Polska jest jednym z najbardziej obiecujących rynków telefonii komórkowej w Europie: z usług sieci GSM 900 korzysta ok. 1,8 mln Polaków, zaś z GSM 1800 - 200 tys.
Najstarszy, analogowy system NMT ma ponad 250 tys. abonentów. Z raportu brytyjskiej grupy konsultingowej EMC wynika, że za cztery lata polscy operatorzy GSM będą obsługiwali niemal 6,1 mln abonentów.
Dzięki konkurencji, która wraz z aparatami komórkowymi wkroczyła do polskiej telekomunikacji, telefon stał się towarem powszechnie dostępnym, a wysoka jakość usług - koniecznym warunkiem sukcesu. Jeszcze niecałe trzy lata temu rynek komórek w Polsce opanowany był przez jedną firmę - Centertel. Operator analogowej sieci NMT 450 przez długie lata bezlitośnie wykorzystywał swoją monopolistyczną pozycję, utrzymując wysokie ceny usług. Nie tylko telefon Centertela i jego aktywacja były bardzo kosztowne; przez pierwsze lata abonent płacił za wszystkie prowadzone rozmowy, także wówczas, gdy do niego dzwoniono. Narzekano również na złą jakość rozmów, zwłaszcza w Warszawie. Dopiero konkurencja zmusiła Centertel do obniżenia cen rozmów i aparatów, rozwoju dodatkowych usług oraz sieci sprzedaży. Jesienią 1996 r. ruszyły dwie cyfrowe sieci działające w systemie GSM 900 - Era (należąca do Polskiej Telefonii Cyfrowej) i Plus (Polkomtel). System GSM jest nowocześniejszy od NMT, gwarantuje wyższą jakość połączeń, niezawodność i odporność na zakłócenia. Dziś Era i Plus mają po ok. 900 tys. abonentów. W 1998 r. pojawiła się trzecia sieć cyfrowa - Idea - należąca do Centertela. Idea pracuje w systemie GSM 1800, który jest pojemniejszy od GSM 900 (może pomieścić trzykrotnie więcej abonentów) i dobrze sprawdza się w dużych skupiskach miejskich. Pomimo znacznie mniejszego zasięgu, Idea zdobyła w ciągu roku działalności 270 tys. abonentów. W Polsce, tak jak wcześniej w wielu krajach Europy Zachodniej, sprawdziła się zasada, że każdy nowy konkurent, aby zaistnieć na rynku, musi przedstawiać coraz atrakcyjniejsze oferty. Tak było na przykład w Wielkiej Brytanii, gdy sześć lat temu na rynek wszedł trzeci (po Cellnet i Vodafone) operator - One-2-One. Zaproponował on bezpłatne rozmowy lokalne poza godzinami szczytu. Trzy lata później kolejny operator - Orange - wprowadził korzystniejszy sposób liczenia opłat za połączenia. W wypadku Idei nowością było 50 minut rozmów (w obrębie miasta i w tej samej sieci) wliczonych w abonament oraz darmowa poczta głosowa. W Polsce wciąż najlepszym sposobem na pozyskanie klienta jest obniżanie ceny telefonu: w ciągu trzech lat spadła ona ponaddziesięciokrotnie. Jeszcze kilka miesięcy temu trzeba było wydać co najmniej 199 zł netto, teraz taka stawka jest już standardem (wprawdzie jest to cena w promocji, ale te praktycznie trwają cały rok), zaś najtańszy telefon można kupić już za 99 zł. Promocje kryją jednak w sobie pewne pułapki. W zamian za znaczne obniżenie ceny aparatu bądź przyłączenie do sieci klient musi się zobowiązać do lojalności. Kupiony po niższej cenie telefon zostaje wyposażony w tzw. SIM lock, czyli blokadę karty SIM, która uniemożliwia prowadzenie rozmów z sieci innego operatora. Klient będzie musiał poza tym korzystać z usług firmy przez określony czas, na przykład przez rok. Jednocześnie nie będzie mógł w tym czasie skorzystać z usług nie uwzględnionych przy podpisywaniu umowy ani zamienić aparatu telefonicznego na inny proponowany w zestawie. Gdy któryś z operatorów zaoferuje nowość, pozostali praktycznie nie mają wyjścia i muszą szybko odpowiedzieć jeszcze korzystniejszą ofertą. W czerwcu