Uniwersytet internetowy czynny jest całą dobę, a studenci sami wybierają terminy zajęć
Za sprawą Internetu uniwersytety będą funkcjonowały niezależnie od ograniczeń geograficznych, zasobów bibliotecznych czy też renomy naukowców współpracujących z uczelniami - przewiduje Bill Gates. Już teraz dzięki sieci i interaktywnym technologiom tworzone są wirtualne sale wykładowe, w których studenci i wykładowcy z całego świata spotykają się, aby uczestniczyć w procesie przekazywania wiedzy - najcenniejszej waluty naszych czasów.
Dzięki technologii, jaką dziś dysponujemy, nauczanie za pośrednictwem Internetu niezmiernie szybko się upowszechnia - uważa Joann Brown, dyrektor wykonawczy do spraw marketingu i komunikacji na Indiana State University. Jest to jedna z trzystu uczelni (ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii), które obok tradycyjnej formy nauczania od pięciu lat oferują udział w wirtualnych wykładach.
Propozycja ta skierowana jest do osób, które z powodu braku czasu lub miejsca zamieszkania w dużej odległości od uniwersytetu nie mogą uczęszczać na konwencjonalne zajęcia. Dzięki całodobowemu dostępowi do materiałów dydaktycznych studenci mogą dopasować swoje zajęcia tak, aby nie kolidowały one z ich codziennymi obowiązkami.
Technologie internetowe umożliwiają wykorzystanie różnych form przekazywania wiedzy. Najciekawsze stwarzają szansę interaktywnego kontaktu z wykładowcą i innymi studentami, prowadzenie dyskusji dzięki poczcie elektronicznej, kawiarenkom wirtualnym i forum. Wzbogacenie tekstu sekwencjami wideo i dźwiękowymi znacznie dynamizuje i uatrakcyjnia proces nauczania. Nowe technologie umożliwiają również łatwiejszy dostęp do kapitału intelektualnego zgromadzonego przez uczelnie. Wykłady mogą być nagrywane i nadawane w Internecie, a dokładne opisy badań naukowych i literatura uzupełniająca - ulokowane w wirtualnych bibliotekach. Wszystko to pozwala studentom na dogłębniejszą analizę zagadnień. W sieci granice i podziały nie istnieją, zatem każdy może podjąć naukę na dowolnej renomowanej wirtualnej uczelni, oferującej kształcenie na najwyższym poziomie światowym. Konieczne są tylko dostęp do Internetu, znajomość języka (większość wykładów odbywa się w języku angielskim) i opłacenie czesnego (znacznie niższego niż w wypadku tradycyjnych programów nauczania, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych). Wirtualne nauczanie prowadzi na przykład Wharton School of Business przy University of Pennsylvania. Według rankingu tygodnika "Business Week", przeprowadzonego w 1998 r., obecnie jest ona najlepszą szkołą biznesu w Stanach Zjednoczonych. Specjalne wykłady prowadzone są z myślą o dyplomowanych menedżerach zainteresowanych poszerzeniem swojej wiedzy w zakresie zarządzania. Gary Miller, zastępca rektora University of Pennsylvania, zauważa, że dzięki Internetowi uczelnie mogą udostępnić wiedzę znacznie szerszemu gronu zainteresowanych osób. Podobnie uniwersytety Harvarda, Stanforda, Columbia i London School of Economic są w trakcie przygotowywania wirtualnych wykładów, w których w ciągu najbliższego roku będą mogli uczestniczyć za pośrednictwem sieci studenci z całego świata. Pomimo coraz większej popularności, uczelnie tego typu są nadal w początkowej fazie rozwoju. Nie udało się jeszcze stwierdzić, czy brak bezpośredniego kontaktu z instruktorem ma wpływ na efektywność procesu nauczania na poziomie uniwersyteckim. Dlatego też dydaktycy i pedagodzy zaangażowani w tworzenie tych szkół twierdzą, że podczas przygotowywania tego typu zajęć powinno się wykorzystywać najlepsze technologie interaktywne, takie jak poczta elektroniczna, kawiarenki wirtualne, forum itd. Uważają oni, że ta forma przekazywania wiedzy może być efektywniejsza w porównaniu z tradycyjnymi zajęciami. Na razie większość uczelni w Polsce wykorzystuje Internet w ograniczony sposób, głównie do potrzeb wewnętrznych i jako wizytówkę informacyjnej i promocyjnej działalności. Nasze szkoły wyższe nie nauczyły się jeszcze postrzegać Internetu jako medium, dzięki któremu można efektywnie kształcić. Warto jednak zauważyć, że ta forma edukacji jest szczególnie atrakcyjna dla takich krajów jak Polska, gdzie dysproporcje w poziomie wykształcenia społeczeństwa są znaczne. Stworzenie wirtualnej uczelni może być dużo tańsze niż wybudowanie kompleksu budynków akademickich. Ale powołanie do życia wirtualnych uniwersytetów wymagałoby od nas niekonwencjonalnego rozwiązania problemu opłat za połączenie z Internetem (na przykład stworzenie bezpłatnych linii dla osób studiujących), wysokich cen sprzętu komputerowego (na przykład tanie oferty leasingowe na czas nauki) i finansowania takich inwestycji. Ponieważ kształcenie może być jednym z najważniejszych problemów w przyszłości, warto rozpatrzyć wykorzystanie pomysłu wirtualnych uczelni. Być może ich utworzenie przynajmniej częściowo rozwiązałoby kłopoty polskiego systemu edukacji, związane przede wszystkim z ograniczeniami liczby słuchaczy i niedoborem wykwalifikowanych pracowników naukowych.
