Na chorobę Alzheimera cierpi w Polsce 200 000 osób
- Mimo że chorobę Alzhei- mera rozpoznano ponad 90 lat temu, do dziś nie są dokładnie znane przyczyny tej postępującej degradacji mózgu. Nie wiadomo również, jak jej zapobiegać. Nie chroni przed nią ani inteligencja, ani wysokie wykształcenie czy utrzymywanie sprawności intelektualnej poprzez ćwiczenia - twierdzi prof. Wojciech Kozubski, kierownik Katedry Neurologii Akademii Medycznej w Poznaniu.
Szacuje się, że na to schorzenie cierpi ok. 15 mln ludzi, z czego 200 tys. w Polsce. Przynajmniej drugie tyle sprawuje nad nimi całodzienną, wyczerpującą opiekę. Bezpośrednią przyczyną choroby Alzheimera są zmiany zachodzące w mózgu na skutek odkładania się w nim białka amyloidowego. Drugą charakterystyczną dla tego schorzenia zmianą jest odkładanie się wewnątrz neuronu patologicznego białka tau. Obecność tych struktur początkowo utrudnia pracę neuronu, a w końcu powoduje jego rozpad. Wskutek utraty neuronów dochodzi do obniżenia w mózgu zawartości produkowanych przez komórki nerwowe substancji przekaźnikowych, w tym acetylocholiny, która odgrywa najważniejszą rolę w procesach pamięciowych. Nadal jednak nie wiadomo, co jest przyczyną tych zmian.
Naukowcy sugerują, że prawdopodobnie żeńskie hormony - estrogeny - oddziałują ochronnie na komórkę nerwową, zapobiegając chorobie Alzheimera. Badania epidemiologiczne wykazały, że kobiety stosujące hormonalną terapię zastępczą rzadziej zapadają na to schorzenie, a jeśli chorują, przypadłość ma łagodniejszy przebieg. Podobne ochronne działanie mają prawdopodobnie większe dawki witaminy E oraz niesterydowe leki przeciwzapalne. Zauważono bowiem, iż przyjmujący je chorzy na reumatyzm rzadziej cierpią z powodu demencji alzheimerowskiej.
Jedynym pewnym czynnikiem predysponującym do wystąpienia tej choroby jest wiek. U ludzi powyżej 85. roku życia schorzenie to pojawia się 14 razy częściej niż u osób w wieku 65-69 lat. Zaledwie 15 proc. zachorowań wynika z uwarunkowań genetycznych. - Wiadomo, że gen odpowiedzialny za produkcję amyloidu znajduje się w chromosomie 21. Częściowo znane są mutacje występujące w obrębie tego genu. Na powstanie choroby Alzheimera wpływają również zmiany w obrębie chromosomów 14, 1, 12, kodujących inne białka - twierdzi doc. Maria Barcikowska z Instytutu Centrum Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN w Warszawie. Istnieje coraz więcej precyzyjnych sposobów umożliwiających diagnozowanie tego schorzenia. Wydaje się, że dobrze przygotowany, doświadczony specjalista może nawet w 80 proc. rozpoznać, czy pacjent cierpi na chorobę Alzheimera. Dotychczas stuprocentową pewność daje tylko pośmiertne badanie mózgu.
Dla pacjenta i jego opiekuna nie jest jednak istotne, czy cierpi on na chorobę Alzheimera, czy z powodu otępienia innego rodzaju. Nieznana jest bowiem metoda przyczynowego leczenia tej choroby. Specyfiki stosowane w terapii tego schorzenia pomagają także w otępieniach pochodzenia naczyniowego. Lekarz pierwszego kontaktu potrafi określić, czy chory cierpi z powodu demencji starczych, czy jest zdrowy. Gdy stwierdzi u pacjenta nieprawidłowości w osobowości lub zachowaniu, w celu precyzyjnego rozpoznania może go skierować na dokładne badania psychologiczne, neurologiczne, psychiatryczne. Dzięki nim można wykluczyć, że objawy przypominające demencję typu alzheimerowskiego są wywołane depresją, niedoborami pokarmowymi, ubocznymi skutkami zażywania leków, guzami mózgu czy zaburzeniami metabolicznymi.
