Syndrom wypalenia najbardziej zagraża osobom o ogromnych oczekiwaniach wobec siebie i pracy
Zaczyna się od zmęczenia, rozdrażnienia i niechęci do współpracowników. Najczęściej wmawiamy sobie, że to wina niskiego ciśnienia, przesilenia wiosennego, problemów rodzinnych. - Rano nie stać nas na optymizm, bo "znowu" musimy iść do biura. Tracimy wiarę w sens pracy, poczucie własnej wartości. Popadamy w rutynę. Niewielu Polaków zdaje sobie sprawę, że to symptomy wypalenia zawodowego, których nie można lekceważyć - mówi dr Czesław Noworol z Katedry Psychologii Zarządzania i Ergonomii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- W pewnym momencie nastąpiło po prostu zmęczenie materiału. Entuzjazm został zastąpiony przez schemat. Zauważyłam, że moje życie prywatne i pasje leżą w kącie. Odeszłam z pracy, a życie bez agencji stało się lżejsze - mówi Agata Rogalska, malarka, od roku dyrektor generalny Ogólnopolskiego Festiwalu Reklamy "Złote Orły". Przez dziesięć lat pracowała w agencjach reklamowych, przez ostatnie pięć - jako dyrektor kreatywny w McCann Erickson.
Zmiana profesji to - oprócz depresji i kłopotów zdrowotnych - jedno z najpoważniejszych następstw syndromu wypalenia zawodowego. Jak temu zapobiec? Sygnałem ostrzegawczym powinny być już pierwsze objawy zniechęcenia do pracy, popadanie w rutynę, żal, a nawet wściekłość, że musimy wykonywać ciągle te same obowiązki. Nie podejmujemy ryzyka, nowych wyzwań. Zamiast satysfakcji praca sprawia nam coraz więcej trudności. Typowe są stwierdzenia: "nic mi ostatnio nie wychodzi, to wszystko nie ma sensu...". Ważną oznaką wypalenia jest deprecjonowanie innych, ignorowanie potrzeb klientów, uczuć współpracowników i podwładnych. Poczuciu bezsensu towarzyszy przekonanie, że to, co robimy, ma mniejszą wartość niż na przykład dwa lata temu. - Czujemy się wyjałowieni, wyczerpani. Często dochodzi do tego poczucie winy, że pracujemy źle, a więc nie sprawdzamy się i zawodzimy czyjeś oczekiwania - mówi dr Kornel Świątnicki z Instytutu Psychologii PAN.
Z czasem pojawiają się kłopoty ze snem, częstsze sięganie po papierosa, nadużywanie alkoholu. Symptomy zespołu wypalenia trudno rozpoznać, bo narasta prawie niezauważalnie przez lata. Najczęściej winę zwalamy na przepracowanie, natłok obowiązków i... rezygnujemy z urlopu. Długotrwały stan wypalenia doprowadza do nerwicy, której leczenie wymaga już pomocy psychoterapeuty. - Nie znaczy to jednak, że ludzie, którzy zamiast pracować, piją kawę i ciągle wychodzą na papierosa, czują się wypaleni! Tego zjawiska nie można mylić z rozprzężeniem i lenistwem. Jeśli jednak w zespole panuje atmosfera wrogości, zniechęcenia i kłótliwości, jest to dla szefa znak, że powinien ze swoimi ludźmi szczerze porozmawiać - wyjaśnia Kornel Świątnicki.
Syndrom z reguły nasila się między trzecim a szóstym rokiem pracy - wynika z badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ci, którzy z nie zmienioną aktywnością przetrwają ten okres, są "bezpieczni" tylko przez kilka lat - kolejny kryzys może przyjść po 9-15 latach uprawiania zawodu. W praktyce jednak wypalenie zdarza się nawet debiutantom. - Jeśli młody zdolny dziennikarz czy copywriter zniechęca się do pracy już po dwóch latach, najczęściej jest to znak, że brakuje mu motywacji albo... wykształcenia. Bez podstaw teoretycznych trudno ciągle o nowe rewelacyjne pomysły - mówi Zofia Obłój z SMG/KRC.
