Rozmowa z ALEKSANDREM AWDIEJEWEM, pierwszym zastępcą ministra spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej
"Wprost": - Jak konflikt w Czeczenii wpłynął na relacje Rosji z Zachodem? Czy jego następstwem może być kryzys w tych stosunkach?
Aleksander Awdiejew: - To, co się dzieje na Kaukazie, nie jest konfliktem, lecz akcją przeciwko terrorystom, którą zaostrza nieuregulowanie problemu Czeczenii. Reakcje Zachodu są zróżnicowane. Myślę, że to, jak postrzegany jest problem czeczeński, dobrze odzwierciedla ton wspólnego komunikatu przyjętego przez OBWE w Stambule. Jest to spokojny, wyważony, mądry tekst, który nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, że konieczne jest zachowanie integralności terytorialnej Rosji, a równocześnie mówi o konieczności wykorzenienia zła, jakim jest międzynarodowy terroryzm. Dlatego odnosimy się pozytywnie do współdziałania z OBWE, a także z wszystkimi pragnącymi nam pomóc w rozwiązywaniu problemów humanitarnych powstałych w związku z wydarzeniami w Czeczenii.
- Jakie kroki należałoby podjąć, by rozwiązać problem Czeczenii, Dagestanu i całego Kaukazu?
- Dagestan stał się ofiarą bandyckich ugrupowań czeczeńskich, dlatego należy pomóc Dagestańczykom w naprawie tego, co zostało zniszczone i zagwarantować im ze strony Federacji Rosyjskiej - której częścią jest Dagestan - że żadnym bandytom ani terrorystom nie uda się zagrozić życiu i spokojowi obywateli Rosji, w tym mieszkańcom Dagestanu. Sprawa Czeczenii obejmuje trzy grupy problemów: walkę z terrorystami, kwestie humanitarne i wreszcie rokowania. Bez rokowań nie rozwiążemy problemu Czeczenii, dlatego że jego rozstrzygnięcie to nie tylko pokonanie terroryzmu, ale także wypracowanie ostatecznej formuły członkostwa Czeczenii w Federacji Rosyjskiej. Terroryzm pokonamy - co do tego nie powinno być najmniejszych wątpliwości. Nie jest nam jednak potrzebne zwycięstwo za wszelką cenę. Chcemy maksymalnie złagodzić cierpienia ludności cywilnej. Pomocy udzieli nam zarówno ONZ, jak i OBWE. Wysoki komisarz ONZ ds. uchodźców Sadako Ogata niedawno odwiedziła region i uważa, że nie ma tam katastrofy humanitarnej. Jeśli chodzi o rokowania, potrzebny jest nam reprezentatywny przedstawiciel, a nie marionetka, za którą nikt nie stoi. Maschadow, niestety, sam usunął się poza nawias z chwilą, kiedy uznał szarijat wraz z publicznymi egzekucjami. Popiera terroryzm i pomaga separatystom. Nie wykreślając go z listy potencjalnych rozmówców, nie uznajemy go za legalnego przedstawiciela władz Czeczenii. Dialog będzie możliwy dopiero wtedy, kiedy nasi partnerzy nie będą się dłużej obawiać terrorystów Basajewa i Chattaba.
- Czy Rosja przestraszyła się konfliktu w Czeczenii dlatego, że może on oznaczać początek rozpadu Federacji Rosyjskiej?
- Zaniepokoiliśmy się nie tylko losem podmiotu federacji, ale i tym, że terroryści mają wolną rękę. Rzeczywistość początków XXI w. polega na tym, że do stosunków międzynarodowych wkroczył terroryzm, który może je poważnie zdestabilizować. Fale tej destabilizacji przechodzą przez terytorium byłego ZSRR i przez Bałkany. Jeśli nie będziemy zjednoczeni w walce z tym wyzwaniem, dojdzie do destabilizacji całej architektury bezpieczeństwa Europy.
- Jakie korzyści da Rosji unia z Białorusią? Jakie doświadczenia Białorusi w "budowie demokracji" mogą być wykorzystane w takim związku?