- Niestety, w Polsce rozpoznaje się to schorzenie zwykle dość późno, najczęściej w drugiej fazie choroby, gdy jest ona bardzo zaawansowana. Również jedyne dostępne leki wpływające na przebieg schorzenia można zastosować wyłącznie we wczesnym i średnio zaawansowanym etapie choroby. Im później je zaczniemy podawać, tym słabsze jest ich działanie - przestrzega doc. Barcikowska. Tymczasem choroba trwa zwykle od 8 do 14 lat i stale postępuje, coraz bardziej upośledzając chorego. Po pewnym czasie wymaga on całodobowej opieki. W Polsce 92 proc. pacjentów przebywa w domu od początku choroby aż do śmierci. W większości wypadków zajmują się nimi współmałżonkowie, będący zwykle w podobnym wieku, a więc mający więcej niż 65 lat. Opieka, której się podejmują, często przerasta ich możliwości psychiczne, fizyczne i finansowe, toteż śmiertelność w tej grupie jest o wiele wyższa niż w innych. Stają się oni również bardziej podatni na choroby przewlekłe i stany depresyjne. Badania przeprowadzone w Kanadzie wykazały, iż depresja występuje u nich dwukrotnie częściej niż u opiekunów osób cierpiących na inne schorzenia.
W wielu krajach zachodnich istnieją systemy specjalistycznych usług i pomocy w opiece nad chorym. We Francji leczenie w szpitalach państwowych jest bezpłatne, a pacjenci, którzy stają się niesamodzielni, mogą się leczyć w ośrodkach medycznych zapewniających długoterminową opiekę. Z tej formy pomocy korzysta 37 proc. cierpiących na chorobę Alzheimera, zwłaszcza znajdujący się w ostatnim stadium choroby. Niestety, w Polsce wciąż nie ma domów pobytu dziennego dla obłożnie chorych, specjalistycznych zakładów opieki dla cierpiących na to schorzenie czy przeznaczonych dla nich hospicjów. Na umieszczenie pacjenta w funkcjonujących od niedawna prywatnych domach opieki stać mało kogo. Miesięczny pobyt kosztuje tam bowiem ok. 1600 zł. Trzeba ponadto dodać, że niechętnie przyjmuje się tam pacjentów cierpiących na chorobę Alzheimera. Tymczasem na uzyskanie skierowania do domu opieki społecznej trzeba czekać około dwóch lat. Większości chorych nie udaje się tego doczekać. Umierają przedwcześnie na inne schorzenia w ostatnim okresie choroby wskutek niesprawności opieki medycznej.
Prof. Wojciech KOZUBSKI
kierownik Katedry Neurologii Akademii Medycznej w Poznaniu
Choroba Alzheimera u każdego pacjenta przebiega nieco inaczej, niemniej u wszystkich można wyróżnić trzy stadia. Pierwsze, trwające średnio 2-4 lata, charakteryzuje się tzw. opuszczeniem umysłowym pacjenta, występują zaburzenia pamięci, zachowania, orientacji przestrzennej, brak zainteresowania bliskimi. Często pojawiają się też objawy psychiatryczne, m.in. depresja. W drugiej fazie (2-4 lata) objawy te nasilają się. Chory traci na wadze. Przestaje dbać o siebie czy wygląd mieszkania. Nie jest w stanie nauczyć się niczego nowego, natychmiast zapomina to, co usłyszał, jego słownictwo staje się coraz uboższe. Coraz bardziej ograniczone są także jego możliwości ruchowe, znacznie słabnie zdolność kontroli zwieraczy, chory przestaje poznawać bliskich. Często sypia w dzień, a w nocy czuwa. W ostatniej fazie (od roku do trzech lat) nie chodzi, nie mówi, wymaga karmienia. Często upośledzeniu ulega połykanie. Większość pacjentów zupełnie traci kontakt z otoczeniem.
