W polityce często mawia się "nigdy", ale nigdy nie myśli się "nigdy"
Nie ma ludzi niezastąpionych. I koalicji także. Nikt nie może mieć absolutnej pewności - a w wypowiedziach działaczy Akcji Wyborczej Solidarność czasami ona pobrzmiewa - że w obecnym parlamencie Unia Wolności i AWS są na siebie skazane. Nie są, bo parlament może być wcześniej rozwiązany, możliwy jest rząd mniejszościowy, wreszcie - arytmetycznie jest możliwa koalicja UW-PSL-SLD, a nawet SLD-AWS.
W polityce często mawia się "nigdy", ale nigdy nie myśli się "nigdy". AWS-owska wersja ustawy o Prokuratorii Generalnej została uchwalona przez antykomunistów i postkomunistów. Jeśli dzisiaj pewne rozwiązania są nieprawdopodobne, to dlatego, że wyklucza je bilans strat i zysków dla partii i kraju, tak jak ocenia go w tym wypadku Unia Wolności, która może większość parlamentarną rozbić. Ten bilans nie jest jednak niezmienny. Zależnie od sytuacji partie i ich elektorat mogą zmienić ocenę potencjalnych rozwiązań politycznych. To, czego sobie dziś nie wyobrażamy - ja na przykład nie wyobrażam sobie aliansu Unii Wolności z SLD - jutro może być najlepszym z dostępnych sposobów rządzenia krajem. W Czechach też nikt nie dopuszczał, że dojdzie do sojuszu prawicy z postkomunistyczną socjaldemokracją. Politycy AWS mawiają, że koalicja jest małżeństwem z rozsądku. Tak - ta i każda inna - a nawet można sobie wyobrazić polityczne małżeństwo z konieczności. AWS oglądana od strony unii jawi się jako mieszanka obliczalności i "odlotu", woli reformowania kraju i robienia zamieszania. W AWS nurt programowo bliski unii niewątpliwie nadal dominuje. Powiem więcej, to ten właśnie silny, żywotny intelektualnie nurt reformatorski sprawił, że dzisiaj w Polsce forpocztę reform stanowi AWS. To jest - z jednej strony - przykre dla działaczy UW, bo przystępując do koalicji, nie sądzili, że reformatorski sztandar przejmie od nich partner. Z drugiej strony - rozmach w zmienianiu tych dziedzin, które przetrwały w postaci odziedziczonej po PRL, zachęca, a nawet przymusza do trwania w koalicji. Chodzi i o to, by reformy - nawet te, do których unia ma zastrzeżenia - udały się, a także o to, by uniknąć zarzutu przyłożenia ręki do ich utrudniania czy wręcz torpedowania. Padłby on na pewno, gdyby UW wyszła z koalicji, nie mając w ręku potężnych argumentów uzasadniających taki krok. Unia jest więc w trudnej sytuacji, ale do tej pory ją znosi. Noszenie koalicyjnej obrączki przychodzi jej jednak coraz trudniej, bo w AWS rośnie znaczenie nurtu, wobec którego unia jest bardzo krytyczna, zresztą z wzajemnością. Nurt ten, coraz częściej opozycyjny wobec własnego rządu, zaczyna wymuszać na akcji realizację pomysłów, słusznie przez UW uznawanych za pozbawione sensu, a nawet niebezpieczne dla kraju. Najnowszym i najbardziej skrajnym przykładem jest przegłosowanie przez AWS senackich poprawek do ustawy o Prokuratorii Generalnej. Wywołało to poważne napięcie w koalicji. AWS nie powinna go lekceważyć w przekonaniu, że koalicja jest na siebie skazana. Marsz akcji po tej drodze sprawi, że realizacja potrzebnych reform będzie się coraz bardziej przeplatała z robieniem niepotrzebnego zamieszania. I to zmieni gruntownie kontekst, w jakim unia i jej wyborcy rozważą argumenty przemawiające za pozostaniem w koalicji lub opuszczeniem jej. Niezadowolenie unitów z przejęcia reformatorskiej pałeczki przez AWS przestanie być temperowane troską o reformy, natomiast wzmocni je i uzasadni rzeczywistym interesem publicznym obawa przed uczestniczeniem w "odlotach" gospodarczych i politycznych. Wtedy koalicja się rozleci. Może się to stać dość szybko, a już prawie na sto procent można przyjąć, że nie przetrwa ona uchwalenia ustawy o powszechnym uwłaszczeniu w wersji proponowanej przez AWS. Kryzys koalicji i perspektywa mniejszościowego, czyli bardzo słabego rządu, staje się czymś realnym. Jeżeli to nastąpi, szybko ulotni się pozytywna opinia o Polsce jako kraju stabilnym i obliczalnym, jaką zyskaliśmy w ostatnim czasie, a rozpoczęte cztery wielkie reformy znajdą się na wątłym gruncie. Najlepiej nie próbować, czy ucho utrzyma dzban.
