Jeśli zmniejszenie obciążeń podatkowych przyczynia się do wzrostu dobrobytu, na czym korzystają także najgorzej zarabiający, to prezydent Aleksander Kwaśniewski swoim wetem pokrzywdził najbiedniejszych.
1. Nieżyjący już filozof i mason prof. Klemens Szaniawski uczył nas - już po studiach - starej gwardyjskiej gry w lwa. Usłyszawszy: Lew priszoł!, trzeba było wypić i schować się pod stół. Na komendę: Lew paszoł! należało się spod niego wygramolić. Z gry odpadał ten, kto został na dole. Parę dni temu lew znowu ryknął i założył weto na nowe podatki. Choć dziwnym zrządzeniem losu nie ma już kabareciku politycznego w telewizji, wróciły dawne czasy. Prezydent-lew Aleksander ryczy, Marian, Jerzy i Leszek przestępują z nogi na nogę, a te łosie mają w nosie...
2. Jeszcze tydzień temu nie odróżniłbyś "Trybuny" od "Naszego Dziennika". W obu tytuły na pierwszej stronie wymierzone przeciwko nowym podatkom. Les extr×mes se touchent - kak goworiat Francuzy.
3. Prezydent Kwaśniewski wystąpił w imię konstytucyjnej zasady sprawiedliwości społecznej. Ostrzegałem, radziłem wpisać "sprawiedliwość" (nawet takiej nam brakuje), ale prof. Winczorek, ekspert konstytucyjny Unii Wolności, wyjaśnił mi, że to pogląd zbyt "ekstremalny". Mamy więc "sprawiedliwość społeczną" wpisaną do konstytucji, chociaż co to takiego, wiedział dobrze tylko socjalistyczny Sąd Najwyższy, którego dorobek interpretacyjny przechowuje Trybunał Konstytucyjny. O tym, jak to mętne pojęcie mąci w skądinąd mocnych głowach, świadczy choćby przypadek prof. Leszka Falandysza. Zapytany przez "Gazetę Wyborczą", oświadczył: "Natomiast jeśli chodzi o sprawiedliwość, rację przyznałbym prezydentowi. To niesprawiedliwe, jeśli tylko najbogatszym chce się obniżyć stawki podatkowe". Rzeczywiście, obaj - Kwaśniewski i Falandysz - argumentują podobnie. Cóż za absurd! Czy gdyby najbiedniejsi mieli stawkę zerową, obniżenie podatków najbogatszym też byłoby niesprawiedliwe? Czy nie może być tak, że najbogatsi płacą "niesprawiedliwie wysokie" stawki, na przykład dwustuprocentowe? Czyż w takim razie sprawiedliwy, jak chciał na początku Balcerowicz, jest jedynie podatek liniowy, bo wszyscy płacą taką samą część dochodów? A może rację miała pani Tha- tcher i wszyscy powinniśmy płacić tyle samo, na przykład po 200 zł od głowy? Idźmy dalej. Czy sprawiedliwość dotyczy tylko podatku, czy raczej jego skutków? Jeśli z doświadczeń amerykańskich wynika, że zmniejszenie obciążeń fiskalnych przyczynia się do wzrostu dobrobytu, na czym korzystają także najgorzej zarabiający, to prezydent Kwaśniewski swoim wetem pokrzywdził najbiedniejszych. To jest też niesprawiedliwe społecznie, więc powinno się go postawić przed Trybunałem Stanu. A czy jest sprawiedliwe społecznie, że z powodu decyzji prezydenta drobni przedsiębiorcy, dawne sklepowe i kioskarze mają gorszą sytuację podatkową niż wielki biznes? Czy bardziej sprawiedliwe jest zostawienie ulg budowlanych, z których korzystają częściej bogaci, czy obniżenie podatków bogatym, z których tylko mniejszość jest inwestorami?
4. Żeby nie było nieporozumień. Uważam, że prezydent Kwaśniewski ma rację, kiedy ostrzega przed dalszym rozwarstwieniem społecznym i wzywa do solidaryzmu. Sądzę jednak, że zasada sprawiedliwości społecznej została w tym wypadku użyta arbitralnie i że każdy system podatkowy mógłby być z tej perspektywy poddany krytyce. O podatkach powinna decydować reprezentacja, bo w tym celu ponad tysiąc lat temu wymyślono parlament.