- Będzie to związek suwerennych i niezależnych państw. Rosja i Białoruś pozostaną członkami organizacji międzynarodowych, w tym ONZ. Nie mamy zamiaru zagrażać nikomu. Unia nie powstaje w celu przeciwstawienia się komukolwiek, nie stwarza też groźby destabilizacji. Nie należy demonizować jej aspektów wojskowo-politycznych. Nie będzie w żaden sposób zagrażała sąsiadom, w tym Polsce. Nie dojdzie do zmiany układu sił w Europie; unia nie przeszkodzi ani nie zahamuje tendencji do tworzenia nowej architektury bezpieczeństwa i stabilności. Białoruś utrzyma status państwa nie posiadającego broni jądrowej. Podkreślam to, gdyż Polacy powinni o tym wiedzieć. Ponadto układ nakłada na strony obowiązek przestrzegania podstawowych praw człowieka i współpracy w zakresie wprowadzania przemian demokratycznych - będziemy to uznawać za kwestię pryncypialną.
- Praktyka stosowana przez prezydenta Łukaszenkę jest wymierzona w demokratyczną opozycję...
- Procesy w różnych krajach europejskich zachodzą z różną szybkością i nie uda się ich przyspieszyć w sposób arbitralny. Nie udało się tego dokonać ani bolszewikom, ani radzieckim komunistom, którzy usiłowali w sposób sztuczny przyspieszać i umacniać pseudo- socjalistyczne rządy w różnych krajach. Należy wykazać cierpliwość i szacunek wobec narodów, które same wybrały formę i tempo rozwoju demokracji, opierając się na standardach OBWE.
Jesteśmy przeciwni rozszerzeniu NATO. Należy budować nowy system bezpieczeństwa dla całej Europy
- Co powoduje, że w stosunkach polsko-rosyjskich wciąż pojawiają się wyraźne rozbieżności stanowisk?
- Na atmosferę naszych stosunków wpływa wiele czynników. Złożyły się na to problemy przeszłości i pryncypialne rozbieżności w ocenie rozszerzenia Paktu Północnoatlantyckiego. Jesteśmy przeciwni rozszerzeniu NATO. Należy budować nowy system bezpieczeństwa dla całej Europy, przeciwko nowym wyzwaniom i niebezpieczeństwom. Na wypadek tych nowych zagrożeń i wyzwań NATO nie daje jednak żadnych gwarancji bezpieczeństwa, gdyż jako organizacja przede wszystkim o charakterze wojskowym jest zdolna - jak dawniej - jedynie do odparcia jednego rodzaju zagrożenia: o charakterze wojskowym. Wobec zagrożeń nowego typu sojusz okazał się nieskuteczny. Dlatego "parasol" atomowy i wojskowy, jaki okrywa Polskę, chroni ją przed zagrożeniami przeszłości, z okresu konfrontacji Wschód-Zachód. I właśnie dlatego powiadamy, że rozszerzenie NATO nie daje korzyści. Chcę zwrócić uwagę na rozbieżności między politycznym kredo NATO a inercją wojskowych mechanizmów sojuszu, które są ukierunkowane na odparcie zagrożenia ze Wschodu. Jeżeli mechanizm wojskowy i koncepcja NATO będą ewoluować w kierunku pokojowym, podejmowania wspólnych działań z Rosją, zwalcza- nia zagrożeń i przestanie się głosić, że zasadnicze zagrożenie bezpieczeń- stwa NATO nadchodzi ze Wschodu, wówczas i my będziemy okazywać więcej zaufania sojuszowi. Mamy nadzieję, że sojusz zmieni się i zamiast bloku wojskowo-politycznego stanie się blokiem polityczno-wojskowym, a potem tylko politycznym, zaangażowanym w umacnianie bezpieczeństwa i stabilizacji, ale proces ten jest jeszcze powolny.
- A jakie zaszłości przeszkadzają w unormowaniu stosunków między Warszawą a Moskwą?
