Teoria i rzeczywistość

Teoria i rzeczywistość

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rządy, które w ciągu jednego roku za wszelką cenę maksymalizują tempo wzrostu, działają na szkodę rozwoju w latach następnych
Upłynęło już dziewięć lat od rozpoczęcia przemian w krajach środkowo-wschodniej Europy. To wystarczająco długi okres, aby empirycznie zweryfikować teorię transformacji. Nagromadzone doświadczenia umożliwiają wiarygodną interpretację różnic w wynikach gospodarczych, zwłaszcza w tempie wzrostu gospodarczego w krajach byłego RWPG.

Starając się te różnice wytłumaczyć, trzeba się odwołać do prostego schematu analitycznego, w którym są trzy kategorie czynników.
Pierwszym czynnikiem są warunki odziedziczone, istniejące na starcie przemian. Wchodząc na ścieżkę transformacji, kraje środkowo-wschodniej Europy były opóźnione gospodarczo w stosunku do państw Europy Zachodniej. Wszystkie dysponowały jednak "potencjałem nadganiania" - czyli mechanizmem, który można było uruchomić w gospodarce, ale nie każdy potrafił to wykorzystać. "Potencjał nad- ganiania" polega na tym, że kraj relatywnie zacofany może się uczyć od krajów zaawansowanych, adaptować sprawdzone już, najlepsze rozwiązania i uczyć się na błędach innych. Co więcej, w kraju opóźnionym jest relatywnie więcej dziedzin o stosunkowo niskiej produktywności, na przykład rozdrobnione rolnictwo. Dziedziny te tworzą pewien zasób "proefektywnościowych przesunięć" -pod warunkiem, że nowe miejsca pracy tworzy się w dziedzinach o wyższej produktywności. W krajach wysoko rozwiniętych możliwości te są w naturalny sposób ograniczone - weźmy pod uwagę na przykład udział rolnictwa w PKB w państwach Unii Europejskiej. Początkowa sytuacja państw post- socjalistycznych była różna; kraje te miały na starcie różne obciążenia. Jednak moim zdaniem, najistotniejsze nie jest to, jak zła lub dobra była sytuacja na starcie, ale to, ile zawierała w sobie możliwości poprawy lub pogorszenia na przyszłość.

Drugim czynnikiem są warunki towarzyszące, przede wszystkim wydarzenia w gospodarce światowej. Warunki towarzyszące są po części wspólne dla wszystkich państw. Odmienna może być natomiast reakcja na nie. Można również wyodrębnić warunki towarzyszące, które mają charakter specyficzny dla danego państwa, na przykład sytuacja demograficzna. Oba czynniki - warunki początkowe oraz warunki towarzyszące - łączy fakt, że są one określone przez przeszłość lub otoczenie międzynarodowe. Nie można ich kształtować, lecz trzeba je przewidywać i dostosowywać się do nich.

Trzecim czynnikiem jest polityka gospodarcza, w tym zwłaszcza reformowanie gospodarki. Jest to jedyne aktywne narzędzie kształtowane w sposób autonomiczny przez państwo. W gestii władz politycznych leży wykorzystanie szans i korzyści płynących z faktu istnienia dwóch pierwszych zmiennych. Oczywiście potencjalnie, bo jeżeli w danym kraju panuje chaos polityczny, to nie można aktywnie i świadomie tworzyć polityki gospodarczej. Po ośmiu, dziewięciu latach widać bardzo duże różnice w sytuacji gospodarczej krajów środkowo-wschodniej Europy. Dotyczą one zarówno tempa wzrostu, jak i charakteru tego wzrostu. Warto przy okazji podkreślić, że nie każdy wzrost jest zdrowy dla gospodarki. Niezdrowy jest bowiem wzrost osiągany kosztem przyszłego rozwoju, taki, który destabilizuje gospodarkę, powiększając deficyt obrotów bieżących i deficyt finansów publicznych. Mówiąc zatem o tempie wzrostu, nie można brać pod uwagę tylko jednego roku. Rządy, które w tym okresie za wszelką cenę maksymalizują tempo wzrostu, działają na szkodę rozwoju w latach następnych. Jednorazowe wysokie tempo wzrostu osiąga się kosztem potencjalnej destabilizacji w przyszłości. Różnice we wskaźnikach gospodarczych dotyczą również tempa obniżania inflacji oraz tempa narastania i zmniejszania bezrobocia. Mówiąc o bezrobociu, mam na myśli sumę bezrobocia jawnego i ukrytego. Posługiwanie się w tym wypadku zachodnioeuropejskimi definicjami bezrobocia, które uznają tylko bezrobocie otwarte, zupełnie nie przystaje do realiów. Gdyby nie brało się pod uwagę bezrobocia ukrytego, można by dojść do absurdalnych wniosków, że problem bezrobocia nie dotyczy wielu państw środkowo-wschodniej Europy. Jak więc wyjaśnić za pomocą wskazanych wcześniej czynników ogromne różnice we wskaźnikach gospodarczych? Nie można tych różnic wyjaśnić ani warunkami odziedziczonymi, ani warunkami towarzyszącymi. Nie można sformułować tezy, że kraje, które miały gorsze warunki na starcie, osiągnęły gorsze wyniki niż te kraje, które miały lepsze warunki. Nie widzę takiego związku. Co więcej, kraje mające lepsze warunki częstokroć osiągały gorsze wyniki. Lepsza sytuacja usypiała bowiem czujność rządzących. Wydawało się, że dany kraj nie potrzebuje tak radykalnych terapii jak biedniejsi sąsiedzi. Po upływie dziewięciu lat dostrzegam prawidłowość, że w trakcie transformacji postsocjalistycznej najprawdopodobniej nie da się uniknąć radykalnej terapii. Jeśli istnieje taka konieczność, to radykalne kroki lepiej zrobić na starcie niż później. Przyczyn różnic w wynikach gospodarczych musimy zatem szukać w różnicach w polityce gospodarczej. Generalnie można powiedzieć, że im lepsza była polityka gospodarcza w okresie transformacji, tym lepsze osiągnął on wyniki. Co to znaczy: dobra polityka gospodarcza? Nie ma tu żadnej filozofii - klasyczne rozwiązania okazały się niezawodne również w wypadku terapii gospodarczej dla państw postsocjalistycznych.

