Budżet 2000: kto zyska, kto straci?
Makroekonomiczne wskaźniki przyszłorocznego budżetu wywołują burzę w parlamencie i w kołach ekspertów, ale przeciętnego Polaka znacznie bardziej interesuje, jaki będzie wpływ finansowego planu państwa na stan jego kieszeni. Skorzystają przede wszystkim polscy rolnicy oraz posiadacze samochodów - największy wzrost nakładów przewiduje się bowiem na rolnictwo i infrastrukturę drogową. Być może poprawi się stan bezpieczeństwa publicznego oraz uda się oddalić zagrożenia reformy edukacji. Na pewno usatysfakcjonowani nie będą polscy uczeni, choć zapowiadany wzrost nakładów da im czas na szukanie pozabudżetowych źródeł finansowania badań. W zasadzie nie zmieni się sytuacja emerytów i rencistów, a osoby zastanawiające się nad tym, w co lokować oszczędności, będą musiały zdecydować, czy zaufać rządowym prognozom zakładającym realny spadek wartości dolara czy raczej sile amerykańskiej waluty.
Ponad 60 proc. Polaków uważa, że stan bezpieczeństwa publicznego jest zły. Dostrzegają to wprawdzie twórcy przyszłorocznego budżetu, lecz realny wzrost nakładów na poprawę bezpieczeństwa o 2,7 proc. może nie wystarczyć, by przeciętny Kowalski czuł się w przyszłym roku mniej zagrożony niż teraz. Także dlatego, że mało prawdopodobna jest reforma systemu wynagrodzeń w organach ścigania. Wyraźnie lepiej powinno się natomiast zacząć dziać na wsi - wydatki na ten cel wzrosną o ponad 48 proc. W sumie rolnicy bezpośrednio z budżetu otrzymają 2,28 mld zł. Dochodzi do tego kredyt z Banku Światowego na rozwój miejsc pracy w rolnictwie - 234 mln zł, programy SAPARD i PHARE - 822,8 mln zł, uzupełniające dotacje z budżetu - 30 mln zł, dotacje dla izb rolniczych - 16,8 mln zł, dotacje dla Agencji Rynku Rolnego - 728,1 mln zł. Łącznie więc na rozwój terenów wiejskich i rolnictwa planuje się wydać 4,1 mld zł. Wyraźnie jednak zmieni się struktura wydatków: przede wszystkim wzrosną nakłady na inwestycje i tworzenie miejsc pracy poza rolnictwem, czyli zmniejszenie ukrytego bezrobocia na wsi.
Wbrew temu, co głosi opozycja, nie zmaleją wydatki socjalne państwa: dotacje do FUS, KRUS, emerytur i rent mundurowych, funduszów alimentacyjnego, pracy, kombatantów, wydatki na zasiłki. Na ten cel przewidziano aż 42,5 mld zł, czyli realnie o 10,8 proc. więcej niż w 1999 r. Dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wyniosą 14 mld zł, czyli wzrosną aż o 37,4 proc.
Wojciech Misiąg, były wiceminister finansów, konstruktor budżetów w pierwszej połowie lat 90., uważa, że niektóre pozycje w strukturze wydatków stwarzają wrażenie, iż twórcom przyświecała dewiza: "Przeżyć rok 2000, a potem zobaczymy". Tak jest na przykład w wypadku kas chorych: założono idealne zbilansowanie wpływów ze składek (w nie zmienionej wysokości) z wydatkami, bez ubiegłorocznych dotacji i pożyczek budżetowych. Oznacza to, że pacjenci raczej nie powinni w przyszłym roku liczyć na poprawę jakości opieki medycznej.