5. Lew paszoł! I kto został pod stołem? A to Henryczek nasz kochany - płaczą Maniuś Manicki i opozycja spragniona kolegi, który dobrze prowadził głosowania w komisji budżetowej. Poseł Manicki niech się nie rozczula, bo poseł Goryszewski dostał nadciśnienia, kierując głosowaniami nad setkami jego poprawek. Wcale nie miałem o to do posła Manickiego pretensji, nie zdziwiłoby mnie nawet, gdyby z trybuny sejmowej czytał "Kapitał" Marksa, tyle że polski regulamin nie daje posłom takiej wolności wypowiedzi jak w Ameryce, więc filibustierka jest niemożliwa. Wskazywano przy tej okazji, że nasze społeczeństwo nie jest jeszcze przyzwyczajone do obstrukcji parlamentarnej. Dlatego koledzy z SLD mieli pretensje do posła Manickiego, że zgłaszając setki poprawek, psuje im opinię publiczną. Okazało się jednak, że to prezydent nie jest przyzwyczajony (był kiedyś parlamentarzystą), i oprotestował posła Kracika. Rzeczywiście szkoda, że rzecz nie trafiła do Trybunału Konstytucyjnego, który by ustalił parlamentarność procedur. Chociaż przyznać trzeba, że mało jest na świecie poważnych parlamentów pozwalających na to, żeby inni (prezydent lub trybunał) określali, jakie gry proceduralne są w porządku, a jakie nie. A nikt nie powie, że Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania nie są państwami prawa. To są skutki oddawania kauzyperdom decyzji politycznych. Nie będzie również wiadomo o konstytucyjności działań posła Goryszewskiego - żałuje go nawet opozycja. Mnie też go szkoda, bo robił bardzo dobre wrażenie, a przecież jeśli prawdą jest to, o czym pisano w prasie, poseł Goryszewski nie tylko powinien być pozbawiony przewodnictwa komisji budżetowej, lecz także stanąć przed komisją do spraw etyki i stracić miejsce w Sejmie. "Wydawało mi się, że ponadpartyjny interes państwa stał się dominującym motywem jego działalności. Niestety, widać, że się pomyliłem". Nie, to Jan Nowak-Jeziorański o prezydencie Kwaśniewskim, tyle że ja to samo o Goryszewskim. A powinienem był to wyczuć. Już dwa miesiące temu tłumaczył się biedaczek, że kiedy poprzednio wyleciał z Sejmu w 1993 r., to nie miał pracy, więc musiał sobie tym razem zabezpieczyć tyły. Jak ten minister, który żądał wtedy, żeby mu przyjaciele załatwili pracę za 40 starych milionów złotych, bo inaczej już żyć nie umie. Albo inny minister prezydenckiej wręcz postury, który mówił, że bez rad nadzorczych nie może się obejść, bo dzieciom musi domy pobudować. Tak, tak, wśród kandydatów na prezydenta widzę tylko Piskorskiego - jedyny zmniejszył pensje sobie i innym i nie dodał sobie posad. Według konstytucji (art. 101.1), posłowie reprezentują Naród, a nie Kredyt Bank. Prezydent powiedział, że stoi na straży ustawy zasadniczej. Ciekawe, czy zajmie się teraz sprawą posła Goryszewskiego, mimo że "Trybuna" broni go przed rzekomą zemstą Unii Wolności. Miejsce posła, który bierze tysiące dolarów za pomyślne załatwienie sprawy, jest raczej w czyśćcu niż w Sejmie.
2. Jeszcze tydzień temu nie odróżniłbyś "Trybuny" od "Naszego Dziennika". W obu tytuły na pierwszej stronie wymierzone przeciwko nowym podatkom. Les extr×mes se touchent - kak goworiat Francuzy.
3. Prezydent Kwaśniewski wystąpił w imię konstytucyjnej zasady sprawiedliwości społecznej. Ostrzegałem, radziłem wpisać "sprawiedliwość" (nawet takiej nam brakuje), ale prof. Winczorek, ekspert konstytucyjny Unii Wolności, wyjaśnił mi, że to pogląd zbyt "ekstremalny". Mamy więc "sprawiedliwość społeczną" wpisaną do konstytucji, chociaż co to takiego, wiedział dobrze tylko socjalistyczny Sąd Najwyższy, którego dorobek interpretacyjny przechowuje Trybunał Konstytucyjny. O tym, jak to mętne pojęcie mąci w skądinąd mocnych głowach, świadczy choćby przypadek prof. Leszka Falandysza. Zapytany przez "Gazetę Wyborczą", oświadczył: "Natomiast jeśli chodzi o sprawiedliwość, rację przyznałbym prezydentowi. To niesprawiedliwe, jeśli tylko najbogatszym chce się obniżyć stawki podatkowe". Rzeczywiście, obaj - Kwaśniewski i Falandysz - argumentują podobnie. Cóż za absurd! Czy gdyby najbiedniejsi mieli stawkę zerową, obniżenie podatków najbogatszym też byłoby niesprawiedliwe? Czy nie może być tak, że najbogatsi płacą "niesprawiedliwie wysokie" stawki, na przykład dwustuprocentowe? Czyż w takim razie sprawiedliwy, jak chciał na początku Balcerowicz, jest jedynie podatek liniowy, bo wszyscy płacą taką samą część dochodów? A może rację miała pani Tha- tcher i wszyscy powinniśmy płacić tyle samo, na przykład po 200 zł od głowy? Idźmy dalej. Czy sprawiedliwość dotyczy tylko podatku, czy raczej jego skutków? Jeśli z doświadczeń amerykańskich wynika, że zmniejszenie obciążeń fiskalnych przyczynia się do wzrostu dobrobytu, na czym korzystają także najgorzej zarabiający, to prezydent Kwaśniewski swoim wetem pokrzywdził najbiedniejszych. To jest też niesprawiedliwe społecznie, więc powinno się go postawić przed Trybunałem Stanu. A czy jest sprawiedliwe społecznie, że z powodu decyzji prezydenta drobni przedsiębiorcy, dawne sklepowe i kioskarze mają gorszą sytuację podatkową niż wielki biznes? Czy bardziej sprawiedliwe jest zostawienie ulg budowlanych, z których korzystają częściej bogaci, czy obniżenie podatków bogatym, z których tylko mniejszość jest inwestorami?