Ryzyko wypalenia jest niejako przypisane profesjom uchodzącym za stresujące. To menedżerowie, inwestorzy kapitałowi, maklerzy, negocjatorzy, ale też nauczyciele, lekarze, policjanci, ludzie mediów, reklamy. Szybkiemu zniechęceniu sprzyja także wykonywanie pracy niezgodnej z posiadanymi kwalifikacjami. Na syndrom wypalenia skarżą się również osoby, których praca jest bardzo odpowiedzialna i łączy się z ciągłym natężeniem uwagi (np. tłumacze symultaniczni). Ale deprymująco działa też zajęcie, którego wykonywanie wymaga dość wysokich kwalifikacji, a nie łączy się z odpowiedzialnością, jak w wypadku researchera czy stażysty renomowanego koncernu. - Do naszej firmy mogą trafić tylko najlepsi. Nierzadko ku swojemu zdumieniu na początku kariery są konfrontowani z brutalną rzeczywistością. Muszą wykonywać proste czynności, na przykład kserowanie, sprawdzanie magnetowidu przed prezentacją dla klienta. Jest to często powód do frustracji. Młodzi ludzie zadają sobie pytanie: "Co ja tutaj robię?". Z czasem konstatują, że reklama to ciężki kawałek chleba, a sama praca często bywa rutynowa. Faktycznie, mimo właściwego tej branży blichtru, mechanizm tworzenia reklamy płynu do płukania czy banku jest przecież podobny - mówi Jacek Olbrycht z agencji reklamowej Ammirati Puris Lintas.
- Często zniechęca nas szef, który nie potrafi nas motywować. Albo gorzej: jest niekompetentnym przełożonym, który awansował dzięki znajomościom i zamiast mądrze zarządzać, kurczowo trzyma się stołka. Tak wynika z badań dotyczących motywacji do pracy, przeprowadzonych ostatnio w dużych firmach - mówi dr Jacek Kopeć z Katedry Zarządzania Zasobami Pracy Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Jedną z przyczyn wypalenia jest też zamknięcie się w kręgu ludzi z zawodowego środowiska. Maklerzy, prawnicy i menedżerowie mają "swoje" puby, chodzą na wspólne imprezy. Życie prywatne traktują jak pożyteczne przedłużenie dziesięciu godzin w biurze: przy piwie łatwiej nawiązać kontakty. - Grozi to zasklepieniem intelektualnym, szkodliwym dla twórczej pracy. Podobnie niebezpieczna jest zbyt wąska specjalizacja zawodowa albo rutyna - mówi prof. Jan Szambelańczyk z Katedry Pracy i Polityki Społecznej Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Monika Olejnik, dziennikarka radiowej Trójki, dodaje: - Dzięki znajomym spoza tzw. środowiska rozmowa wykracza poza zawodowe tematy. Jako dobry sposób na wypalenie polecam też higienicznie spędzany weekend: czas dla rodziny, kino, książki.
Na syndrom wypalenia zawodowego najbardziej narażone są osoby określane przez psychologów jako typ osobowości A - żyjące szybko i intensywnie, ambitne i do przesady angażujące się w każdą działalność. Podatni są także ci, którzy dużo w siebie zainwestowali (na przykład kończąc drogie zawodowe kursy czy staże) i pracują w warunkach silnej konkurencji. Ta wymusza porównania i w razie chwilowej nawet niedyspozycji sprzyja utracie wiary w siebie. Paradoksalnie - szczególnie zagrożone wypaleniem są osoby robiące właśnie błyskotliwą karierę. - Gubi je spirala sukcesu: zbyt częste pochwały i nagrody uodparniają i nudzą. W efekcie zaczyna im brakować motywacji i poczucia sensu, bo domagają się silniejszych bodźców - mówi Halina Frańczak z Neumann Group. Dlatego zdolni i kreatywni dwudziestoparolatkowie, którzy swoją wymarzoną pracę zaczęli jeszcze na studiach, bardzo szybko doświadczają "zawodowego przegrzania". Rozczarowani zmieniają stanowisko, pracodawcę, w końcu zawód. Bywa, że kiedy nadchodzi uczucie bezsensu i pustki, pojawia się refleksja: "Jestem tak dobry, że żadna praca mnie nie zadowoli". Head hunter na życzenie klienta często więc szuka "talentu", który przeżył już porażkę. - To uczy pokory i studzi apetyty - tłumaczy Frańczak.