ubiegłego roku Plus pierwszy wprowadził karty pre-paid. Zestaw o nazwie "SimPlus" zawierał telefon z aktywacją oraz kartę. Prawie natychmiast Era zaproponowała zestaw "Tak, tak", a Idea - "Pop". Wszystkie reklamowane są w telewizji, prasie, na billboardach. To właśnie karty pre-paid w największym stopniu przyczyniły się do gwałtownego przyspieszenia sprzedaży telefonów komórkowych w ubiegłym roku. Sieci uważnie przyglądają się też taryfom proponowanym przez konkurentów. Od marca tego roku Era wprowadziła czwartą specjalną taryfę "Halo", z najniższym abonamentem - 20 zł oraz skróconymi godzinami szczytu (od 9.00 do 17.00). Jednocześnie Era wypromowała zestaw "VIP", przeznaczony dla zamożniejszych klientów, reagując w ten sposób na powodzenie podobnych produktów konkurencji. Rozwój sieci cyfrowych utrudniały liczne spory z Telekomunikacją Polską SA. Początkowo koncesja narzucała operatorom telefonii GSM obowiązek korzystania tylko z łączy TP SA. Dopiero po ubiegłorocznym wyroku Najwyższego Sądu Administracyjnego mogą oni sami decydować o tym, z czyich usług korzystają. Era i Plus podpisały już umowy z Tel-Energo, spółką Polskich Sieci Elektroenergetycznych oraz Zakładów Energetycznych. Tel-Energo dysponuje nowoczesną siecią światłowodową o długości ok. 12 tys. km, która jest teraz rozbudowywana o linie lokalne. Obejmuje ona swoim zasięgiem największe miasta Polski. Za korzystanie z tych łączy operatorzy płacą średnio o 50-60 proc. mniej niż niedawnemu monopoliście: dzierżawa stukilometrowego odcinka łącza w TP SA kosztuje ok. 16 tys. zł, w Tel-Energo - 8 tys. zł. Wolny rynek nie objął jeszcze połączeń międzynarodowych. Do 2003 r. operatorzy telefonii komórkowej zobowiązani są do korzystania z łączy TP SA, choć jakość świadczonych przez tę firmę usług pozostawia wiele do życzenia. - W ostatnich dwóch miesiącach zarejestrowaliśmy sześć awarii w sieci TP SA, przez co nasi klienci nie mogli się dodzwonić za granicę - mówi Robert Niczewski z Ery GSM. - Łącza popsuły się nawet podczas największych targów informatycznych na świecie - CeBiT w Hanowerze, gdzie było sporo gości z Polski. Operatorzy zapowiedzieli, że będą się domagać od ministra łączności zmiany przepisów i umożliwienia firmom korzystania z rozwiązań alternatywnych. "Wolimy złamać prawo i położyć na przykład własne światłowody, niż narażać się na utratę dobrego imienia" - mówił Władysław Bartoszewicz, prezes Polkomtelu. Dzień przerwy w ruchu międzynarodowym oznacza stratę kilkuset tysięcy złotych. Dwa lata ciągnął się spór dotyczący wzajemnych rozliczeń za ruch telekomunikacyjny. Era i Plus rozpoczęły działalność, nie mając podpisanej umowy z Telekomunikacją Polską SA. Przedstawiciele tych firm twierdzili, że żądania ówczesnego monopolisty były zbyt wygórowane. TP SA chciała czterokrotnie więcej niż płacą operatorzy w Europie Zachodniej. Era i Plus zastosowały tzw. opcję zerową, zatrzymując pieniądze pobierane od swoich abonentów. Dopiero w ubiegłym roku zawarto umowę regulującą warunki współpracy technicznej, rozliczenia z tytułu ruchu w obu sieciach, a także opłaty za dzierżawę łączy. Przez najbliższych kilka lat liczba użytkowników telefonii komórkowej będzie się szybko zwiększać. Tendencję tę wzmocni jeszcze prawdopodobnie przyznanie nowych koncesji. Według zapowiedzi poprzednich ministrów łączności, pierwszeństwo w ubieganiu się o koncesje mieli otrzymać obecni operatorzy: Centertel na GSM 900, a Polska Telefonia Cyfrowa i Polkomtel na GSM 1800. Nowy szef resortu łączności nie zajął jeszcze stanowiska w tej sprawie.
