Wybory bez wyboru
Jedni mają wybory z wyborem, od którego zależy wszystko, inni mają wybory, ale wybór pozorny albo żadnego czy też - w najlepszym wypadku - wybór niewielki, jeszcze inni nie mają wyborów, lecz za to mają spory wybór.
Słowacy grali w ubiegłym tygodniu o całą pulę - wybierali między dalszym dryfowaniem z reżimem Me?ciara u steru w stronę Archipelagu Moskwa a powrotem do Zatoki Brukselskiej (vide: "Historyczna zmiana"). Niemiecka karta wyborcza była z kolei w minioną niedzielę warta niewiele więcej niż bilet na dobry spektakl w narodowym teatrze politycznym. Jako że ani Helmut Kohl (ojciec zjednoczenia Niemiec i współarchitekt nowego ładu europejskiego) nie przypomina, niestety, Margaret Thatcher, ani tym bardziej Gerhard Schröder (nie czując na plecach oddechu prawicy zdecydowanej rozwieść RFN z socjalizmem) nie jest niemieckim Tonym Blairem, od dawna było wiadomo, iż niezależnie od rezultatu wyborów niewiele się w gruncie rzeczy między Renem a Odrą zmieni. A przecież powinno: horrendalnie wysokie koszty pracy powodujące duże bezrobocie zagrażają nie tylko konkurencyjności Niemiec, ale także przyszłości całej jednoczącej się Europy i targanego kryzysem świata. Globalny kryzys to wyzwanie, które wymaga globalnej wizji i globalnie myślących mężów stanu (vide: "Więcej rynku!"). Tymczasem recepty wydrukowane na plakatach wyborczych przez doktorów Kohla i Schrödera nie dość, że niewiele się od siebie różnią, to jeszcze przypominają próby leczenia cukrzycy za pomocą tabliczek czekolady. A na nieszczęście dla świata, bezsilny Ludwig Erhard, twórca niemieckiego cudu gospodarczego, od lat już spogląda na swe spętane mrowiem socjalnych przywilejów dzieło tylko z pomników (vide: "Wybór Niemiec").
My mamy więcej szczęścia. Leszek Balcerowicz, autor polskiego cudu gospodarczego, po czterech latach reformatorskiego trzy po trzy nieocenionej koalicji SLD-PSL znów proponuje Polsce rozwiązania, które pozwolą nam wszystkim szybciej lepiej żyć. Oczywiście pod warunkiem, że w rządzącej koalicji przeważą politycy z dostatecznie dużą dozą wyobraźni i odwagi, by pomysły te wprowadzić w życie; politycy, którzy rozumieją, że tak jak "najlepszym lekarstwem na niedostatki demokracji jest jeszcze więcej demokracji" (Al Smith), tak najlepszym lekarstwem na niedomagania rynku jest jeszcze więcej rynku. Na razie jednak - mimo że AWS najwyraźniej przelękła się Balcerowiczowskiej wizji kontrrewolucji podatkowej (kontrrewolucji, która może się okazać dodatkowym napędem naszej gospodarki) - grzechem byłoby narzekać. Bo choć wybory parlamentarne mieliśmy z górą rok temu, to wybraliśmy tak, że na razie wybór mamy coraz większy: nowy system emerytalny i opieki zdrowotnej, reforma edukacji, rewolucja samorządowa. A za pasem kolejne wybory - i znów duży wybór: od speców od wpędzania nas w ślepą uliczkę oraz instalowania republik koleżków, po ludzi, którzy ustawicznie zabiegają, abyśmy mieli większy i lepszy wybór. To oni, radni gminni, powiatowi oraz wojewódzcy, których wybierzemy 11 października, sprawią, że będziemy żyli w takich miejscowościach, z których jesteśmy dumni, albo w takich, których musimy się wstydzić (vide: "Siła pomysłu"). Pamiętajmy o tym, póki jeszcze mamy wybór - przed wyborami.
Aleje imienia Lecha Wałęsy - symbolu tych, którzy wywalczyli nam udział w wolnych wyborach - oraz ulice imienia Leszka Balcerowicza, który sprawił, że wszędzie - jako producenci i konsumenci - mamy tak duży wybór, prowadzić będą najpewniej wkrótce do centrów wielu miast Polski, podobnie jak do śródmieści wielu miast Niemiec wiodą aleje i ulice imienia Konrada Adenauera oraz Ludwiga Erharda i jak wkrótce wieść będą z pewnością aleje imienia Helmuta Kohla.
Gigantowi niemieckiej polityki, kanclerzowi Helmutowi Kohlowi (vide: "Olbrzym" i "Cytat dyplomatyczny"), a także wszystkim politykom ustępującej koalicji CDU/CSU-FDP - w tym szczególnie ministrowi obrony Volkerowi Rühe i ministrowi spraw zagranicznych Klausowi Kinkelowi - należą się od nas, Polaków, wielkie słowa podziękowania za wsparcie udzielane nam w podróży do NATO i Unii Europejskiej. Danke, Herr Bundeskanzler!
