*****
Długo oczekiwana płyta Świetlików (na rynku pojawi się 26 września) jest wspólnym dzieckiem Bogusława Lindy i legendarnej krakowskiej formacji. Ponad rok trwała praca nad tym pełnym humoru i nostalgicznych klimatów albumem. Dźwięczny tytuł "Las putas melancólicas" (co po polsku oznacza mniej więcej "Ponure kurwy") może mylić. Na tym krążku znajduje się wszystko z wyjątkiem ponuractwa. Przy akompaniamencie akordeonu, trąbki, kwartetu smyczkowego, a nawet tercetu dętego Linda aksamitnym i głębokim głosem raczej recytuje, niż wyśpiewuje świetne (jak zwykle) teksty Marcina Świetlickiego (który również śpiewa). Kiedy się słucha utworu "Filandia", gdzie całkiem poważnie słyszymy, że "już nigdy nie będzie takiej dobrej musztardy", to można odnieść wrażenie, że ma on coś wspólnego z wierszem "Nic dwa razy" Wisławy Szymborskiej. Autor tekstów kategorycznie jednak temu zaprzecza. Zabawa muzycznymi konwencjami wyszła Świetlikom tylko na dobre. Panowie raz grają w stylu punk, by w kolejnym utworze udowodnić, że równie bliskie są im latynoskie rytmy. Całość jest tak abstrakcyjna, różnorodna i pełna niedopowiedzeń, że nie sposób tego krążka zaszufladkować. Nawet okładka może mylić, bo widać na niej anioła, który opiekuńczo stoi nad parką małych dzieci, puszczających papierowe łódki na wodę. Dopiero po przesłuchaniu płyty, można dojść do wniosku, że tytułowe kurwy nic wspólnego z przedstawioną na okładce trójcą nie mają. Panowie już zapowiedzieli, że nie zamierzają rezygnować z tak udanej współpracy. Mają razem nakręcić western o trzech braciach rzeźnikach.
Łukasz Radwan
Świetliki i Linda "Las putas melancólicas", Universal 2005
Długo oczekiwana płyta Świetlików (na rynku pojawi się 26 września) jest wspólnym dzieckiem Bogusława Lindy i legendarnej krakowskiej formacji. Ponad rok trwała praca nad tym pełnym humoru i nostalgicznych klimatów albumem. Dźwięczny tytuł "Las putas melancólicas" (co po polsku oznacza mniej więcej "Ponure kurwy") może mylić. Na tym krążku znajduje się wszystko z wyjątkiem ponuractwa. Przy akompaniamencie akordeonu, trąbki, kwartetu smyczkowego, a nawet tercetu dętego Linda aksamitnym i głębokim głosem raczej recytuje, niż wyśpiewuje świetne (jak zwykle) teksty Marcina Świetlickiego (który również śpiewa). Kiedy się słucha utworu "Filandia", gdzie całkiem poważnie słyszymy, że "już nigdy nie będzie takiej dobrej musztardy", to można odnieść wrażenie, że ma on coś wspólnego z wierszem "Nic dwa razy" Wisławy Szymborskiej. Autor tekstów kategorycznie jednak temu zaprzecza. Zabawa muzycznymi konwencjami wyszła Świetlikom tylko na dobre. Panowie raz grają w stylu punk, by w kolejnym utworze udowodnić, że równie bliskie są im latynoskie rytmy. Całość jest tak abstrakcyjna, różnorodna i pełna niedopowiedzeń, że nie sposób tego krążka zaszufladkować. Nawet okładka może mylić, bo widać na niej anioła, który opiekuńczo stoi nad parką małych dzieci, puszczających papierowe łódki na wodę. Dopiero po przesłuchaniu płyty, można dojść do wniosku, że tytułowe kurwy nic wspólnego z przedstawioną na okładce trójcą nie mają. Panowie już zapowiedzieli, że nie zamierzają rezygnować z tak udanej współpracy. Mają razem nakręcić western o trzech braciach rzeźnikach.
Łukasz Radwan
Świetliki i Linda "Las putas melancólicas", Universal 2005
Więcej możesz przeczytać w 38/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.