Prezydent Kwaśniewski musi wybierać między Millerem a Balcerowiczem w sytuacji, gdy różnice zdań między politykami znajdują ostre odzwierciedlenie w podziale opinii społecznej
Prezydent wszystkich Polaków musi w najbliższych dniach zadecydować, czy narazić się 40 proc. obywateli, którzy uważają, że powinien złożyć swój autograf pod ustawą podatkową, czy też 43 proc. wyborców, wedle których powinien projekt ustawy ulokować w koszu na śmieci. Do tej pory Kwaśniewski utrzymywał popularność, zachwycając naród swą prezencją. Czasem, ale rzadko, głowa państwa zawetowała ustawę niewygodną dla SLD lub zgłosiła cenną inicjatywę ustawodawczą, na przykład usprawniającą tryb pracy prezydenta, gdyż nowelizowała zasady przyznawania orderów. Teraz Kwaśniewski musi wybierać między Leszkiem Millerem a Leszkiem Balcerowiczem w sytuacji, gdy - jak wykazuje sondaż - różnice zdań między politykami znajdują ostre odzwierciedlenie w podziale opinii społecznej. Toteż prezydent zapewne zrobi tak: wezwie koalicyjnych polityków, którzy w świetle kamer będą mu składać meldunki i wyjaśnienia, jak i odbierać reprymendy, pouczenia, połajanki. Zaprosi i uhonoruje również liderów opozycji. W ten sposób choć trochę nasyci zadowoleniem tych, którzy nie chcą, aby - wedle twierdzeń SLD - bogaci mieli więcej pieniędzy na zagraniczne wojaże. Napięcie wzrośnie, po czym prezydent ustawę podpisze. I zadowoli tych, którzy chcą, by zamożni mieli więcej pieniędzy na tworzenie miejsc pracy. Bo Kwaśniewskiemu nie opłaca się brać odpowiedzialności za przyspieszenie wyborów parlamentarnych i bałagan w kraju. Lepszym tłem dla jego kampanii reelekcyjnej będzie obecna, nie lubiana koalicja.
Więcej możesz przeczytać w 48/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.