- Po pierwsze, musimy zakończyć remanent podstaw traktatowo-prawnych naszych wzajemnych relacji. Porozumienia zostały podpisane w okresie Związku Radzieckiego, w okresie totalitarnym. Po drugie, trzeba pokonać psychologiczne stereotypy - ważne jest, by młode pokolenie w naszych krajach, które uczy się z podręczników szkolnych, nie zostało wrogo do siebie nastawione. Niestety, w naszych stosunkach było niemało okrutnych zjawisk. To obejmuje i Katyń, gdzie należy oddać hołd Polakom pomordowanym przez stalinowskich oprawców. Trzeba jeszcze odnaleźć miejsce pochówku 6 tys. oficerów. Należy dokonać przeglądu podręczników szkolnych, by były obiektywne. Wreszcie uregulować problemy związane z własnością placówek dyplomatycznych w Warszawie i Moskwie.
- W Polsce wiele pisano o 60. rocznicy paktu Ribbentrop-Mołotow i wkroczeniu wojsk radzieckich do Polski 17 września 1939 r. Pytano, dlaczego wciąż nie mogą paść ze strony Rosji słowa przeprosin.
- My nie ponosimy odpowiedzialności za zbrodnie stalinizmu. I to powinno być jasne. Sami byliśmy ofiarami tych zbrodni, nawet w większym stopniu niż ktokolwiek inny. Jeśli chodzi o pakt Ribbentrop-Mołotow - nasi prawnicy ujawnili prawdę. Pamiętacie panowie zapewne raport Jakowlewa, który odnalazł protokoły podpisane przez Stalina i Ribbentropa, jak dzielili na mapie wasz kraj. Zostało to już ocenione jako posunięcie okrutne i nikczemne, stosowane przez dyktatorów i reżimy totalitarne. Współczujemy Polsce, współczujemy narodowi polskiemu, który był w tym czasie przedmiotem rozbioru. Tak samo oceniamy pakt Ribbentrop-Mołotow, zrobiliśmy wszystko, by udostępnić opinii publicznej te najbardziej skrywane przez Stalina dokumenty.
- Jakiej reakcji Rosji możemy się spodziewać po ewentualnym wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej?
- Wejście Polski do Unii Europejskiej traktujemy jako coś normalnego. Nie wywołuje ono u nas alergii. Będziemy musieli jednak zawczasu rozważyć prawne i gospodarcze konsekwencje, by zminimalizować możliwe negatywne skutki. Poważne problemy mogą się pojawić w momencie, gdy unia zacznie budować swoje struktury obronne. Będzie to z pewnością temat do konsultacji w przyszłości.
Aleksander Awdiejew: - To, co się dzieje na Kaukazie, nie jest konfliktem, lecz akcją przeciwko terrorystom, którą zaostrza nieuregulowanie problemu Czeczenii. Reakcje Zachodu są zróżnicowane. Myślę, że to, jak postrzegany jest problem czeczeński, dobrze odzwierciedla ton wspólnego komunikatu przyjętego przez OBWE w Stambule. Jest to spokojny, wyważony, mądry tekst, który nie pozostawia najmniejszej wątpliwości, że konieczne jest zachowanie integralności terytorialnej Rosji, a równocześnie mówi o konieczności wykorzenienia zła, jakim jest międzynarodowy terroryzm. Dlatego odnosimy się pozytywnie do współdziałania z OBWE, a także z wszystkimi pragnącymi nam pomóc w rozwiązywaniu problemów humanitarnych powstałych w związku z wydarzeniami w Czeczenii.
- Jakie kroki należałoby podjąć, by rozwiązać problem Czeczenii, Dagestanu i całego Kaukazu?
