PO chce nowego programu. Co Tusk zaoferuje Polakom?

PO chce nowego programu. Co Tusk zaoferuje Polakom?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk (fot. Wprost) Źródło:Wprost
- W tym tygodniu powołamy komisję programową, która napisze nowy program partii. Ostatni przygotowaliśmy w 2006 roku – zapowiada w rozmowie z "Gazetą Wyborczą” Grzegorz Schetyna. Ma być to nowy początek, który zamknie sprawy wyborcze w partii i rozpocznie nowe otwarcie programowe.
W "Kontrwywiadzie” RMF FM Schetyna doprecyzował, że zaczyna się nowy sezon polityczny, co oznacza, że otwarcie programowe to kwestia tygodni. Program może zostać zaprezentowany na konwencji krajowej, która odbędzie się 23 albo 30 listopada.

Faktycznie Platforma dawno nie aktualizowała programu wyborczego. Rzadko jednak zdarza się, by partia realizowała swoje obietnice zapisane w jakimś dokumencie. Jarosław Kaczyński w Krynicy zapowiedział wprowadzenie 39% podatku PIT, chociaż jego rząd wprowadził dwie stawki podatkowe w miejsce trzech, obniżając tym samym podatki. Z kolei partia Donalda Tuska obiecywała wprowadzenie 15-procentowego podatku liniowego. Skończyło się podwyższeniem VAT-u z 22 do 23 proc.

"Gazeta Wyborcza” opisuje także szczegóły planu "Polska po kryzysie”, który premier zapowiedział na Forum Ekonomicznym. Rząd będzie chciał m.in. poluzować ograniczenia samorządów w zadłużaniu się, wykorzystać fundusze unijne na program aktywizujący młodych bezrobotnych, uruchomić "Inwestycje Polskie” oraz zmienić system podatkowy. Tak naprawdę nie są to nowe pomysły – jedyna nowość to ordynacja podatkowa, która ma jednak wejść w życie dopiero od 2016 roku. Ogłoszenie przez premiera końca kryzysu było więc wyłącznie wizerunkowym posunięciem, chociaż wiele wskazuje na to, że kryzys gospodarczy powoli się kończy.

Jednym z najgorętszych politycznych tematów najbliższych dni będą zaczynające się dzisiaj w Warszawie protesty związkowców. Piotr Duda wczoraj mówił, że domaga się dymisji ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz cofnięcia decyzji o uelastycznieniu kodeksu pracy. Premier postulatów związkowców oczywiście nie wysłucha, a i Kosiniak-Kamysz jest oceniany całkiem nieźle. Nie jest zresztą tajemnicą, że Piotr Duda ma duże polityczne ambicje, a przez strajki może tylko wzmocnić swoją pozycję.