GRZESIEK MARKOWSKITAK, TO DOPIERO JEST NOWINA; choć może to kogoś zmartwi, przestaliśmy się różnić od ludzi wokół. PO ZJEŹDZIE NA DÓŁ ZACZĄŁEM przyglądać się rejestracjom i okazało się, że przygoda w schronisku nie była przypadkiem – większość samochodów stojących na parkingu wyposażona była w peelkę. Czy rzeczywiście nam się teraz wiedzie, czy może po prostu „Z ziemi włoskiej do Polski" przetarło szlak i teraz postanowiliśmy wrócić? Też w postaci legionów. GDY JUŻ UPEWNIŁEM SIĘ, że dolina jest nasza, z większym spokojem przyjmowałem kolejne tego dowody. W restauracji nie tylko menu po polsku, ale również pani kelnerka rozmawiająca po polsku na temat naleśników. Na szczęście w karcie znaleźliśmy „jelenia z ognia” i „pyzy”, które okazały się być włoskimi gnocchi więc, uff, do czegoś mogliśmy się przyczepić, żeby duch w nas nie wygasł.
SPEŁNIŁO SIĘ WIĘC MARZENIE JARO- SŁAWA KACZYŃSKIEGO o całym narodzie wygrzewającym się na egipskich plażach. Spełniło, choć może w inny sposób. A polityka, tak nieistotna w tych pięknych okolicznościach przyrody, wróciła do nas jeszcze na chwilę dzięki ordynarnemu podsłuchiwaniu rozmowy rodaków w jednej z kolejek linowych. Okazało się, że właśnie w tej dolinie chętnie bywa na wakacjach zimowych „rudy". Dopiero po chwili zrozumieliśmy, że chodzi o premiera Tuska. O rany! To może to dla niego te wszystkie polskie menu, powiewające biało-czerwone flagi, „rosol” i restauracja, która nazywa się Kusk?! Może też chcieli dobrze i tylko trochę przekręcili? Struchlałem. Ale tylko na chwilę. Bo doszło do mnie, że to już nie te czasy. To nie dlatego, że „przyjechała delegacja z zaprzyjaźnionego kraju”, ale dlatego, że wydawane przez nas euro nie różnią się niczym od tych wydawanych przez Niemców czy Francuzów, przyjmują nas tutaj miło i serdecznie. I to było najpiękniejsze odkrycie tych wakacji. Niech żyje „rosol i polenta mit grziby”.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.