Łatwiej będzie się nam za to jeździło po polskich drogach, choć pożądane wydatki na drogownictwo wielokrotnie przekraczają możliwości bud-żetu co najmniej przez dziesięć najbliższych lat. W przyszłym roku nakłady na infrastrukturę transportową wzrosną o 35,5 proc., w tym na drogi - o 40 proc. Gdyby nie liczyć spodziewanych funduszy unijnych, wzrost nakładów wyniósłby 15 proc. Więcej pieniędzy znajdzie się także na badania naukowe - o 5,2 proc. (planowane wydatki wyniosą 3,05 mld zł), edukację (wzrost o 4,6 proc.) oraz szkolnictwo wyższe (o 3,3 proc. więcej, czyli 5,5 mld zł). Poprawi się więc nieznacznie sytuacja nauczycieli, w tym nauczycieli akademickich, lecz prawdopodobnie zabraknie pieniędzy na inwestycje w tych dziedzinach. Zanim jednak rząd przyzna większe środki na badania, powinien wymusić reformę systemu ich finansowania, który przecież w du- żym stopniu zależy od samorządu uczonych.
Dochody budżetu państwa wyniosą 141,4 mld zł, a wydatki pochłoną 154,1 mld zł. Dochody budżetu mają wzrosnąć realnie o 6,2 proc., czyli bardziej niż PKB. Tak więc - mimo reformy podatkowej - przewiduje się wzrost fiskalizmu (relacji dochodów budżetu do PKB) - z 20,8 proc. do 21 proc. Nie możemy więc na razie liczyć na realne zmniejszenie daniny płaconej państwu. Największa część dochodów ściągana będzie w postaci podatku od towarów i usług (VAT), który dać ma 57,5 mld zł (realnie o 8,7 proc. więcej niż w 1999 r.). Wzrośnie też podatek akcyzowy - aż o 9,5 proc. Spadną natomiast - o 5,1 proc. - wpływy z podatku dochodowego od firm. Przedsiębiorcom będzie zatem nieco łatwiej działać, natomiast konsumenci raczej nie powinni liczyć na potanienie większości towarów.
Pod koniec 1999 r. kurs dolara powinien wynieść ok. 3,93 zł, a euro - 4,32 zł. Na przyszły rok rząd przewiduje umocnienie złotego i zakłada, że w grudniu 2000 r. za dolara trzeba będzie zapłacić 3,97 zł, a za euro - 4,57 zł. Oznacza to, że relatywnie potanieć powinny towary z importu, tańsze też będą urlopy spędzane za granicą. Nie będzie się natomiast opłacało zamienianie złotówek na dolary. Stabilizację kursu złotego ma zapewnić dopływ zagranicznego kapitału. Spodziewana wartość inwestycji netto wyniesie 7,5 mld USD, czyli o 0,5 mld dolarów więcej niż w tym roku. Powinno to stymulować wzrost gospodarczy, bezrobotni mogą więc ostrożnie liczyć na stworzenie nowych miejsc pracy.
W ocenie budżetu decydujące znaczenie ma jego przełożenie na stan kieszeni każdego z nas. Ten stan zależy przede wszystkim od wynagrodzeń, podatków i cen. Niestety, projekt budżetu daje na ten temat skąpe informacje, operując najszerszą z możliwych formuł - wynagrodzeniami w gospodarce narodowej. Prognozuje się, że przeciętna płaca wyniesie w przyszłym roku 1826 zł, czyli będzie o 7,7 proc. (nominalnie) wyższa niż w 1999 r. Przy uwzględnieniu średniorocznych zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych oznacza to realny wzrost płac o niespełna 1,9 proc.
W projekcie trudno też znaleźć informacje, co bardzo ogólne liczby oznaczają dla poszczególnych grup zawodowych. Reformy administracji, służby zdrowia i edukacji sprawiły, że pracodawcą lekarzy bądź nauczycieli przestało być państwo, a stały się nim samorządy. Nieco więcej wiadomo o płacach pracowników państwowej sfery budżetowej. Ich wynagrodzenia wzrosną od 1 stycznia 2000 r. o 6,7 proc., co przy przewidywanym wzroście cen o 5,7 proc. wiąże się z realnym wzrostem uposażeń o mniej niż 1 proc.