- Syndrom wypalenia najbardziej zagraża osobom o ogromnych oczekiwaniach wobec siebie i pracy. Dla tych, którzy nadmiernie angażują się w życie zawodowe, brak spektakularnego sukcesu nierzadko oznacza osobistą klęskę. Gorzej, gdy są to osoby młode, bez kompetencji i zawodowej dojrzałości. Oczekiwania dwudziestoletnich "wojujących" działaczy społecznych prawie nigdy nie pokrywają się z rezultatem ich pracy - mówi prof. Helena Sęk z Instytutu Psychologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Tym, którzy pomagają głodującym dzieciom, na pewno nie zabraknie celu ani motywacji. Z czasem mogą jednak zwątpić w skuteczność swoich działań. Ekolog walczący o czyste powietrze nigdy nie powie: "Wygrałem, udało się!". Działacze Greenpeace oceniają, że jako obrońcy przyrody są efektywni tylko przez dwa, trzy lata. Później - najczęściej z poczuciem winy - zmieniają pracę. - Kiedy czułem barierę obojętności, stawałem się jeszcze bardziej aktywny, zawzięty, lecz rezultat pracy wcale nie przekładał się na moje zaangażowanie ani kreatywność. Najlepsze pomysły przyszły mi do głowy, kiedy wziąłem parę dni wolnego. Dziś zwolniłem tempo - śmieje się Maciej Kozakiewicz, przewodniczący Forum Ekologicznego Unii Wolności, który w wieku 22 lat został działaczem ruchu ekologicznego. Jak się ustrzec wypalenia? Zwolnić tempo, nauczyć się aktywnie odpoczywać i dystansować od zawodowych problemów - powtarzają do znudzenia psychologowie. Nadal nie doceniamy wolnego czasu, rezygnujemy z urlopu (bo często jeszcze jest to dobrze widziane przez kierownictwo). Tymczasem krótkie, ale częste i intensywne urlopy są jednym ze skuteczniejszych sposobów zapobiegania wypaleniu. Zbyt często też koncentrujemy się jedynie na sferze zawodowej. - Nie można dopuścić do tego, by praca stała się jedynym sensem naszego życia. Niektórzy domagają się wynagradzania ich wysiłku nawet wtedy, gdy ich koledzy pracują z podobnym zaangażowaniem. Chcą, by klepać ich po ramieniu, potwierdzając: "Dobra robota!". Kiedy pochwał nie ma, czują się niedocenieni, nieszczęśliwi i na całe swoje życie patrzą właśnie przez ten pryzmat - mówi szef jednej z agencji reklamowych.
Dobrze jest konsekwentnie planować karierę, zdawać sobie sprawę z własnych możliwości i sprecyzować dążenia. Nie bać się życiowych decyzji i ciągle doskonalić umiejętności. Gdy ktoś dusi się w firmie, w której określona jest nawet długość spódnic, powinien po prostu zmienić pracę. Wiele zależy również od szefa. - Zasada kija i marchewki na ogół nie jest skuteczna. Podwyżka czy wysłanie na urlop pomoże tylko na krótko. Dobry szef powinien ciągle odnawiać i wzmacniać cel, jaki stawia pracownikowi. Cenną umiejętnością jest też wybór rodzaju stymulacji: co innego motywuje dwudziestolatka na początku kariery, a co innego doświadczonego fachowca z kilkunastoletnim stażem - mówi Milena Stefańska z SMG/KRC. Zgraniu zespołu, walce z rutyną i zwiększeniu efektywności służą m.in. fundowane przez firmę wyjazdy integracyjne, weekendowe zabawy w paint ball, półsłużbowe spotkania w siłowni czy na basenie.
- Niestety, nasi pracodawcy najczęściej stosują metodę najgorszą. Pracownik, który zwolnił tempo, jest zwalniany lub przesuwany na gorsze stanowisko. Przecież on nagle nie przestał być świetnym fachowcem. Pracuje mniej efektywnie i jest mniej kreatywny, bo do głosu doszedł u niego syndrom wypalenia zawodowego. Zamiast w kosztowną fluktuację kadr pracodawcy powinni raczej zainwestować w rzetelne badania nastrojów pracowniczych. Pozwolą one nie tylko złagodzić skutki wypalenia w zespole, ale też zapobiec temu zjawisku w przyszłości - mówi dr Czesław Noworol.
