Zachodnie firmy płacą, by wyjść z Rosji. Kreml wprowadził „taryfikator”

Zachodnie firmy płacą, by wyjść z Rosji. Kreml wprowadził „taryfikator”

Moskwa
Moskwa Źródło:Pixabay
Kilkanaście tygodni temu pojawiły się także pogłoski, że Kreml szykuje kolejne zaostrzenie już i tak drakońskich zasad opuszczania Rosji przez zachodni biznes. Teraz te informacje zostały potwierdzone. Firmy, które zwlekały z wyjściem z rosyjskiego rynku, dziś za taką decyzję zapłacą bardzo dużo.

Według danych amerykańskiej agencji Associated Press z maja 2023 roku Rosję opuściło ponad 500 zachodnich firm, zaś drugie tyle definitywnie zamknęło biznes nie planując powrotu. Te które nosiły się z zamiarem wyjścia z rosyjskiego rynku, będą miały utrudnione zadanie. Jeśli firma pochodzi z państwa uznanego w Rosji za „nieprzyjazne” (a ta kategoria obejmuje wszystkie kraje, które wprowadziły sankcje na Rosję po lutym 2022 roku), to po 7 lipca nie ma prawa wywiezienia zagranicę pieniędzy pochodzących ze sprzedaży aktywów – informuje „Rzeczpospolita” powołując się na serwis „Wiedomosti”.

Rosja. Firmy dużo zapłacą za wyjście z rynku

Takie firmy nie będą miały ponadto prawa powrotu na rosyjski rynek przez co najmniej 2 lata od zakończenia działalności. Jeśli po upływie tego okresu zdecydują się wrócić, będą musiały zapłacić za pozostawione aktywa ich pełną wycenę rynkową, oraz uwzględnić bonusy dla Rosjan, którzy je przejęli. Wszystko po to, by zarządy „zrozumiały, co tracą” wychodząc z Rosji.

Lista ograniczeń jest dłuższa. W grudniu 2022 władze rosyjskie nakazały firmom opuszczającym ich kraj sprzedaż 50 proc. miejscowym przedsiębiorstwom z 50 procentową zniżką. Opuszczenie kraju jest poprzedzone wydaniem zezwolenia, za które trzeba zapłacić 10 proc. wartości transakcji.

W czerwcu „Financial Times” poinformował, że prezydent Władimir Putin podpisał tajny dekret dający rządowi pierwszeństwo w odkupowaniu zagranicznych aktywów po mocno zaniżonych cenach. To z kolei dawało państwu możliwość dodatkowego zarobku i stanowiło kolejne utrudnienie dla firm opuszczających ten kraj.

Części zamienne do samolotów i tak trafiają do Rosji

Kilka miesięcy temu rosyjski prezydent mógł tylko żartować z firm, które wychodzą z rosyjskiego rynku i publicznie negować ich decyzję. – Dziś wiele zachodnich firm pod naciskiem swoich rządów opuszcza nasz rynek. Wszystkiego dobrego dla nich — powiedział w marcu Putin cytowany przez agencję Reutera. – Nic się nie zawaliło i nic się nie rozpada. Nasze firmy i przedsiębiorcy przejmują te przedsiębiorstwa, a nawet całe sektory i kontynuują tę pracę z dużym powodzeniem – mówił prezydent.

Rosja robi wszystko, by sankcje dotknęły ją w jak najmniejszym stopniu. Wprowadzenie wysokich kar za wyjście z krajowego rynku powstrzyma część zagranicznych przedsiębiorstw przed wyjście, bo rachunek ekonomiczny podpowie im, że nie warto. Federacja obeszła też inne zakazy, np. zarządzenie Airbusa i Boeinga, że nie będą dostarczały do Rosji części zamiennych do samolotów. Miało to sparaliżować ruch lotniczy w tym kraju, ale nic takiego się nie stało.

Oryginalne części zamienne trafiają do rosyjskich przedsiębiorstw poprzez pośredników z Pakistanu czy Chin, którzy doliczają do tego opłatę za usługi, ale to mimo wszystko się Rosji opłaca. Zachodnie maszyny od miesięcy nie są jednak certyfikowane zgodnie z międzynarodowymi zasadami, więc nie mogą korzystać z europejskich, amerykańskich czy australijskich lotnisk.

Czytaj też:
Uziemienie rosyjskich samolotów się nie udało Pomógł łańcuszek pośredników
Czytaj też:
Rosyjskie sankcje na Polskę. Duma przyjęła uchwałę, wymierzoną w transport

Opracowała:
Źródło: Rzeczpospolita / Wprost