- Dagestan stał się ofiarą bandyckich ugrupowań czeczeńskich, dlatego należy pomóc Dagestańczykom w naprawie tego, co zostało zniszczone i zagwarantować im ze strony Federacji Rosyjskiej - której częścią jest Dagestan - że żadnym bandytom ani terrorystom nie uda się zagrozić życiu i spokojowi obywateli Rosji, w tym mieszkańcom Dagestanu. Sprawa Czeczenii obejmuje trzy grupy problemów: walkę z terrorystami, kwestie humanitarne i wreszcie rokowania. Bez rokowań nie rozwiążemy problemu Czeczenii, dlatego że jego rozstrzygnięcie to nie tylko pokonanie terroryzmu, ale także wypracowanie ostatecznej formuły członkostwa Czeczenii w Federacji Rosyjskiej. Terroryzm pokonamy - co do tego nie powinno być najmniejszych wątpliwości. Nie jest nam jednak potrzebne zwycięstwo za wszelką cenę. Chcemy maksymalnie złagodzić cierpienia ludności cywilnej. Pomocy udzieli nam zarówno ONZ, jak i OBWE. Wysoki komisarz ONZ ds. uchodźców Sadako Ogata niedawno odwiedziła region i uważa, że nie ma tam katastrofy humanitarnej. Jeśli chodzi o rokowania, potrzebny jest nam reprezentatywny przedstawiciel, a nie marionetka, za którą nikt nie stoi. Maschadow, niestety, sam usunął się poza nawias z chwilą, kiedy uznał szarijat wraz z publicznymi egzekucjami. Popiera terroryzm i pomaga separatystom. Nie wykreślając go z listy potencjalnych rozmówców, nie uznajemy go za legalnego przedstawiciela władz Czeczenii. Dialog będzie możliwy dopiero wtedy, kiedy nasi partnerzy nie będą się dłużej obawiać terrorystów Basajewa i Chattaba.
- Czy Rosja przestraszyła się konfliktu w Czeczenii dlatego, że może on oznaczać początek rozpadu Federacji Rosyjskiej?
- Zaniepokoiliśmy się nie tylko losem podmiotu federacji, ale i tym, że terroryści mają wolną rękę. Rzeczywistość początków XXI w. polega na tym, że do stosunków międzynarodowych wkroczył terroryzm, który może je poważnie zdestabilizować. Fale tej destabilizacji przechodzą przez terytorium byłego ZSRR i przez Bałkany. Jeśli nie będziemy zjednoczeni w walce z tym wyzwaniem, dojdzie do destabilizacji całej architektury bezpieczeństwa Europy.
- Jakie korzyści da Rosji unia z Białorusią? Jakie doświadczenia Białorusi w "budowie demokracji" mogą być wykorzystane w takim związku?
- Będzie to związek suwerennych i niezależnych państw. Rosja i Białoruś pozostaną członkami organizacji międzynarodowych, w tym ONZ. Nie mamy zamiaru zagrażać nikomu. Unia nie powstaje w celu przeciwstawienia się komukolwiek, nie stwarza też groźby destabilizacji. Nie należy demonizować jej aspektów wojskowo-politycznych. Nie będzie w żaden sposób zagrażała sąsiadom, w tym Polsce. Nie dojdzie do zmiany układu sił w Europie; unia nie przeszkodzi ani nie zahamuje tendencji do tworzenia nowej architektury bezpieczeństwa i stabilności. Białoruś utrzyma status państwa nie posiadającego broni jądrowej. Podkreślam to, gdyż Polacy powinni o tym wiedzieć. Ponadto układ nakłada na strony obowiązek przestrzegania podstawowych praw człowieka i współpracy w zakresie wprowadzania przemian demokratycznych - będziemy to uznawać za kwestię pryncypialną.
- Praktyka stosowana przez prezydenta Łukaszenkę jest wymierzona w demokratyczną opozycję...
- Procesy w różnych krajach europejskich zachodzą z różną szybkością i nie uda się ich przyspieszyć w sposób arbitralny. Nie udało się tego dokonać ani bolszewikom, ani radzieckim komunistom, którzy usiłowali w sposób sztuczny przyspieszać i umacniać pseudo- socjalistyczne rządy w różnych krajach. Należy wykazać cierpliwość i szacunek wobec narodów, które same wybrały formę i tempo rozwoju demokracji, opierając się na standardach OBWE.
Jesteśmy przeciwni rozszerzeniu NATO. Należy budować nowy system bezpieczeństwa dla całej Europy
- Co powoduje, że w stosunkach polsko-rosyjskich wciąż pojawiają się wyraźne rozbieżności stanowisk?