W polityce często mawia się "nigdy", ale nigdy nie myśli się "nigdy". AWS-owska wersja ustawy o Prokuratorii Generalnej została uchwalona przez antykomunistów i postkomunistów. Jeśli dzisiaj pewne rozwiązania są nieprawdopodobne, to dlatego, że wyklucza je bilans strat i zysków dla partii i kraju, tak jak ocenia go w tym wypadku Unia Wolności, która może większość parlamentarną rozbić. Ten bilans nie jest jednak niezmienny. Zależnie od sytuacji partie i ich elektorat mogą zmienić ocenę potencjalnych rozwiązań politycznych. To, czego sobie dziś nie wyobrażamy - ja na przykład nie wyobrażam sobie aliansu Unii Wolności z SLD - jutro może być najlepszym z dostępnych sposobów rządzenia krajem. W Czechach też nikt nie dopuszczał, że dojdzie do sojuszu prawicy z postkomunistyczną socjaldemokracją. Politycy AWS mawiają, że koalicja jest małżeństwem z rozsądku. Tak - ta i każda inna - a nawet można sobie wyobrazić polityczne małżeństwo z konieczności. AWS oglądana od strony unii jawi się jako mieszanka obliczalności i "odlotu", woli reformowania kraju i robienia zamieszania. W AWS nurt programowo bliski unii niewątpliwie nadal dominuje. Powiem więcej, to ten właśnie silny, żywotny intelektualnie nurt reformatorski sprawił, że dzisiaj w Polsce forpocztę reform stanowi AWS. To jest - z jednej strony - przykre dla działaczy UW, bo przystępując do koalicji, nie sądzili, że reformatorski sztandar przejmie od nich partner. Z drugiej strony - rozmach w zmienianiu tych dziedzin, które przetrwały w postaci odziedziczonej po PRL, zachęca, a nawet przymusza do trwania w koalicji. Chodzi i o to, by reformy - nawet te, do których unia ma zastrzeżenia - udały się, a także o to, by uniknąć zarzutu przyłożenia ręki do ich utrudniania czy wręcz torpedowania. Padłby on na pewno, gdyby UW wyszła z koalicji, nie mając w ręku potężnych argumentów uzasadniających taki krok. Unia jest więc w trudnej sytuacji, ale do tej pory ją znosi. Noszenie koalicyjnej obrączki przychodzi jej jednak coraz trudniej, bo w AWS rośnie znaczenie nurtu, wobec którego unia jest bardzo krytyczna, zresztą z wzajemnością. Nurt ten, coraz częściej opozycyjny wobec własnego rządu, zaczyna wymuszać na akcji realizację pomysłów, słusznie przez UW uznawanych za pozbawione sensu, a nawet niebezpieczne dla kraju. Najnowszym i najbardziej skrajnym przykładem jest przegłosowanie przez AWS senackich poprawek do ustawy o Prokuratorii Generalnej. Wywołało to poważne napięcie w koalicji. AWS nie powinna go lekceważyć w przekonaniu, że koalicja jest na siebie skazana. Marsz akcji po tej drodze sprawi, że realizacja potrzebnych reform będzie się coraz bardziej przeplatała z robieniem niepotrzebnego zamieszania. I to zmieni gruntownie kontekst, w jakim unia i jej wyborcy rozważą argumenty przemawiające za pozostaniem w koalicji lub opuszczeniem jej. Niezadowolenie unitów z przejęcia reformatorskiej pałeczki przez AWS przestanie być temperowane troską o reformy, natomiast wzmocni je i uzasadni rzeczywistym interesem publicznym obawa przed uczestniczeniem w "odlotach" gospodarczych i politycznych. Wtedy koalicja się rozleci. Może się to stać dość szybko, a już prawie na sto procent można przyjąć, że nie przetrwa ona uchwalenia ustawy o powszechnym uwłaszczeniu w wersji proponowanej przez AWS. Kryzys koalicji i perspektywa mniejszościowego, czyli bardzo słabego rządu, staje się czymś realnym. Jeżeli to nastąpi, szybko ulotni się pozytywna opinia o Polsce jako kraju stabilnym i obliczalnym, jaką zyskaliśmy w ostatnim czasie, a rozpoczęte cztery wielkie reformy znajdą się na wątłym gruncie. Najlepiej nie próbować, czy ucho utrzyma dzban.
Więcej możesz przeczytać w 4/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.