Szacuje się, że na to schorzenie cierpi ok. 15 mln ludzi, z czego 200 tys. w Polsce. Przynajmniej drugie tyle sprawuje nad nimi całodzienną, wyczerpującą opiekę. Bezpośrednią przyczyną choroby Alzheimera są zmiany zachodzące w mózgu na skutek odkładania się w nim białka amyloidowego. Drugą charakterystyczną dla tego schorzenia zmianą jest odkładanie się wewnątrz neuronu patologicznego białka tau. Obecność tych struktur początkowo utrudnia pracę neuronu, a w końcu powoduje jego rozpad. Wskutek utraty neuronów dochodzi do obniżenia w mózgu zawartości produkowanych przez komórki nerwowe substancji przekaźnikowych, w tym acetylocholiny, która odgrywa najważniejszą rolę w procesach pamięciowych. Nadal jednak nie wiadomo, co jest przyczyną tych zmian.
Naukowcy sugerują, że prawdopodobnie żeńskie hormony - estrogeny - oddziałują ochronnie na komórkę nerwową, zapobiegając chorobie Alzheimera. Badania epidemiologiczne wykazały, że kobiety stosujące hormonalną terapię zastępczą rzadziej zapadają na to schorzenie, a jeśli chorują, przypadłość ma łagodniejszy przebieg. Podobne ochronne działanie mają prawdopodobnie większe dawki witaminy E oraz niesterydowe leki przeciwzapalne. Zauważono bowiem, iż przyjmujący je chorzy na reumatyzm rzadziej cierpią z powodu demencji alzheimerowskiej.
Jedynym pewnym czynnikiem predysponującym do wystąpienia tej choroby jest wiek. U ludzi powyżej 85. roku życia schorzenie to pojawia się 14 razy częściej niż u osób w wieku 65-69 lat. Zaledwie 15 proc. zachorowań wynika z uwarunkowań genetycznych. - Wiadomo, że gen odpowiedzialny za produkcję amyloidu znajduje się w chromosomie 21. Częściowo znane są mutacje występujące w obrębie tego genu. Na powstanie choroby Alzheimera wpływają również zmiany w obrębie chromosomów 14, 1, 12, kodujących inne białka - twierdzi doc. Maria Barcikowska z Instytutu Centrum Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN w Warszawie. Istnieje coraz więcej precyzyjnych sposobów umożliwiających diagnozowanie tego schorzenia. Wydaje się, że dobrze przygotowany, doświadczony specjalista może nawet w 80 proc. rozpoznać, czy pacjent cierpi na chorobę Alzheimera. Dotychczas stuprocentową pewność daje tylko pośmiertne badanie mózgu.
Dla pacjenta i jego opiekuna nie jest jednak istotne, czy cierpi on na chorobę Alzheimera, czy z powodu otępienia innego rodzaju. Nieznana jest bowiem metoda przyczynowego leczenia tej choroby. Specyfiki stosowane w terapii tego schorzenia pomagają także w otępieniach pochodzenia naczyniowego. Lekarz pierwszego kontaktu potrafi określić, czy chory cierpi z powodu demencji starczych, czy jest zdrowy. Gdy stwierdzi u pacjenta nieprawidłowości w osobowości lub zachowaniu, w celu precyzyjnego rozpoznania może go skierować na dokładne badania psychologiczne, neurologiczne, psychiatryczne. Dzięki nim można wykluczyć, że objawy przypominające demencję typu alzheimerowskiego są wywołane depresją, niedoborami pokarmowymi, ubocznymi skutkami zażywania leków, guzami mózgu czy zaburzeniami metabolicznymi.