Dzięki konkurencji, która wraz z aparatami komórkowymi wkroczyła do polskiej telekomunikacji, telefon stał się towarem powszechnie dostępnym, a wysoka jakość usług - koniecznym warunkiem sukcesu. Jeszcze niecałe trzy lata temu rynek komórek w Polsce opanowany był przez jedną firmę - Centertel. Operator analogowej sieci NMT 450 przez długie lata bezlitośnie wykorzystywał swoją monopolistyczną pozycję, utrzymując wysokie ceny usług. Nie tylko telefon Centertela i jego aktywacja były bardzo kosztowne; przez pierwsze lata abonent płacił za wszystkie prowadzone rozmowy, także wówczas, gdy do niego dzwoniono. Narzekano również na złą jakość rozmów, zwłaszcza w Warszawie. Dopiero konkurencja zmusiła Centertel do obniżenia cen rozmów i aparatów, rozwoju dodatkowych usług oraz sieci sprzedaży. Jesienią 1996 r. ruszyły dwie cyfrowe sieci działające w systemie GSM 900 - Era (należąca do Polskiej Telefonii Cyfrowej) i Plus (Polkomtel). System GSM jest nowocześniejszy od NMT, gwarantuje wyższą jakość połączeń, niezawodność i odporność na zakłócenia. Dziś Era i Plus mają po ok. 900 tys. abonentów. W 1998 r. pojawiła się trzecia sieć cyfrowa - Idea - należąca do Centertela. Idea pracuje w systemie GSM 1800, który jest pojemniejszy od GSM 900 (może pomieścić trzykrotnie więcej abonentów) i dobrze sprawdza się w dużych skupiskach miejskich. Pomimo znacznie mniejszego zasięgu, Idea zdobyła w ciągu roku działalności 270 tys. abonentów. W Polsce, tak jak wcześniej w wielu krajach Europy Zachodniej, sprawdziła się zasada, że każdy nowy konkurent, aby zaistnieć na rynku, musi przedstawiać coraz atrakcyjniejsze oferty. Tak było na przykład w Wielkiej Brytanii, gdy sześć lat temu na rynek wszedł trzeci (po Cellnet i Vodafone) operator - One-2-One. Zaproponował on bezpłatne rozmowy lokalne poza godzinami szczytu. Trzy lata później kolejny operator - Orange - wprowadził korzystniejszy sposób liczenia opłat za połączenia. W wypadku Idei nowością było 50 minut rozmów (w obrębie miasta i w tej samej sieci) wliczonych w abonament oraz darmowa poczta głosowa. W Polsce wciąż najlepszym sposobem na pozyskanie klienta jest obniżanie ceny telefonu: w ciągu trzech lat spadła ona ponaddziesięciokrotnie. Jeszcze kilka miesięcy temu trzeba było wydać co najmniej 199 zł netto, teraz taka stawka jest już standardem (wprawdzie jest to cena w promocji, ale te praktycznie trwają cały rok), zaś najtańszy telefon można kupić już za 99 zł. Promocje kryją jednak w sobie pewne pułapki. W zamian za znaczne obniżenie ceny aparatu bądź przyłączenie do sieci klient musi się zobowiązać do lojalności. Kupiony po niższej cenie telefon zostaje wyposażony w tzw. SIM lock, czyli blokadę karty SIM, która uniemożliwia prowadzenie rozmów z sieci innego operatora. Klient będzie musiał poza tym korzystać z usług firmy przez określony czas, na przykład przez rok. Jednocześnie nie będzie mógł w tym czasie skorzystać z usług nie uwzględnionych przy podpisywaniu umowy ani zamienić aparatu telefonicznego na inny proponowany w zestawie. Gdy któryś z operatorów zaoferuje nowość, pozostali praktycznie nie mają wyjścia i muszą szybko odpowiedzieć jeszcze korzystniejszą ofertą. W czerwcu ubiegłego roku Plus pierwszy wprowadził karty pre-paid. Zestaw o nazwie "SimPlus" zawierał telefon z aktywacją oraz kartę. Prawie natychmiast Era zaproponowała zestaw "Tak, tak", a Idea - "Pop". Wszystkie reklamowane są w