Gdy prokurator zwalnia bandytę i aresztuje człowieka, który bronił domu, wizja państwa się rozmywa
Przeżywamy fantastyczny moment w historii. Wreszcie zmieniła się sytuacja geopolityczna Polski. A jednocześnie przekonujemy się, że odzyskawszy niepodległość, czując się społeczeństwem i narodem obywateli, dzień po dniu zatracamy wizję państwa. I nie jest to sprawa koalicji ani opozycji. Trudno znaleźć odpowiedzialnych, gdyż to nie sprawa wiedzy, to sprawa umiejętności.
Gdy prokurator zwalnia bandytę, odwołując się do przepisów prawa i aresztuje człowieka, który bronił swego domu, oraz gdy kwalifikowana większość ankietowanych Polaków uważa, że bez łapówki niczego się nie załatwi, wizja państwa się rozmywa. Sprawiedliwość, godność stają się parawanami, za którymi szczerzy się pazerność i chamstwo. Wiara w wartości nie przekłada się na najprostsze zasady - jest wyższą, subtelniejszą formą hipokryzji. Gdy ktoś naprawdę w coś wierzy, jest naiwniakiem, który nie rozumie, jakim nierządem Polska stoi. Czym więc jest wizja państwa - artykułami konstytucji, ustawami, strukturami władzy?
Myślę, że elementarz państwowca sprowadza się do paru przykazań, które trzeba przekazać Jasiowi-gimnazjaliście, by poseł czy minister Jan oraz ich petent wiedzieli, gdzie kończy się rządzenie, a zaczyna samowola, prywata, arogancja. Zbigniew Pełczyński, twórca Szkoły Młodych Liderów, profesor, u którego w Oksfordzie pobierał nauki późniejszy prezydent Clinton i dzisiejszy premier Węgier Orban, przypomniał mi ostatnio trzy cechy dobrego państwa: ma być silne, praworządne i demokratyczne. Czy obywatele po dekadzie niepodległości rozumieją, że Polska potrzebuje "silnego państwa - minimum"? Że państwo wszechwładne, omnipotentne jest impotentne? Że dławi się poszerzeniem kompetencji rządu poza niezbędne strategiczne kwestie?
Prawo jest niczym bez wykonywania jego przepisów. Więcej: warto tworzyć tylko takie prawo, którego przepisy da się wyegzekwować. Wszystkie inne konstrukcje są złudzeniem rządzenia pozbawiającym władzę autorytetu. Prawa nie ma bez wsparcia go obyczajem i autorytetem władzy. Rynku nie ma bez własności, która trwa przez pokolenia. Podatki tworzące kapitał publiczny muszą być ściągalne na poziomie i w sposób zrozumiały dla obywateli. Pojęcie "konfliktu interesów" i zobowiązanie do niewkraczania na ten miękki styk interesu prywatnego i publicznego muszą pozostać zapisem ogólnym, ale pozwalającym na każdorazową jednoznaczną interpretację.
Wizja państwa jest czymś prostym, bardzo prostym. Pewnie dlatego tak trudno ją zrealizować, gdy opanowało się przez pół wieku funkcjonowanie raz w ramach karykatury, a raz imitacji normalnych niepodległych struktur.
Gdy prokurator zwalnia bandytę, odwołując się do przepisów prawa i aresztuje człowieka, który bronił swego domu, oraz gdy kwalifikowana większość ankietowanych Polaków uważa, że bez łapówki niczego się nie załatwi, wizja państwa się rozmywa. Sprawiedliwość, godność stają się parawanami, za którymi szczerzy się pazerność i chamstwo. Wiara w wartości nie przekłada się na najprostsze zasady - jest wyższą, subtelniejszą formą hipokryzji. Gdy ktoś naprawdę w coś wierzy, jest naiwniakiem, który nie rozumie, jakim nierządem Polska stoi. Czym więc jest wizja państwa - artykułami konstytucji, ustawami, strukturami władzy?
Myślę, że elementarz państwowca sprowadza się do paru przykazań, które trzeba przekazać Jasiowi-gimnazjaliście, by poseł czy minister Jan oraz ich petent wiedzieli, gdzie kończy się rządzenie, a zaczyna samowola, prywata, arogancja. Zbigniew Pełczyński, twórca Szkoły Młodych Liderów, profesor, u którego w Oksfordzie pobierał nauki późniejszy prezydent Clinton i dzisiejszy premier Węgier Orban, przypomniał mi ostatnio trzy cechy dobrego państwa: ma być silne, praworządne i demokratyczne. Czy obywatele po dekadzie niepodległości rozumieją, że Polska potrzebuje "silnego państwa - minimum"? Że państwo wszechwładne, omnipotentne jest impotentne? Że dławi się poszerzeniem kompetencji rządu poza niezbędne strategiczne kwestie?
Prawo jest niczym bez wykonywania jego przepisów. Więcej: warto tworzyć tylko takie prawo, którego przepisy da się wyegzekwować. Wszystkie inne konstrukcje są złudzeniem rządzenia pozbawiającym władzę autorytetu. Prawa nie ma bez wsparcia go obyczajem i autorytetem władzy. Rynku nie ma bez własności, która trwa przez pokolenia. Podatki tworzące kapitał publiczny muszą być ściągalne na poziomie i w sposób zrozumiały dla obywateli. Pojęcie "konfliktu interesów" i zobowiązanie do niewkraczania na ten miękki styk interesu prywatnego i publicznego muszą pozostać zapisem ogólnym, ale pozwalającym na każdorazową jednoznaczną interpretację.
Wizja państwa jest czymś prostym, bardzo prostym. Pewnie dlatego tak trudno ją zrealizować, gdy opanowało się przez pół wieku funkcjonowanie raz w ramach karykatury, a raz imitacji normalnych niepodległych struktur.
Więcej możesz przeczytać w 13/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.