowali publiczność. Nazajutrz jednak ponownie użyli liczydła i doszli do wniosku, że podczas gali popełnili błąd. W efekcie kolejność została zmieniona. Świeżo upieczona miss spadła na trzecie miejsce, druga wicemiss przesunęła się oczko wyżej, a koronę przejęła pierwsza wicemiss. – Mieliśmy naprawdę mało czasu na wykonanie obliczeń – tłumaczył dziennikarzom Leszek Tomaszewski z Polskiej Agencji Imprez Masowych.
Trzeba przyznać, że zadanie faktycznie było trudne, bo każdej z pięciu finalistek poszczególni członkowie jury przyznawali punkty w skali od 1 do 5. Trzeba więc było wykonać skomplikowane dodawanie w rodzaju 3+1+0+5+3, a wiadomo, że takie abstrakcyjne działania wymagają wyobraźni matematycznej. Pewnie obyłoby się bez skandalu, gdyby wychowani na kulturze obrazkowej przedstawiciele show-biznesu w praktyce zastosowali metodę zadania z treścią. Jurorzy mogliby gotować kluski i wrzucać je do pięciu misek, a przed każdą z nich siedziałby głodny organizator. Pytanie: „Który z was zjadł najwięcej klusek?", z pewnością pozwoliłoby bezbłędnie wskazać zwycięską mis(s)kę.
Podobną metodę warto polecić organizatorom festiwalu piosenki polskiej w Opolu, którzy w tym roku nie potrafili zsumować głosów publiczności i jurorów. Na oczach milionów widzów wręczyli nagrodę Superpremiery Kasi Cerekwickiej, a po przerwie na reklamy kazali jej oddać trofeum zespołowi Zakopower. Nic dziwnego, że uczestnicy polskich konkursów piękności i festiwali stali się wyjątkowo czujni, a w branży rozrywkowej nastąpiła zmiana priorytetów. Dawniej gdy konferansjer ogłaszał werdykt, zwycięzca szlochał ze szczęścia. Obecnie wybucha bezsilnym płaczem i z zawiścią spogląda na uśmiechniętego rywala, który zajął czwartą pozycję. Ma świadomość, że po kolejnym liczeniu punktów straci wszystko.
Trzeba przyznać, że zadanie faktycznie było trudne, bo każdej z pięciu finalistek poszczególni członkowie jury przyznawali punkty w skali od 1 do 5. Trzeba więc było wykonać skomplikowane dodawanie w rodzaju 3+1+0+5+3, a wiadomo, że takie abstrakcyjne działania wymagają wyobraźni matematycznej. Pewnie obyłoby się bez skandalu, gdyby wychowani na kulturze obrazkowej przedstawiciele show-biznesu w praktyce zastosowali metodę zadania z treścią. Jurorzy mogliby gotować kluski i wrzucać je do pięciu misek, a przed każdą z nich siedziałby głodny organizator. Pytanie: „Który z was zjadł najwięcej klusek?", z pewnością pozwoliłoby bezbłędnie wskazać zwycięską mis(s)kę.
Podobną metodę warto polecić organizatorom festiwalu piosenki polskiej w Opolu, którzy w tym roku nie potrafili zsumować głosów publiczności i jurorów. Na oczach milionów widzów wręczyli nagrodę Superpremiery Kasi Cerekwickiej, a po przerwie na reklamy kazali jej oddać trofeum zespołowi Zakopower. Nic dziwnego, że uczestnicy polskich konkursów piękności i festiwali stali się wyjątkowo czujni, a w branży rozrywkowej nastąpiła zmiana priorytetów. Dawniej gdy konferansjer ogłaszał werdykt, zwycięzca szlochał ze szczęścia. Obecnie wybucha bezsilnym płaczem i z zawiścią spogląda na uśmiechniętego rywala, który zajął czwartą pozycję. Ma świadomość, że po kolejnym liczeniu punktów straci wszystko.
Więcej możesz przeczytać w 38/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.