Telefonia globalna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rozmowa z PAWŁEM RZEPKĄ, prezesem zarządu Telekomunikacji Polskiej SA
Krzysztof Król: - Jak Internet zmieni telekomunikację?
Paweł Rzepka: - Protokół internetowy (IP) jest standardem bardzo uniwersalnym. Zmienił on całkowicie pogląd na sieci telekomunikacyjne. Do lamusa odchodzą powszechne od stu lat sposoby taryfikacji i wyceniania usług związane z trudnościami w pokonaniu odległości przez systemy telekomunikacyjne. W dobie technologii cyfrowych i protokołów typu IP odległość przestaje mieć znaczenie. W tej chwili najważniejszy jest czas wykorzystania dostępu do sieci i szybkość transmisji. To całkowicie zmienia świat telekomunikacji. Już dzisiaj wymiana informacji między autonomicznymi sieciami komputerowymi jest głównym źródłem ruchu w sieciach.
- Czyli połączenie z Ameryką będzie kosztowało tyle samo co rozmowa z osobą znajdującą się w sąsiednim budynku?
- Dążymy do tego. Cały świat będzie wielką siecią lokalną, a każdy uczestnik będzie w niej punktem. I to punktem zarówno nadającym informacje, jak i odbierającym je.
- Czy rewolucja ta sprawi, że mozolnie dziś tworzony system prawa telekomunikacyjnego stanie się anachroniczny?
- Tak, chociaż nie jesteśmy w tej chwili w stanie określić granicy pomiędzy starym a nowym światem. Wszyscy wiemy, że to przejście nastąpi i że obecne systemy prawne nie wytrzymają próby czasu związanej z postępem technologicznym oraz globalizacją. Należałoby stworzyć takie rozwiązania, aby prawo telekomunikacyjne było bardziej uniwersalne, aby nie patrzyło wstecz, nie dzieliło telefonii na lokalną, międzymiastową, międzynarodową oraz transmisję danych. Żeby nie dzieliło tego, co bardzo szybko się integruje i będzie odrębne tylko na papierze.
- Jeśli każdy będzie mógł być nadawcą i odbiorcą, to każdy też będzie mógł być operatorem telekomunikacyjnym?
- Tak może być. Jeśli ktoś zaproponuje bardzo korzystną usługę w jakimkolwiek punkcie świata, to ruch telekomunikacyjny będzie się tam koncentrował. Osoba, która tego dokona, będzie czerpała z tego profity.
- Czy zaoferowanie przez Erę GSM tańszych internetowych rozmów telefonicznych jest początkiem lawiny, która doprowadzi do nowego ładu telekomunikacyjnego, polegającego na braku koncesji, deregulacji, demonopolizacji?
- Polski rynek telekomunikacyjny, aby się bardzo szybko rozwijać, potrzebuje dużego kapitału. I jeśli sprawimy, że przez operatorów z zewnątrz zostanie tylko przeprowadzony drenaż tej najbardziej lukratywnej jego części, to nigdy nie będą oni zainteresowani rozbudową infrastruktury. To jest bardzo duże niebezpieczeństwo. Wiele państw chroniło swój rynek, aby zachęcić kapitał do budowania u nich sieci. Gdy uporano się z tym problemem i sieci były rozbudowane, natychmiast wprowadzano liberalizację. Monopol na rozmowy międzynarodowe, obowiązujący do 2003 r., zapewnia nam przychody potrzebne na inwestycje.
- Jeśli taką samą usługę jak Era zaproponuje przez Internet firma z Tonga, trudno będzie to kontrolować. Nie da się tego procesu zatrzymać metodami prawnymi.
- W tym zakresie istnieje porozumienie międzynarodowe. Wszystkie państwa przyjmują takie rozwiązania. Trwają natomiast dyskusje, kiedy całkowicie zliberalizować rynek. Jestem przekonany, że takie otwarcie nastąpi niedługo.
- Przed rokiem 2003?
- Na to pytanie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć.
- Polska konkurencja w telekomunikacji to dzisiaj walka o obsługę kilkunastu biurowców w Warszawie. Pracownicy takiego budynku korzystają z usług telefonicznych i transmisji danych w zakresie zbliżonym do mieszkańców mniejszego województwa. Walka toczy się o najbogatszych klientów. Kiedy TP SA wprowadzi zróżnicowaną taryfę?
-Na przykład droższą ryczałtową i tańszą - płatną za każde połączenie. - W tym roku zaczniemy wprowadzać tego typu rozwiązania. W ograniczonym zakresie stosujemy je już dzisiaj. Z najważniejszymi klientami zawieramy indywidualne umowy i ustalamy opłaty za korzystanie z naszych usług. Mamy również zamiar wprowadzić specjalne taryfy dla osób bardzo rzadko korzystających z telefonu, dla których opłata abonamentowa wysokości ok. 20 zł miesięcznie jest zbyt duża. Każdy będzie mógł się do nich dodzwonić, a klienci ci będą mieli połączenia z pogotowiem, policją, strażą i wybranymi przez siebie trzema, pięcioma osobami. Wtedy abonament będzie mógł być czterokrotnie niższy. Z drugiej strony, dla klientów wykorzystujących sieć telefoniczną do prowadzenia interesów, dla których najważniejsza jest jej sprawność, wprowadzimy wyższy abonament, ale z gwarancją na przykład naprawy uszkodzenia w ciągu dwóch godzin. Prawo powinno być na tyle uniwersalne, aby zapewnić możliwość dywersyfikacji, czyli proponowania każdemu odpowiednich dla niego usług.
- Czy to zróżnicowanie oferty zostało spowodowane tym, że spółka córka TP SA, czyli Centertel, dla osób tylko odbierających rozmowy wprowadziła niższy abonament od TP SA?
- Chcemy mieć produkty dla różnych grup odbiorców. Myślę, że kolejnym krokiem w tym roku będzie konwergencja, czyli wspólne usługi sieci telefonii komórkowej i stacjonarnej. Na przykład wspólny dostęp, ta sama poczta głosowa. I wówczas te dwie usługi razem będą tańsze niż liczone osobno. - Czy TP SA wejdzie na giełdę nowojorską? - Jesteśmy w stanie przygotowywać sprawozdania w każdym międzynarodowym standardzie, tak że formalnych przeszkód w wejściu na amerykańską giełdę nie ma. Najpierw chcemy jednak pozyskać partnera strategicznego, znaleźć się w dużej grupie telekomunikacyjnej. Natomiast w przyszłości, po rozrzeszeniu usług internetowych, wejście na giełdę byłoby uzasadnione. Firmy internetowe są tam wysoko wyceniane i błędem byłoby nieulokowanie naszych spółek na giełdzie nowojorskiej.
Więcej możesz przeczytać w 4/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.