Słowacy grali w ubiegłym tygodniu o całą pulę - wybierali między dalszym dryfowaniem z reżimem Me?ciara u steru w stronę Archipelagu Moskwa a powrotem do Zatoki Brukselskiej (vide: "Historyczna zmiana"). Niemiecka karta wyborcza była z kolei w minioną niedzielę warta niewiele więcej niż bilet na dobry spektakl w narodowym teatrze politycznym. Jako że ani Helmut Kohl (ojciec zjednoczenia Niemiec i współarchitekt nowego ładu europejskiego) nie przypomina, niestety, Margaret Thatcher, ani tym bardziej Gerhard Schröder (nie czując na plecach oddechu prawicy zdecydowanej rozwieść RFN z socjalizmem) nie jest niemieckim Tonym Blairem, od dawna było wiadomo, iż niezależnie od rezultatu wyborów niewiele się w gruncie rzeczy między Renem a Odrą zmieni. A przecież powinno: horrendalnie wysokie koszty pracy powodujące duże bezrobocie zagrażają nie tylko konkurencyjności Niemiec, ale także przyszłości całej jednoczącej się Europy i targanego kryzysem świata. Globalny kryzys to wyzwanie, które wymaga globalnej wizji i globalnie myślących mężów stanu (vide: "Więcej rynku!"). Tymczasem recepty wydrukowane na plakatach wyborczych przez doktorów Kohla i Schrödera nie dość, że niewiele się od siebie różnią, to jeszcze przypominają próby leczenia cukrzycy za pomocą tabliczek czekolady. A na nieszczęście dla świata, bezsilny Ludwig Erhard, twórca niemieckiego cudu gospodarczego, od lat już spogląda na swe spętane mrowiem socjalnych przywilejów dzieło tylko z pomników (vide: "Wybór Niemiec").
My mamy więcej szczęścia. Leszek Balcerowicz, autor polskiego cudu gospodarczego, po czterech latach reformatorskiego trzy po trzy nieocenionej koalicji SLD-PSL znów proponuje Polsce rozwiązania, które pozwolą nam wszystkim szybciej lepiej żyć. Oczywiście pod warunkiem, że w rządzącej koalicji przeważą politycy z dostatecznie dużą dozą wyobraźni i odwagi, by pomysły te wprowadzić w życie; politycy, którzy rozumieją, że tak jak "najlepszym lekarstwem na niedostatki demokracji jest jeszcze więcej demokracji" (Al Smith), tak najlepszym lekarstwem na niedomagania rynku jest jeszcze więcej rynku. Na razie jednak - mimo że AWS najwyraźniej przelękła się Balcerowiczowskiej wizji kontrrewolucji podatkowej (kontrrewolucji, która może się okazać dodatkowym napędem naszej gospodarki) - grzechem byłoby narzekać. Bo choć wybory parlamentarne mieliśmy z górą rok temu, to wybraliśmy tak, że na razie wybór mamy coraz większy: nowy system emerytalny i opieki zdrowotnej, reforma edukacji, rewolucja samorządowa. A za pasem kolejne wybory - i znów duży wybór: od speców od wpędzania nas w ślepą uliczkę oraz instalowania republik koleżków, po ludzi, którzy ustawicznie zabiegają, abyśmy mieli większy i lepszy wybór. To oni, radni gminni, powiatowi oraz wojewódzcy, których wybierzemy 11 października, sprawią, że będziemy żyli w takich miejscowościach, z których jesteśmy dumni, albo w takich, których musimy się wstydzić (vide: "Siła pomysłu"). Pamiętajmy o tym, póki jeszcze mamy wybór - przed wyborami.
Aleje imienia Lecha Wałęsy - symbolu tych, którzy wywalczyli nam udział w wolnych wyborach - oraz ulice imienia Leszka Balcerowicza, który sprawił, że wszędzie - jako producenci i konsumenci - mamy tak duży wybór, prowadzić będą najpewniej wkrótce do centrów wielu miast Polski, podobnie jak do śródmieści wielu miast Niemiec wiodą aleje i ulice imienia Konrada Adenauera oraz Ludwiga Erharda i jak wkrótce wieść będą z pewnością aleje imienia Helmuta Kohla.
Gigantowi niemieckiej polityki, kanclerzowi Helmutowi Kohlowi (vide: "Olbrzym" i "Cytat dyplomatyczny"), a także wszystkim politykom ustępującej koalicji CDU/CSU-FDP - w tym szczególnie ministrowi obrony Volkerowi Rühe i ministrowi spraw zagranicznych Klausowi Kinkelowi - należą się od nas, Polaków, wielkie słowa podziękowania za wsparcie udzielane nam w podróży do NATO i Unii Europejskiej. Danke, Herr Bundeskanzler!
Więcej możesz przeczytać w 40/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.