- W pewnym momencie nastąpiło po prostu zmęczenie materiału. Entuzjazm został zastąpiony przez schemat. Zauważyłam, że moje życie prywatne i pasje leżą w kącie. Odeszłam z pracy, a życie bez agencji stało się lżejsze - mówi Agata Rogalska, malarka, od roku dyrektor generalny Ogólnopolskiego Festiwalu Reklamy "Złote Orły". Przez dziesięć lat pracowała w agencjach reklamowych, przez ostatnie pięć - jako dyrektor kreatywny w McCann Erickson.
Zmiana profesji to - oprócz depresji i kłopotów zdrowotnych - jedno z najpoważniejszych następstw syndromu wypalenia zawodowego. Jak temu zapobiec? Sygnałem ostrzegawczym powinny być już pierwsze objawy zniechęcenia do pracy, popadanie w rutynę, żal, a nawet wściekłość, że musimy wykonywać ciągle te same obowiązki. Nie podejmujemy ryzyka, nowych wyzwań. Zamiast satysfakcji praca sprawia nam coraz więcej trudności. Typowe są stwierdzenia: "nic mi ostatnio nie wychodzi, to wszystko nie ma sensu...". Ważną oznaką wypalenia jest deprecjonowanie innych, ignorowanie potrzeb klientów, uczuć współpracowników i podwładnych. Poczuciu bezsensu towarzyszy przekonanie, że to, co robimy, ma mniejszą wartość niż na przykład dwa lata temu. - Czujemy się wyjałowieni, wyczerpani. Często dochodzi do tego poczucie winy, że pracujemy źle, a więc nie sprawdzamy się i zawodzimy czyjeś oczekiwania - mówi dr Kornel Świątnicki z Instytutu Psychologii PAN.
Z czasem pojawiają się kłopoty ze snem, częstsze sięganie po papierosa, nadużywanie alkoholu. Symptomy zespołu wypalenia trudno rozpoznać, bo narasta prawie niezauważalnie przez lata. Najczęściej winę zwalamy na przepracowanie, natłok obowiązków i... rezygnujemy z urlopu. Długotrwały stan wypalenia doprowadza do nerwicy, której leczenie wymaga już pomocy psychoterapeuty. - Nie znaczy to jednak, że ludzie, którzy zamiast pracować, piją kawę i ciągle wychodzą na papierosa, czują się wypaleni! Tego zjawiska nie można mylić z rozprzężeniem i lenistwem. Jeśli jednak w zespole panuje atmosfera wrogości, zniechęcenia i kłótliwości, jest to dla szefa znak, że powinien ze swoimi ludźmi szczerze porozmawiać - wyjaśnia Kornel Świątnicki.
Syndrom z reguły nasila się między trzecim a szóstym rokiem pracy - wynika z badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ci, którzy z nie zmienioną aktywnością przetrwają ten okres, są "bezpieczni" tylko przez kilka lat - kolejny kryzys może przyjść po 9-15 latach uprawiania zawodu. W praktyce jednak wypalenie zdarza się nawet debiutantom. - Jeśli młody zdolny dziennikarz czy copywriter zniechęca się do pracy już po dwóch latach, najczęściej jest to znak, że brakuje mu motywacji albo... wykształcenia. Bez podstaw teoretycznych trudno ciągle o nowe rewelacyjne pomysły - mówi Zofia Obłój z SMG/KRC.
