Pakt Północnoatlantycki rozpoczął operację "Zdecydowana siła", polegającą na bombardowaniu celów wojskowych w Jugosławii. Akcję podjęto, aby położyć kres mordom Albańczyków w Kosowie oraz wymusić na władzach Jugosławii akceptację planu pokojowego, który przewiduje m.in. rozmieszczenie w tej prowincji międzynarodowych sił rozjemczych. Polskie wojsko nie bierze udziału w tej fazie operacji NATO, lecz nasze władze zadeklarowały gotowość wysłania do Kosowa kompanii żołnierzy z 18. batalionu desantowo-szturmowego w Bielsku-Białej. Równocześnie z uderzeniem na Jugosławię w wielu państwach, również tych, których samoloty uczestniczą w bombardowaniach, podjęto debatę na temat prawa sojuszu do interwencji w suwerennym kraju nawet wówczas, gdy jego władze tolerują ludobójstwo.
- Jeśli zajdzie taka potrzeba, Polska powinna wziąć udział w akcji NATO. To nie tylko nasz obowiązek jako lojalnego sojusznika, ale także imperatyw moralny. Nie można tolerować czystek etnicznych dokonywanych kilkaset kilometrów od naszych granic - powiedział Adam Tuczyński z Zielonej Góry.
- Jeśli chcemy być rzeczywistym członkiem NATO, musimy wziąć na siebie odpowiedzialność za decyzje sojuszu. Oczekując pomocy od innych, powinniśmy być gotowi do wsparcia ich działań - zauważyła Maria Jaworska z Łodzi.
Nie wszyscy rozmówcy byli jednak tego samego zdania.
- Nie powinniśmy ryzykować życia naszych żołnierzy, wysyłając ich do Kosowa. Polskie wojska uczestniczą w wielu akcjach humanitarnych na całym świecie, m.in. strzegą pokoju w Bośnii i na Wzgórzach Golan. Nie musimy więc nikomu i niczego udowadniać. Nie musimy umierać za Kosowo - powiedział Jan Wolak z Katowic.
(RK)
- Jeśli zajdzie taka potrzeba, Polska powinna wziąć udział w akcji NATO. To nie tylko nasz obowiązek jako lojalnego sojusznika, ale także imperatyw moralny. Nie można tolerować czystek etnicznych dokonywanych kilkaset kilometrów od naszych granic - powiedział Adam Tuczyński z Zielonej Góry.
- Jeśli chcemy być rzeczywistym członkiem NATO, musimy wziąć na siebie odpowiedzialność za decyzje sojuszu. Oczekując pomocy od innych, powinniśmy być gotowi do wsparcia ich działań - zauważyła Maria Jaworska z Łodzi.
Nie wszyscy rozmówcy byli jednak tego samego zdania.
- Nie powinniśmy ryzykować życia naszych żołnierzy, wysyłając ich do Kosowa. Polskie wojska uczestniczą w wielu akcjach humanitarnych na całym świecie, m.in. strzegą pokoju w Bośnii i na Wzgórzach Golan. Nie musimy więc nikomu i niczego udowadniać. Nie musimy umierać za Kosowo - powiedział Jan Wolak z Katowic.
(RK)
Więcej możesz przeczytać w 14/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.