4. Żeby nie było nieporozumień. Uważam, że prezydent Kwaśniewski ma rację, kiedy ostrzega przed dalszym rozwarstwieniem społecznym i wzywa do solidaryzmu. Sądzę jednak, że zasada sprawiedliwości społecznej została w tym wypadku użyta arbitralnie i że każdy system podatkowy mógłby być z tej perspektywy poddany krytyce. O podatkach powinna decydować reprezentacja, bo w tym celu ponad tysiąc lat temu wymyślono parlament.
5. Lew paszoł! I kto został pod stołem? A to Henryczek nasz kochany - płaczą Maniuś Manicki i opozycja spragniona kolegi, który dobrze prowadził głosowania w komisji budżetowej. Poseł Manicki niech się nie rozczula, bo poseł Goryszewski dostał nadciśnienia, kierując głosowaniami nad setkami jego poprawek. Wcale nie miałem o to do posła Manickiego pretensji, nie zdziwiłoby mnie nawet, gdyby z trybuny sejmowej czytał "Kapitał" Marksa, tyle że polski regulamin nie daje posłom takiej wolności wypowiedzi jak w Ameryce, więc filibustierka jest niemożliwa. Wskazywano przy tej okazji, że nasze społeczeństwo nie jest jeszcze przyzwyczajone do obstrukcji parlamentarnej. Dlatego koledzy z SLD mieli pretensje do posła Manickiego, że zgłaszając setki poprawek, psuje im opinię publiczną. Okazało się jednak, że to prezydent nie jest przyzwyczajony (był kiedyś parlamentarzystą), i oprotestował posła Kracika. Rzeczywiście szkoda, że rzecz nie trafiła do Trybunału Konstytucyjnego, który by ustalił parlamentarność procedur. Chociaż przyznać trzeba, że mało jest na świecie poważnych parlamentów pozwalających na to, żeby inni (prezydent lub trybunał) określali, jakie gry proceduralne są w porządku, a jakie nie. A nikt nie powie, że Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania nie są państwami prawa. To są skutki oddawania kauzyperdom decyzji politycznych. Nie będzie również wiadomo o konstytucyjności działań posła Goryszewskiego - żałuje go nawet opozycja. Mnie też go szkoda, bo robił bardzo dobre wrażenie, a przecież jeśli prawdą jest to, o czym pisano w prasie, poseł Goryszewski nie tylko powinien być pozbawiony przewodnictwa komisji budżetowej, lecz także stanąć przed komisją do spraw etyki i stracić miejsce w Sejmie. "Wydawało mi się, że ponadpartyjny interes państwa stał się dominującym motywem jego działalności. Niestety, widać, że się pomyliłem". Nie, to Jan Nowak-Jeziorański o prezydencie Kwaśniewskim, tyle że ja to samo o Goryszewskim. A powinienem był to wyczuć. Już dwa miesiące temu tłumaczył się biedaczek, że kiedy poprzednio wyleciał z Sejmu w 1993 r., to nie miał pracy, więc musiał sobie tym razem zabezpieczyć tyły. Jak ten minister, który żądał wtedy, żeby mu przyjaciele załatwili pracę za 40 starych milionów złotych, bo inaczej już żyć nie umie. Albo inny minister prezydenckiej wręcz postury, który mówił, że bez rad nadzorczych nie może się obejść, bo dzieciom musi domy pobudować. Tak, tak, wśród kandydatów na prezydenta widzę tylko Piskorskiego - jedyny zmniejszył pensje sobie i innym i nie dodał sobie posad. Według konstytucji (art. 101.1), posłowie reprezentują Naród, a nie Kredyt Bank. Prezydent powiedział, że stoi na straży ustawy zasadniczej. Ciekawe, czy zajmie się teraz sprawą posła Goryszewskiego, mimo że "Trybuna" broni go przed rzekomą zemstą Unii Wolności. Miejsce posła, który bierze tysiące dolarów za pomyślne załatwienie sprawy, jest raczej w czyśćcu niż w Sejmie.
Więcej możesz przeczytać w 50/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.