O tym, ile naprawdę pozostanie w naszych kieszeniach, zadecyduje nie tylko poziom wynagrodzeń oraz świadczeń, ale także wysokość płaconych podatków. Konstrukcja budżetu oparta jest na założeniu, że uda się wprowadzić planowane przez rząd zmiany w zasadach opodatkowania. Rządowy projekt przewiduje obniżkę w przyszłym roku drugiej i trzeciej stawki podatkowej z 30 i 40 proc. do 29 i 36 proc. Najniższa stawka pozostanie na dotychczasowym poziomie - 19 proc. W zamian zlikwidowane mają być m.in. ulgi mieszkaniowe i inwestycyjne. Pojawi się natomiast "ulga prorodzinna", polegająca na odliczeniu od podatku dochodowego dodatkowej kwoty wolnej, zmniejszającej wymiar podatku w rodzinach z dwojgiem i większą liczbą dzieci. Gdyby proponowane przez rząd zmiany w podatku dochodowym od osób fizycznych zostały w całości zaakceptowane przez Sejm, wpływy z tego tytułu do budżetu wzrosłyby w 2000 r. nominalnie o 4,6 proc. Realnie oznaczałoby to spadek o 1 proc.
Planując budżet, przyjęto założenie, że w 2000 r. ceny towarów i usług konsumpcyjnych będą o 5,7 proc. wyższe niż w tym roku. Stopy procentowe (kredyt lombardowy NBP) wyniosą w grudniu 1999 r. 18 proc., a za rok mają się zmniejszyć do 15 proc. Z kolei ceny towarów i usług konsumpcyjnych niemal w całości kształtowane są już przez rynek. W 2000 r. ceny urzędowe będą nadal stosowane w odniesieniu do leków, surowic i szczepionek produkcji krajowej, znajdujących się w wykazie Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej. Ceny te mają wzrosnąć o 7 proc., a podwyżka przewidziana jest od 1 stycznia. Państwo jednak nadal będzie oddziaływać na ceny poprzez stawki akcyzy i podatku VAT.
W budżecie zakłada się, że stawka podatku akcyzowego wzrośnie o 28 proc., w tym paliw - o 16 proc. Tak więc i w przyszłym roku należy się spodziewać podwyżek cen benzyny. Więcej zapłacimy też za samochody, wzrośnie bowiem podatek akcyzowy na nowe auta. Planowane zmiany w podatku od towarów i usług przewidują objęcie w przyszłym roku siedmioprocentowym podatkiem VAT usług komunalnych, a także (co nie jest pewne) wprowadzenie trzyprocentowej stawki VAT od nie przetworzonych produktów rolnych. Zmiany te zaowocować mogą w przyszłym roku ponadprzeciętnym wzrostem cen usług (o 7,5 proc.) oraz podwyżką cen alkoholu i wyrobów tytoniowych (o 8,3 proc.). Żywność zdrożeje w przyszłym roku mniej więcej o 3 proc.
Ponad 60 proc. Polaków uważa, że stan bezpieczeństwa publicznego jest zły. Dostrzegają to wprawdzie twórcy przyszłorocznego budżetu, lecz realny wzrost nakładów na poprawę bezpieczeństwa o 2,7 proc. może nie wystarczyć, by przeciętny Kowalski czuł się w przyszłym roku mniej zagrożony niż teraz. Także dlatego, że mało prawdopodobna jest reforma systemu wynagrodzeń w organach ścigania. Wyraźnie lepiej powinno się natomiast zacząć dziać na wsi - wydatki na ten cel wzrosną o ponad 48 proc. W sumie rolnicy bezpośrednio z budżetu otrzymają 2,28 mld zł. Dochodzi do tego kredyt z Banku Światowego na rozwój miejsc pracy w rolnictwie - 234 mln zł, programy SAPARD i PHARE - 822,8 mln zł, uzupełniające dotacje z budżetu - 30 mln zł, dotacje dla izb rolniczych - 16,8 mln zł, dotacje dla Agencji Rynku Rolnego - 728,1 mln zł. Łącznie więc na rozwój terenów wiejskich i rolnictwa planuje się wydać 4,1 mld zł. Wyraźnie jednak zmieni się struktura wydatków: przede wszystkim wzrosną nakłady na inwestycje i tworzenie miejsc pracy poza rolnictwem, czyli zmniejszenie ukrytego bezrobocia na wsi.
