Andropow kazał zalać Polaków wapnem

Andropow kazał zalać Polaków wapnem

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia 
W 1969 r. szef KGB Jurij Andropow kazał zatrzeć ślady mordu na Polakach, gdy dzieci znalazły w Piatichatkach groby "kilku tysięcy rozstrzelanych oficerów i generałów Polski burżuazyjnej pogrzebanych tam przez NKWD" - pisze "Gazeta Wyborcza".

Masowa mogiła została rokopana przez uczniów 5 i szóstej klasy szkoły podstawowej. Dzieci zabrały z niej obrączkę z napisem AK i kilka złotych koron z zębów.

Władze sowieckie szybko wszczęły kampanię dezinformacyjną. Rozgłosiły, że pod Piatichatkami Niemcy rozstrzeliwali dezerterów z armii własnej i armii sojuszników "osi". Lokalną ludność ostrzeżono też, że przebywanie w okolicy mogił może zakończyć się zarażeniem tyfusem, cholerą i syfilisem. W czerwcu 1969 szef KGB w Charkowie - generał Jurij Andropow rozazał dodatkowo "zlikwidować obiekt specjalny". Mogiłę zalano wapnem gaszonym.

Piatichatki to jedno z trzech miejsc obok Katynia pod Smoleńskiem i Miednoje koło Tweru, gdzie NKWD w zbiorowych mogiłach pochowało polskich jeńców wojennych zamordowanych wiosną 1940 r. na rozkaz Stalina.

W Rosji do dziś popularny jest pogląd, że mordu dokonali Niemcy.

Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik docenia znaczenie nowych dokumentów:

"To są rzeczywiście bardzo interesujące dokumenty, ale potwierdzają one nasze przypuszczenia o tym, że w przypadku grobu ofiar zbrodni katyńskiej KGB z końcem lat 60. i w latach 70. podjęło działania mające na celu zacieranie śladów" - ocenił Przewoźnik.

"My w latach 90., kiedy prowadziliśmy ekshumację w Charkowie, trafiliśmy w Piatichatkach na ślady niszczenia grobów. Mówiłem o tym wtedy, ale wówczas niewiele osób się tym interesowało" - powiedział. Sekretarz ROPWiM podkreślił, że natknięto się wtedy na m.in. ślady zasypywania grobów wapnem, ale również na ślady mielenia szczątków.

"Te ujawniane dokumenty są więc potwierdzeniem czegoś, co już kiedyś odkryliśmy. Są jednak bardzo ważne, bo pokazują, że - po pierwsze - rzeczywiście świadomie zacierano ślady i że robiono to w majestacie prawa obowiązującego na terenie Związku Radzieckiego przez służby specjalne. Po drugie - to dowód na to, że ciągle istnieją możliwości docierania do nowych dokumentów, do kulisów zbrodni katyńskiej" - ocenił Przewoźnik.

gw, keb, pap