USA: trzecia debata pod znakiem ataków McCaina

USA: trzecia debata pod znakiem ataków McCaina

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. PAP 
Trzecia i ostatnia debata telewizyjna między Barackiem Obamą a Johnem McCainem, która odbyła się w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego na Uniwersytecie Hofstra, upłynęła pod znakiem ataków republikańskiego kandydata na program jego demokratycznego rywala.
McCain starał się przedstawić Obamę jako typowego liberalnego (według europejskiej terminologii: socjaldemokratycznego, progresywnego) demokratę, który rozwiązanie problemów ekonomicznych i społecznych kraju upatruje głównie w podnoszeniu podatków i znacznych wydatkach państwa powiększających deficyt budżetu.

W pierwszych komentarzach ocenia się, że McCain wypadł w środę lepiej niż w poprzednich dwóch debatach, a w pierwszych 30 minutach półtoragodzinnej wymiany zdań zepchnął nawet Obamę do defensywy.

Obama odparowywał jednak wszystkie argumenty i odpowiadał na wszystkie zarzuty. Według niektórych komentatorów, nieco "chłodno", co kontrastowało z "gorącym" stylem McCaina.

Większą część wymiany zdań zajęły kwestie ekonomiczne w związku z obecnym kryzysem finansowym.

McCain przywołał postać jednego z wyborców, którego spotkał w trakcie kampanii, hydraulika z Toledo w stanie Ohio Joe Waurzelbachera i bezpośrednio do niego zwrócił się z ekranu. Joe - jak powiedział - chce założyć własny biznes, planując wykupienie firmy swego pracodawcy. Jeśli jednak Obama zostanie prezydentem - ostrzegał McCain - podniesione przez niego podatki od korporacji na pewno nie pozwolą Joe'mu na realizację jego planów.

Obama protestował mówiąc, że zamierza obniżyć podatki dla 95 procent Amerykanów; wyższe będą płacić tylko najzamożniejsi, których stać na to, by pomóc w sfinansowaniu niezbędnych programów społecznych.

"Warren Buffett i Exxon Mobil mogą sobie na to pozwolić, Nikt nie lubi podatków, ale ostatecznie trzeba sfinansować pewne podstawowe reformy" - powiedział kandydat Demokratów. Przypomniał, że jego program przewiduje m.in. roboty publiczne w celu zwiększenia zatrudnienia i popytu oraz ulgi podatkowe dla firm zatrudniający pracowników w kraju.

McCain ripostował, że USA mają obecnie jeden z najwyższych podatków od korporacji w gronie krajów wysoko rozwiniętych - 35 procent - więc plany Obamy, żeby go jeszcze podwyższyć, stłumią wzrost gospodarki.

Kandydat Demokratów podkreślał w odpowiedzi, że McCain - kładący nacisk na obniżki podatków i samoregulację gospodarki przez rynek -  sprowadzają się do powtórzenia programu administracji prezydenta George'a W. Busha, którego rządy doprowadziły do kryzysu.

Obaj kandydaci spierali się także na temat ochrony zdrowia, edukacji, wolnego handlu i aborcji.

Prowadzący debatę dziennikarz Bob Schieffer z telewizji CBS News zapytał dyskutantów jak wyobrażają sobie dotrzymanie swoich obietnic wyborczych - zakładających znaczne koszty dla budżetu - skoro deficyt rośnie wskutek kryzysu finansowego.

"Żyjemy ponad stan, trzeba będzie dokonać pewnych korekt" - przyznał Obama. Zapowiedział obcięcie wydatków na programy marnotrawiące pieniądze i nie spełniające swego zadania. McCain powtórzył obietnicę zamrożenia wszystkich wydatków, z wyjątkiem obrony narodowej. Chwalił się też, że jako senator głosował przeciw wszelkim zbędnym wydatkom, ukradkiem dołączanym do ustaw budżetowych, tzw. earmarks.

Obama ripostował, że stanowią one zaledwie drobny ułamek 1 procenta wydatków budżetowych i wypomniał swemu oponentowi, że głosował za niemal wszystkimi budżetami administracji Busha.

"Nie jestem prezydentem Bushem, senatorze Obama" - oświadczył na to McCain. Przyznał, że Amerykanie "przechodzą dziś trudne czasy" i podkreślał, iż "Ameryka potrzebuje nowego kierunku". Apelował o poparcie jako polityk, który - jak zaznaczył -"jest godny zaufania". "Zawsze służyłem swemu krajowi" - powiedział.

McCain jest bohaterem wojny wietnamskiej, który pięć lat spędził w niewoli, gdzie był torturowany.

Obama wezwał do poparcia swojej kandydatury jako gwarancji, że nastąpią zmiany - których nie zapewni kolejny Republikanin w Białym Domu.

"Polityka ostatnich lat wpakowała nas w najgorszy kryzys od lat 30. Największym ryzykiem byłoby jej powtórzenie. Potrzebujemy w tym kraju fundamentalnych zmian. Polityki, która pomoże klasie średniej. Odnowienia ducha poświęcenia i służby dla kraju" - mówił kandydat Demokratów.

Obaj kandydaci wypominali sobie wzajemne ataki personalne. McCain bronił m.in. swoich spotów telewizyjnych, w których wytykał Obamie domniemane bliskie powiązania z byłym lewackim terrorystą Wiliamem Ayersem.

Demokratyczny kandydat replikował, że dawno potępił jego działalność i Ayers nie odgrywa żadnej roli w jego kampanii.

Doszło tu do gorącej polemiki. McCain nalegał, że "trzeba wyjaśnić fakty" dotyczące związków Ayersa z Obamą.

Obama zarzucił swemu rywalowi, że wszystkie jego spoty telewizyjne atakują go personalnie. Republikański senator replikował: "Nikt w historii nie wydał tylu funduszy na ogłoszenia atakujące przeciwnika, co senator Obama".

Jak zwykle sztaby Obamy i McCaina oświadczyły po debacie, że wygrał ich kandydat. Wśród widzów oglądających ją i pokazanych w głównych sieciach telewizyjnych zdania były podzielone.

Obama nadal prowadzi

Demokratyczny kandydat do Białego Domu Barack Obama ma przewagę pięciu punktów procentowych nad swym republikańskim rywalem Johnem McCainem - wynika z opublikowanego w czwartek sondażu Reuters/C-SPAN/ZOGBY

Najnowszy sondaż został przeprowadzony jeszcze przed ostatnią debatą kandydatów na prezydenta USA, która odbyła się w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego.

Według ankiety, poparcie dla Obamy zgłosiło 49 procent respondentów, a 44 procent opowiedziało się za McCainem. Margines błędu oceniono na 2,9 punktu procentowego.

Taki sam sondaż w środę wskazywał na czteropunktową przewagę Obamy.

Szef firmy zajmującej się badaniami opinii publicznej John Zogby, po opublikowaniu sondażu, ale jeszcze przed debatą, wskazywał na stały wzrost poparcia dla Obamy i stosunkowo stałą liczbę respondentów, opowiadających się za McCainem.

"McCain pozostaje w grze, jednakże nie posuwa się naprzód i to go powinno zaniepokoić" - powiedział Zogby, podkreślając iż właśnie z tego powodu olbrzymie znaczenie, głównie dla kandydata Republikanów, miała ostatnia debata.

Wybory prezydenckie odbędą się w USA 4 listopada

pap, keb