- Na atmosferę naszych stosunków wpływa wiele czynników. Złożyły się na to problemy przeszłości i pryncypialne rozbieżności w ocenie rozszerzenia Paktu Północnoatlantyckiego. Jesteśmy przeciwni rozszerzeniu NATO. Należy budować nowy system bezpieczeństwa dla całej Europy, przeciwko nowym wyzwaniom i niebezpieczeństwom. Na wypadek tych nowych zagrożeń i wyzwań NATO nie daje jednak żadnych gwarancji bezpieczeństwa, gdyż jako organizacja przede wszystkim o charakterze wojskowym jest zdolna - jak dawniej - jedynie do odparcia jednego rodzaju zagrożenia: o charakterze wojskowym. Wobec zagrożeń nowego typu sojusz okazał się nieskuteczny. Dlatego "parasol" atomowy i wojskowy, jaki okrywa Polskę, chroni ją przed zagrożeniami przeszłości, z okresu konfrontacji Wschód-Zachód. I właśnie dlatego powiadamy, że rozszerzenie NATO nie daje korzyści. Chcę zwrócić uwagę na rozbieżności między politycznym kredo NATO a inercją wojskowych mechanizmów sojuszu, które są ukierunkowane na odparcie zagrożenia ze Wschodu. Jeżeli mechanizm wojskowy i koncepcja NATO będą ewoluować w kierunku pokojowym, podejmowania wspólnych działań z Rosją, zwalcza- nia zagrożeń i przestanie się głosić, że zasadnicze zagrożenie bezpieczeń- stwa NATO nadchodzi ze Wschodu, wówczas i my będziemy okazywać więcej zaufania sojuszowi. Mamy nadzieję, że sojusz zmieni się i zamiast bloku wojskowo-politycznego stanie się blokiem polityczno-wojskowym, a potem tylko politycznym, zaangażowanym w umacnianie bezpieczeństwa i stabilizacji, ale proces ten jest jeszcze powolny.
- A jakie zaszłości przeszkadzają w unormowaniu stosunków między Warszawą a Moskwą?
- Po pierwsze, musimy zakończyć remanent podstaw traktatowo-prawnych naszych wzajemnych relacji. Porozumienia zostały podpisane w okresie Związku Radzieckiego, w okresie totalitarnym. Po drugie, trzeba pokonać psychologiczne stereotypy - ważne jest, by młode pokolenie w naszych krajach, które uczy się z podręczników szkolnych, nie zostało wrogo do siebie nastawione. Niestety, w naszych stosunkach było niemało okrutnych zjawisk. To obejmuje i Katyń, gdzie należy oddać hołd Polakom pomordowanym przez stalinowskich oprawców. Trzeba jeszcze odnaleźć miejsce pochówku 6 tys. oficerów. Należy dokonać przeglądu podręczników szkolnych, by były obiektywne. Wreszcie uregulować problemy związane z własnością placówek dyplomatycznych w Warszawie i Moskwie.
- W Polsce wiele pisano o 60. rocznicy paktu Ribbentrop-Mołotow i wkroczeniu wojsk radzieckich do Polski 17 września 1939 r. Pytano, dlaczego wciąż nie mogą paść ze strony Rosji słowa przeprosin.
- My nie ponosimy odpowiedzialności za zbrodnie stalinizmu. I to powinno być jasne. Sami byliśmy ofiarami tych zbrodni, nawet w większym stopniu niż ktokolwiek inny. Jeśli chodzi o pakt Ribbentrop-Mołotow - nasi prawnicy ujawnili prawdę. Pamiętacie panowie zapewne raport Jakowlewa, który odnalazł protokoły podpisane przez Stalina i Ribbentropa, jak dzielili na mapie wasz kraj. Zostało to już ocenione jako posunięcie okrutne i nikczemne, stosowane przez dyktatorów i reżimy totalitarne. Współczujemy Polsce, współczujemy narodowi polskiemu, który był w tym czasie przedmiotem rozbioru. Tak samo oceniamy pakt Ribbentrop-Mołotow, zrobiliśmy wszystko, by udostępnić opinii publicznej te najbardziej skrywane przez Stalina dokumenty.
- Jakiej reakcji Rosji możemy się spodziewać po ewentualnym wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej?
- Wejście Polski do Unii Europejskiej traktujemy jako coś normalnego. Nie wywołuje ono u nas alergii. Będziemy musieli jednak zawczasu rozważyć prawne i gospodarcze konsekwencje, by zminimalizować możliwe negatywne skutki. Poważne problemy mogą się pojawić w momencie, gdy unia zacznie budować swoje struktury obronne. Będzie to z pewnością temat do konsultacji w przyszłości.
Więcej możesz przeczytać w 50/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.