Dzięki technologii, jaką dziś dysponujemy, nauczanie za pośrednictwem Internetu niezmiernie szybko się upowszechnia - uważa Joann Brown, dyrektor wykonawczy do spraw marketingu i komunikacji na Indiana State University. Jest to jedna z trzystu uczelni (ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii), które obok tradycyjnej formy nauczania od pięciu lat oferują udział w wirtualnych wykładach.
Propozycja ta skierowana jest do osób, które z powodu braku czasu lub miejsca zamieszkania w dużej odległości od uniwersytetu nie mogą uczęszczać na konwencjonalne zajęcia. Dzięki całodobowemu dostępowi do materiałów dydaktycznych studenci mogą dopasować swoje zajęcia tak, aby nie kolidowały one z ich codziennymi obowiązkami.
Technologie internetowe umożliwiają wykorzystanie różnych form przekazywania wiedzy. Najciekawsze stwarzają szansę interaktywnego kontaktu z wykładowcą i innymi studentami, prowadzenie dyskusji dzięki poczcie elektronicznej, kawiarenkom wirtualnym i forum. Wzbogacenie tekstu sekwencjami wideo i dźwiękowymi znacznie dynamizuje i uatrakcyjnia proces nauczania. Nowe technologie umożliwiają również łatwiejszy dostęp do kapitału intelektualnego zgromadzonego przez uczelnie. Wykłady mogą być nagrywane i nadawane w Internecie, a dokładne opisy badań naukowych i literatura uzupełniająca - ulokowane w wirtualnych bibliotekach. Wszystko to pozwala studentom na dogłębniejszą analizę zagadnień. W sieci granice i podziały nie istnieją, zatem każdy może podjąć naukę na dowolnej renomowanej wirtualnej uczelni, oferującej kształcenie na najwyższym poziomie światowym. Konieczne są tylko dostęp do Internetu, znajomość języka (większość wykładów odbywa się w języku angielskim) i opłacenie czesnego (znacznie niższego niż w wypadku tradycyjnych programów nauczania, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych). Wirtualne nauczanie prowadzi na przykład Wharton School of Business przy University of Pennsylvania. Według rankingu tygodnika "Business Week", przeprowadzonego w 1998 r., obecnie jest ona najlepszą szkołą biznesu w Stanach Zjednoczonych. Specjalne wykłady prowadzone są z myślą o dyplomowanych menedżerach zainteresowanych poszerzeniem swojej wiedzy w zakresie zarządzania. Gary Miller, zastępca rektora University of Pennsylvania, zauważa, że dzięki Internetowi uczelnie mogą udostępnić wiedzę znacznie szerszemu gronu zainteresowanych osób. Podobnie uniwersytety Harvarda, Stanforda, Columbia i London School of Economic są w trakcie przygotowywania wirtualnych wykładów, w których w ciągu najbliższego roku będą mogli uczestniczyć za pośrednictwem sieci studenci z całego świata. Pomimo coraz większej popularności, uczelnie tego typu są nadal w początkowej fazie rozwoju. Nie udało się jeszcze stwierdzić, czy brak bezpośredniego kontaktu z instruktorem ma wpływ na efektywność procesu nauczania na poziomie uniwersyteckim. Dlatego też dydaktycy i pedagodzy zaangażowani w tworzenie tych szkół twierdzą, że podczas przygotowywania tego typu zajęć powinno się wykorzystywać najlepsze technologie interaktywne, takie jak poczta elektroniczna, kawiarenki wirtualne, forum itd. Uważają oni, że ta forma przekazywania wiedzy może być efektywniejsza w porównaniu z tradycyjnymi zajęciami. Na razie większość uczelni w Polsce wykorzystuje Internet w ograniczony sposób, głównie do potrzeb wewnętrznych i jako wizytówkę informacyjnej i promocyjnej działalności. Nasze szkoły wyższe nie nauczyły się jeszcze postrzegać Internetu jako medium, dzięki któremu można efektywnie kształcić. Warto jednak zauważyć, że ta forma edukacji jest szczególnie atrakcyjna dla takich krajów jak Polska, gdzie dysproporcje w poziomie wykształcenia społeczeństwa są znaczne. Stworzenie wirtualnej uczelni może być dużo tańsze niż wybudowanie kompleksu budynków akademickich. Ale powołanie do życia wirtualnych uniwersytetów wymagałoby od nas niekonwencjonalnego rozwiązania problemu opłat za połączenie z Internetem (na przykład stworzenie bezpłatnych linii dla osób studiujących), wysokich cen sprzętu komputerowego (na przykład tanie oferty leasingowe na czas nauki) i finansowania takich inwestycji. Ponieważ kształcenie może być jednym z najważniejszych problemów w przyszłości, warto rozpatrzyć wykorzystanie pomysłu wirtualnych uczelni. Być może ich utworzenie przynajmniej częściowo rozwiązałoby kłopoty polskiego systemu edukacji, związane przede wszystkim z ograniczeniami liczby słuchaczy i niedoborem wykwalifikowanych pracowników naukowych.
Więcej możesz przeczytać w 50/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.