telewizji, prasie, na billboardach. To właśnie karty pre-paid w największym stopniu przyczyniły się do gwałtownego przyspieszenia sprzedaży telefonów komórkowych w ubiegłym roku. Sieci uważnie przyglądają się też taryfom proponowanym przez konkurentów. Od marca tego roku Era wprowadziła czwartą specjalną taryfę "Halo", z najniższym abonamentem - 20 zł oraz skróconymi godzinami szczytu (od 9.00 do 17.00). Jednocześnie Era wypromowała zestaw "VIP", przeznaczony dla zamożniejszych klientów, reagując w ten sposób na powodzenie podobnych produktów konkurencji. Rozwój sieci cyfrowych utrudniały liczne spory z Telekomunikacją Polską SA. Początkowo koncesja narzucała operatorom telefonii GSM obowiązek korzystania tylko z łączy TP SA. Dopiero po ubiegłorocznym wyroku Najwyższego Sądu Administracyjnego mogą oni sami decydować o tym, z czyich usług korzystają. Era i Plus podpisały już umowy z Tel-Energo, spółką Polskich Sieci Elektroenergetycznych oraz Zakładów Energetycznych. Tel-Energo dysponuje nowoczesną siecią światłowodową o długości ok. 12 tys. km, która jest teraz rozbudowywana o linie lokalne. Obejmuje ona swoim zasięgiem największe miasta Polski. Za korzystanie z tych łączy operatorzy płacą średnio o 50-60 proc. mniej niż niedawnemu monopoliście: dzierżawa stukilometrowego odcinka łącza w TP SA kosztuje ok. 16 tys. zł, w Tel-Energo - 8 tys. zł. Wolny rynek nie objął jeszcze połączeń międzynarodowych. Do 2003 r. operatorzy telefonii komórkowej zobowiązani są do korzystania z łączy TP SA, choć jakość świadczonych przez tę firmę usług pozostawia wiele do życzenia. - W ostatnich dwóch miesiącach zarejestrowaliśmy sześć awarii w sieci TP SA, przez co nasi klienci nie mogli się dodzwonić za granicę - mówi Robert Niczewski z Ery GSM. - Łącza popsuły się nawet podczas największych targów informatycznych na świecie - CeBiT w Hanowerze, gdzie było sporo gości z Polski. Operatorzy zapowiedzieli, że będą się domagać od ministra łączności zmiany przepisów i umożliwienia firmom korzystania z rozwiązań alternatywnych. "Wolimy złamać prawo i położyć na przykład własne światłowody, niż narażać się na utratę dobrego imienia" - mówił Władysław Bartoszewicz, prezes Polkomtelu. Dzień przerwy w ruchu międzynarodowym oznacza stratę kilkuset tysięcy złotych. Dwa lata ciągnął się spór dotyczący wzajemnych rozliczeń za ruch telekomunikacyjny. Era i Plus rozpoczęły działalność, nie mając podpisanej umowy z Telekomunikacją Polską SA. Przedstawiciele tych firm twierdzili, że żądania ówczesnego monopolisty były zbyt wygórowane. TP SA chciała czterokrotnie więcej niż płacą operatorzy w Europie Zachodniej. Era i Plus zastosowały tzw. opcję zerową, zatrzymując pieniądze pobierane od swoich abonentów. Dopiero w ubiegłym roku zawarto umowę regulującą warunki współpracy technicznej, rozliczenia z tytułu ruchu w obu sieciach, a także opłaty za dzierżawę łączy. Przez najbliższych kilka lat liczba użytkowników telefonii komórkowej będzie się szybko zwiększać. Tendencję tę wzmocni jeszcze prawdopodobnie przyznanie nowych koncesji. Według zapowiedzi poprzednich ministrów łączności, pierwszeństwo w ubieganiu się o koncesje mieli otrzymać obecni operatorzy: Centertel na GSM 900, a Polska Telefonia Cyfrowa i Polkomtel na GSM 1800. Nowy szef resortu łączności nie zajął jeszcze stanowiska w tej sprawie.
Więcej możesz przeczytać w 15/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.