Wbrew temu, co głosi opozycja, nie zmaleją wydatki socjalne państwa: dotacje do FUS, KRUS, emerytur i rent mundurowych, funduszów alimentacyjnego, pracy, kombatantów, wydatki na zasiłki. Na ten cel przewidziano aż 42,5 mld zł, czyli realnie o 10,8 proc. więcej niż w 1999 r. Dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wyniosą 14 mld zł, czyli wzrosną aż o 37,4 proc.
Wojciech Misiąg, były wiceminister finansów, konstruktor budżetów w pierwszej połowie lat 90., uważa, że niektóre pozycje w strukturze wydatków stwarzają wrażenie, iż twórcom przyświecała dewiza: "Przeżyć rok 2000, a potem zobaczymy". Tak jest na przykład w wypadku kas chorych: założono idealne zbilansowanie wpływów ze składek (w nie zmienionej wysokości) z wydatkami, bez ubiegłorocznych dotacji i pożyczek budżetowych. Oznacza to, że pacjenci raczej nie powinni w przyszłym roku liczyć na poprawę jakości opieki medycznej.
Łatwiej będzie się nam za to jeździło po polskich drogach, choć pożądane wydatki na drogownictwo wielokrotnie przekraczają możliwości bud-żetu co najmniej przez dziesięć najbliższych lat. W przyszłym roku nakłady na infrastrukturę transportową wzrosną o 35,5 proc., w tym na drogi - o 40 proc. Gdyby nie liczyć spodziewanych funduszy unijnych, wzrost nakładów wyniósłby 15 proc. Więcej pieniędzy znajdzie się także na badania naukowe - o 5,2 proc. (planowane wydatki wyniosą 3,05 mld zł), edukację (wzrost o 4,6 proc.) oraz szkolnictwo wyższe (o 3,3 proc. więcej, czyli 5,5 mld zł). Poprawi się więc nieznacznie sytuacja nauczycieli, w tym nauczycieli akademickich, lecz prawdopodobnie zabraknie pieniędzy na inwestycje w tych dziedzinach. Zanim jednak rząd przyzna większe środki na badania, powinien wymusić reformę systemu ich finansowania, który przecież w du- żym stopniu zależy od samorządu uczonych.
Dochody budżetu państwa wyniosą 141,4 mld zł, a wydatki pochłoną 154,1 mld zł. Dochody budżetu mają wzrosnąć realnie o 6,2 proc., czyli bardziej niż PKB. Tak więc - mimo reformy podatkowej - przewiduje się wzrost fiskalizmu (relacji dochodów budżetu do PKB) - z 20,8 proc. do 21 proc. Nie możemy więc na razie liczyć na realne zmniejszenie daniny płaconej państwu. Największa część dochodów ściągana będzie w postaci podatku od towarów i usług (VAT), który dać ma 57,5 mld zł (realnie o 8,7 proc. więcej niż w 1999 r.). Wzrośnie też podatek akcyzowy - aż o 9,5 proc. Spadną natomiast - o 5,1 proc. - wpływy z podatku dochodowego od firm. Przedsiębiorcom będzie zatem nieco łatwiej działać, natomiast konsumenci raczej nie powinni liczyć na potanienie większości towarów.
Pod koniec 1999 r. kurs dolara powinien wynieść ok. 3,93 zł, a euro - 4,32 zł. Na przyszły rok rząd przewiduje umocnienie złotego i zakłada, że w grudniu 2000 r. za dolara trzeba będzie zapłacić 3,97 zł, a za euro - 4,57 zł. Oznacza to, że relatywnie potanieć powinny towary z importu, tańsze też będą urlopy spędzane za granicą. Nie będzie się natomiast opłacało zamienianie złotówek na dolary. Stabilizację kursu złotego ma zapewnić dopływ zagranicznego kapitału. Spodziewana wartość inwestycji netto wyniesie 7,5 mld USD, czyli o 0,5 mld dolarów więcej niż w tym roku. Powinno to stymulować wzrost gospodarczy, bezrobotni mogą więc ostrożnie liczyć na stworzenie nowych miejsc pracy.