Ryzyko wypalenia jest niejako przypisane profesjom uchodzącym za stresujące. To menedżerowie, inwestorzy kapitałowi, maklerzy, negocjatorzy, ale też nauczyciele, lekarze, policjanci, ludzie mediów, reklamy. Szybkiemu zniechęceniu sprzyja także wykonywanie pracy niezgodnej z posiadanymi kwalifikacjami. Na syndrom wypalenia skarżą się również osoby, których praca jest bardzo odpowiedzialna i łączy się z ciągłym natężeniem uwagi (np. tłumacze symultaniczni). Ale deprymująco działa też zajęcie, którego wykonywanie wymaga dość wysokich kwalifikacji, a nie łączy się z odpowiedzialnością, jak w wypadku researchera czy stażysty renomowanego koncernu. - Do naszej firmy mogą trafić tylko najlepsi. Nierzadko ku swojemu zdumieniu na początku kariery są konfrontowani z brutalną rzeczywistością. Muszą wykonywać proste czynności, na przykład kserowanie, sprawdzanie magnetowidu przed prezentacją dla klienta. Jest to często powód do frustracji. Młodzi ludzie zadają sobie pytanie: "Co ja tutaj robię?". Z czasem konstatują, że reklama to ciężki kawałek chleba, a sama praca często bywa rutynowa. Faktycznie, mimo właściwego tej branży blichtru, mechanizm tworzenia reklamy płynu do płukania czy banku jest przecież podobny - mówi Jacek Olbrycht z agencji reklamowej Ammirati Puris Lintas.
- Często zniechęca nas szef, który nie potrafi nas motywować. Albo gorzej: jest niekompetentnym przełożonym, który awansował dzięki znajomościom i zamiast mądrze zarządzać, kurczowo trzyma się stołka. Tak wynika z badań dotyczących motywacji do pracy, przeprowadzonych ostatnio w dużych firmach - mówi dr Jacek Kopeć z Katedry Zarządzania Zasobami Pracy Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Jedną z przyczyn wypalenia jest też zamknięcie się w kręgu ludzi z zawodowego środowiska. Maklerzy, prawnicy i menedżerowie mają "swoje" puby, chodzą na wspólne imprezy. Życie prywatne traktują jak pożyteczne przedłużenie dziesięciu godzin w biurze: przy piwie łatwiej nawiązać kontakty. - Grozi to zasklepieniem intelektualnym, szkodliwym dla twórczej pracy. Podobnie niebezpieczna jest zbyt wąska specjalizacja zawodowa albo rutyna - mówi prof. Jan Szambelańczyk z Katedry Pracy i Polityki Społecznej Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Monika Olejnik, dziennikarka radiowej Trójki, dodaje: - Dzięki znajomym spoza tzw. środowiska rozmowa wykracza poza zawodowe tematy. Jako dobry sposób na wypalenie polecam też higienicznie spędzany weekend: czas dla rodziny, kino, książki.
Na syndrom wypalenia zawodowego najbardziej narażone są osoby określane przez psychologów jako typ osobowości A - żyjące szybko i intensywnie, ambitne i do przesady angażujące się w każdą działalność. Podatni są także ci, którzy dużo w siebie zainwestowali (na przykład kończąc drogie zawodowe kursy czy staże) i pracują w warunkach silnej konkurencji. Ta wymusza porównania i w razie chwilowej nawet niedyspozycji sprzyja utracie wiary w siebie. Paradoksalnie - szczególnie zagrożone wypaleniem są osoby robiące właśnie błyskotliwą karierę. - Gubi je spirala sukcesu: zbyt częste pochwały i nagrody uodparniają i nudzą. W efekcie zaczyna im brakować motywacji i poczucia sensu, bo domagają się silniejszych bodźców - mówi Halina Frańczak z Neumann Group. Dlatego zdolni i kreatywni dwudziestoparolatkowie, którzy swoją wymarzoną pracę zaczęli jeszcze na studiach, bardzo szybko doświadczają "zawodowego przegrzania". Rozczarowani zmieniają stanowisko, pracodawcę, w końcu zawód. Bywa, że kiedy nadchodzi uczucie bezsensu i pustki, pojawia się refleksja: "Jestem tak dobry, że żadna praca mnie nie zadowoli". Head hunter na życzenie klienta często więc szuka "talentu", który przeżył już porażkę. - To uczy pokory i studzi apetyty - tłumaczy Frańczak.