- Niestety, w Polsce rozpoznaje się to schorzenie zwykle dość późno, najczęściej w drugiej fazie choroby, gdy jest ona bardzo zaawansowana. Również jedyne dostępne leki wpływające na przebieg schorzenia można zastosować wyłącznie we wczesnym i średnio zaawansowanym etapie choroby. Im później je zaczniemy podawać, tym słabsze jest ich działanie - przestrzega doc. Barcikowska. Tymczasem choroba trwa zwykle od 8 do 14 lat i stale postępuje, coraz bardziej upośledzając chorego. Po pewnym czasie wymaga on całodobowej opieki. W Polsce 92 proc. pacjentów przebywa w domu od początku choroby aż do śmierci. W większości wypadków zajmują się nimi współmałżonkowie, będący zwykle w podobnym wieku, a więc mający więcej niż 65 lat. Opieka, której się podejmują, często przerasta ich możliwości psychiczne, fizyczne i finansowe, toteż śmiertelność w tej grupie jest o wiele wyższa niż w innych. Stają się oni również bardziej podatni na choroby przewlekłe i stany depresyjne. Badania przeprowadzone w Kanadzie wykazały, iż depresja występuje u nich dwukrotnie częściej niż u opiekunów osób cierpiących na inne schorzenia.
W wielu krajach zachodnich istnieją systemy specjalistycznych usług i pomocy w opiece nad chorym. We Francji leczenie w szpitalach państwowych jest bezpłatne, a pacjenci, którzy stają się niesamodzielni, mogą się leczyć w ośrodkach medycznych zapewniających długoterminową opiekę. Z tej formy pomocy korzysta 37 proc. cierpiących na chorobę Alzheimera, zwłaszcza znajdujący się w ostatnim stadium choroby. Niestety, w Polsce wciąż nie ma domów pobytu dziennego dla obłożnie chorych, specjalistycznych zakładów opieki dla cierpiących na to schorzenie czy przeznaczonych dla nich hospicjów. Na umieszczenie pacjenta w funkcjonujących od niedawna prywatnych domach opieki stać mało kogo. Miesięczny pobyt kosztuje tam bowiem ok. 1600 zł. Trzeba ponadto dodać, że niechętnie przyjmuje się tam pacjentów cierpiących na chorobę Alzheimera. Tymczasem na uzyskanie skierowania do domu opieki społecznej trzeba czekać około dwóch lat. Większości chorych nie udaje się tego doczekać. Umierają przedwcześnie na inne schorzenia w ostatnim okresie choroby wskutek niesprawności opieki medycznej.
Prof. Wojciech KOZUBSKI
kierownik Katedry Neurologii Akademii Medycznej w Poznaniu
Choroba Alzheimera u każdego pacjenta przebiega nieco inaczej, niemniej u wszystkich można wyróżnić trzy stadia. Pierwsze, trwające średnio 2-4 lata, charakteryzuje się tzw. opuszczeniem umysłowym pacjenta, występują zaburzenia pamięci, zachowania, orientacji przestrzennej, brak zainteresowania bliskimi. Często pojawiają się też objawy psychiatryczne, m.in. depresja. W drugiej fazie (2-4 lata) objawy te nasilają się. Chory traci na wadze. Przestaje dbać o siebie czy wygląd mieszkania. Nie jest w stanie nauczyć się niczego nowego, natychmiast zapomina to, co usłyszał, jego słownictwo staje się coraz uboższe. Coraz bardziej ograniczone są także jego możliwości ruchowe, znacznie słabnie zdolność kontroli zwieraczy, chory przestaje poznawać bliskich. Często sypia w dzień, a w nocy czuwa. W ostatniej fazie (od roku do trzech lat) nie chodzi, nie mówi, wymaga karmienia. Często upośledzeniu ulega połykanie. Większość pacjentów zupełnie traci kontakt z otoczeniem.
Więcej możesz przeczytać w 40/1998 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.