W ocenie budżetu decydujące znaczenie ma jego przełożenie na stan kieszeni każdego z nas. Ten stan zależy przede wszystkim od wynagrodzeń, podatków i cen. Niestety, projekt budżetu daje na ten temat skąpe informacje, operując najszerszą z możliwych formuł - wynagrodzeniami w gospodarce narodowej. Prognozuje się, że przeciętna płaca wyniesie w przyszłym roku 1826 zł, czyli będzie o 7,7 proc. (nominalnie) wyższa niż w 1999 r. Przy uwzględnieniu średniorocznych zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych oznacza to realny wzrost płac o niespełna 1,9 proc.
W projekcie trudno też znaleźć informacje, co bardzo ogólne liczby oznaczają dla poszczególnych grup zawodowych. Reformy administracji, służby zdrowia i edukacji sprawiły, że pracodawcą lekarzy bądź nauczycieli przestało być państwo, a stały się nim samorządy. Nieco więcej wiadomo o płacach pracowników państwowej sfery budżetowej. Ich wynagrodzenia wzrosną od 1 stycznia 2000 r. o 6,7 proc., co przy przewidywanym wzroście cen o 5,7 proc. wiąże się z realnym wzrostem uposażeń o mniej niż 1 proc.
O tym, ile naprawdę pozostanie w naszych kieszeniach, zadecyduje nie tylko poziom wynagrodzeń oraz świadczeń, ale także wysokość płaconych podatków. Konstrukcja budżetu oparta jest na założeniu, że uda się wprowadzić planowane przez rząd zmiany w zasadach opodatkowania. Rządowy projekt przewiduje obniżkę w przyszłym roku drugiej i trzeciej stawki podatkowej z 30 i 40 proc. do 29 i 36 proc. Najniższa stawka pozostanie na dotychczasowym poziomie - 19 proc. W zamian zlikwidowane mają być m.in. ulgi mieszkaniowe i inwestycyjne. Pojawi się natomiast "ulga prorodzinna", polegająca na odliczeniu od podatku dochodowego dodatkowej kwoty wolnej, zmniejszającej wymiar podatku w rodzinach z dwojgiem i większą liczbą dzieci. Gdyby proponowane przez rząd zmiany w podatku dochodowym od osób fizycznych zostały w całości zaakceptowane przez Sejm, wpływy z tego tytułu do budżetu wzrosłyby w 2000 r. nominalnie o 4,6 proc. Realnie oznaczałoby to spadek o 1 proc.
Planując budżet, przyjęto założenie, że w 2000 r. ceny towarów i usług konsumpcyjnych będą o 5,7 proc. wyższe niż w tym roku. Stopy procentowe (kredyt lombardowy NBP) wyniosą w grudniu 1999 r. 18 proc., a za rok mają się zmniejszyć do 15 proc. Z kolei ceny towarów i usług konsumpcyjnych niemal w całości kształtowane są już przez rynek. W 2000 r. ceny urzędowe będą nadal stosowane w odniesieniu do leków, surowic i szczepionek produkcji krajowej, znajdujących się w wykazie Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej. Ceny te mają wzrosnąć o 7 proc., a podwyżka przewidziana jest od 1 stycznia. Państwo jednak nadal będzie oddziaływać na ceny poprzez stawki akcyzy i podatku VAT.
W budżecie zakłada się, że stawka podatku akcyzowego wzrośnie o 28 proc., w tym paliw - o 16 proc. Tak więc i w przyszłym roku należy się spodziewać podwyżek cen benzyny. Więcej zapłacimy też za samochody, wzrośnie bowiem podatek akcyzowy na nowe auta. Planowane zmiany w podatku od towarów i usług przewidują objęcie w przyszłym roku siedmioprocentowym podatkiem VAT usług komunalnych, a także (co nie jest pewne) wprowadzenie trzyprocentowej stawki VAT od nie przetworzonych produktów rolnych. Zmiany te zaowocować mogą w przyszłym roku ponadprzeciętnym wzrostem cen usług (o 7,5 proc.) oraz podwyżką cen alkoholu i wyrobów tytoniowych (o 8,3 proc.). Żywność zdrożeje w przyszłym roku mniej więcej o 3 proc.
Więcej możesz przeczytać w 43/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.