- Syndrom wypalenia najbardziej zagraża osobom o ogromnych oczekiwaniach wobec siebie i pracy. Dla tych, którzy nadmiernie angażują się w życie zawodowe, brak spektakularnego sukcesu nierzadko oznacza osobistą klęskę. Gorzej, gdy są to osoby młode, bez kompetencji i zawodowej dojrzałości. Oczekiwania dwudziestoletnich "wojujących" działaczy społecznych prawie nigdy nie pokrywają się z rezultatem ich pracy - mówi prof. Helena Sęk z Instytutu Psychologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Tym, którzy pomagają głodującym dzieciom, na pewno nie zabraknie celu ani motywacji. Z czasem mogą jednak zwątpić w skuteczność swoich działań. Ekolog walczący o czyste powietrze nigdy nie powie: "Wygrałem, udało się!". Działacze Greenpeace oceniają, że jako obrońcy przyrody są efektywni tylko przez dwa, trzy lata. Później - najczęściej z poczuciem winy - zmieniają pracę. - Kiedy czułem barierę obojętności, stawałem się jeszcze bardziej aktywny, zawzięty, lecz rezultat pracy wcale nie przekładał się na moje zaangażowanie ani kreatywność. Najlepsze pomysły przyszły mi do głowy, kiedy wziąłem parę dni wolnego. Dziś zwolniłem tempo - śmieje się Maciej Kozakiewicz, przewodniczący Forum Ekologicznego Unii Wolności, który w wieku 22 lat został działaczem ruchu ekologicznego. Jak się ustrzec wypalenia? Zwolnić tempo, nauczyć się aktywnie odpoczywać i dystansować od zawodowych problemów - powtarzają do znudzenia psychologowie. Nadal nie doceniamy wolnego czasu, rezygnujemy z urlopu (bo często jeszcze jest to dobrze widziane przez kierownictwo). Tymczasem krótkie, ale częste i intensywne urlopy są jednym ze skuteczniejszych sposobów zapobiegania wypaleniu. Zbyt często też koncentrujemy się jedynie na sferze zawodowej. - Nie można dopuścić do tego, by praca stała się jedynym sensem naszego życia. Niektórzy domagają się wynagradzania ich wysiłku nawet wtedy, gdy ich koledzy pracują z podobnym zaangażowaniem. Chcą, by klepać ich po ramieniu, potwierdzając: "Dobra robota!". Kiedy pochwał nie ma, czują się niedocenieni, nieszczęśliwi i na całe swoje życie patrzą właśnie przez ten pryzmat - mówi szef jednej z agencji reklamowych.
Dobrze jest konsekwentnie planować karierę, zdawać sobie sprawę z własnych możliwości i sprecyzować dążenia. Nie bać się życiowych decyzji i ciągle doskonalić umiejętności. Gdy ktoś dusi się w firmie, w której określona jest nawet długość spódnic, powinien po prostu zmienić pracę. Wiele zależy również od szefa. - Zasada kija i marchewki na ogół nie jest skuteczna. Podwyżka czy wysłanie na urlop pomoże tylko na krótko. Dobry szef powinien ciągle odnawiać i wzmacniać cel, jaki stawia pracownikowi. Cenną umiejętnością jest też wybór rodzaju stymulacji: co innego motywuje dwudziestolatka na początku kariery, a co innego doświadczonego fachowca z kilkunastoletnim stażem - mówi Milena Stefańska z SMG/KRC. Zgraniu zespołu, walce z rutyną i zwiększeniu efektywności służą m.in. fundowane przez firmę wyjazdy integracyjne, weekendowe zabawy w paint ball, półsłużbowe spotkania w siłowni czy na basenie.
- Niestety, nasi pracodawcy najczęściej stosują metodę najgorszą. Pracownik, który zwolnił tempo, jest zwalniany lub przesuwany na gorsze stanowisko. Przecież on nagle nie przestał być świetnym fachowcem. Pracuje mniej efektywnie i jest mniej kreatywny, bo do głosu doszedł u niego syndrom wypalenia zawodowego. Zamiast w kosztowną fluktuację kadr pracodawcy powinni raczej zainwestować w rzetelne badania nastrojów pracowniczych. Pozwolą one nie tylko złagodzić skutki wypalenia w zespole, ale też zapobiec temu zjawisku w przyszłości - mówi dr Czesław Noworol.
Więcej możesz przeczytać w 15/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.