Po pierwsze - jeżeli państwo dziedziczy wysoką inflację, wysoki deficyt budżetowy, to musi wprowadzić ostry program fiskalny. Niezależnie od tego, czy tym krajem jest Rosja, Polska czy Brazylia. W medycynie te same choroby leczy się tak samo bez względu na to, jakiej rasy jest pacjent. Podobnie w ekonomii - specyfika z punktu widzenia terapii jest mało istotna. Oczywiście, w jednym wypadku terapia może być łatwiejsza, w drugim trudniejsza, ale te różnice nie sprawią, że będziemy mieli dwie różne, najlepsze terapie.

Po drugie - jeżeli w odziedziczonej gospodarce przeważają tendencje spadkowe, a jej efektywność jest bardzo niska, to sprawdza się stara prawda, którą głosili już klasycy ekonomii: gospodarka potrzebuje liberalizacji, wolności gospodarczej i prywatnej inicjatywy w ramach dobrze ukształtowanego prawa. Jeżeli państwo dostaje w spadku po poprzednim systemie rozległy sektor państwowy, to trzeba go sprywatyzować. Albowiem własność państwowa jest zbiurokratyzowana i upolityczniona, a więc słaba ekonomicznie. Tak więc i ta klasyczna prawda też się sprawdziła; podobnie jak fakt, że odbudowując rynki finansowe, trzeba szczególnie baczną uwagę zwracać na kwestie ich regulacji oraz nadzoru. Te - jak podkreślam - klasyczne prawdy ekonomiczne w różnym stopniu były dostrzegane w krajach postsocjalistycznych. Na szczęście w Polsce rozumieliśmy te prawidłowości od samego początku: duży nacisk kładliśmy na znalezienie dobrych ram regulacyjnych oraz stworzenie dobrego nadzoru nad systemem bankowym i finansowym, nie lekceważyliśmy potrzeby zliberalizowania rynków i wprowadzenia zasad wolnej konkurencji. Podsumowując: nie znajduję lepszej alternatywnej metody niż terapia klasyczna. Doświadczenie postsocjalistyczne nie dało tak naprawdę żadnych nowych wielkich odkryć i w moim przekonaniu dać ich nie mogło. Oczywiście, w toku transformacji pojawiły się pewne innowacje instytucjonalne. Największą innowacją była masowa prywatyzacja. Prywatyzacja była i jest nadal odpowiedzią na wyjątkowo duży zakres odziedziczonego sektora państwowego i brak rynków kapitałowych, które pozwalałyby w szybkim tempie prywatyzować sektor państwowy przy wykorzystaniu metod klasycznych. Tak więc główną przyczyną różnic w dzisiejszych wynikach gospodarczych krajów środkowo-wschodniej Europy jest jakość polityki gospodarczej prowadzonej w ciągu ostatnich ośmiu, dziewięciu lat. Jak wyjaśnić zróżnicowanie jej jakości? Uważam, że jest czystą spekulacją tłumaczenie tych różnic historią kraju. Różnice w mentalności narodów też uważam za pseudoteorię. Ostatni kryzys gospodarczy w Korei Południowej musiałby bowiem oznaczać gwałtowną zmianę mentalności całego narodu, albowiem poprzednie sukcesy tego kraju tłumaczono właśnie jakąś wyjątkową mentalnością Koreańczyków. Nie ma przekonującej teorii, która mogłaby w pełni tłumaczyć różnice najważniejszego czynnika, jaki kształtuje dobrobyt państwa - polity- ki gospodarczej. Na podstawie obserwacji mogę stwierdzić, że zasadnicze znaczenie ma charakter pierwszej, początkowej fazy transformacji. Jeżeli państwo wykorzysta pierwszą fazę do wytyczenia odpowiedniego kierunku reform, to nagromadzone doświadczenia oraz stworzone fakty ekonomiczne i instytucjonalne (na przykład niezależność banku centralnego, wymienialna waluta) zmniejszą pokusę, żeby zboczyć z tej drogi. Od czego zależy wejście na właściwą drogę? W dużej mierze od przypadku. Jeżeli w pierwszym etapie transformacji znajdzie się grupa ludzi, która umie mądrze skorzystać z doświadczeń krajów wysoko rozwiniętych, umie odróżnić doświadczenia złe od dobrych, to istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że grupa ta naprowadzi gospodarkę na właściwe tory. Niezwykle ważne jest, aby zdarzenia te przebiegały odpowiednio szybko. W pierwszej fazie czas ma ogromne znaczenie również ze względów politycznych. Dawna opozycja nie jest jeszcze skłócona. Ponadto gdy jeden system się kończy, a drugi dopiero tworzy, istnieje pewna próżnia instytucjonalna, którą można zapełnić dobrymi rozwiązaniami. Odwołując się do doświadczeń innych państw, można najlepiej wykorzystać wiedzę i zaadaptować ją we własnym kraju. Tak więc historia uczy, że nawet do sytuacji przypadkowej trzeba być dobrze przygotowanym.


Więcej możesz przeczytać w 1/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.