Przemówienie prezydenta Komorowskiego podczas uroczystości na Powązkach

Przemówienie prezydenta Komorowskiego podczas uroczystości na Powązkach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Treść przemówienia prezydenta Bronisława Komorowskiego, wygłoszonego na warszawskich Powązkach podczas uroczystości odsłonięcia pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia:
To siedem miesięcy temu dramat, strata, ból dotknął całego państwa Polskiego, całej polskiej wspólnoty narodowej.

To siedem miesięcy temu przeszywający ból stał się udziałem nas wszystkich, ale przede wszystkim rodzin, bliskich osób, które zginęły w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem. Rany państwa, ciężkie, dramatyczne rany mogą się zabliźnić stosunkowo łatwo dzięki procedurom demokratycznym, dzięki wspólnej trosce o to, by państwo funkcjonowało tak jak powinno. Straszliwe rany w sercach bliskich z natury swojej zabliźniają się o wiele trudniej. Czasami nigdy nie da się tego osiągnąć. W tych szczególnych dniach byliśmy razem ze wszystkimi bliskimi, wszystkich 96 ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Chciałbym, żeby było tak samo i dzisiaj, żeby to, ci którzy stracili najbliższych czuli, że jesteśmy tutaj razem z nimi, współodczuwając na miarę naszych możliwości, współodczuwając ich ból, chcąc razem z nimi także przyczynić się do dobrej pamięci, która powinna pozostać po wszystkich, którzy zginęli siedem miesięcy temu pod Smoleńskiem. Bo rodziny straciły najbliższych, rodziny straciły ludzi kochanych, straciły ludzi najbliższych, często najważniejszych, z którymi wiązano ogromne nadzieje.

Pewnie większość z nas straciła przyjaciół, kolegów, znanych, szanowanych, ale oni stracili najbliższych i myślę sobie, że dzisiaj przy okazji odsłaniania tego wspaniałego pomnika wszyscy też myślimy o tym momencie straszliwym i myśli swoje i serdeczne modlitwy kierujemy ku temu szczególnemu miejscu, tuż-tuż koło lotniska w Smoleńsku.

Tam lecą nasze myśli i modlitwy nas wszystkich, także rodzin i sądzę, że wszyscy myślimy, że także w tym strasznym momencie, w tej strasznej chwili też i w drugą stronę w wielu wypadkach leciały najserdeczniejsze myśli kierowane do własnych rodzin, do żon, mężów, dzieci, rodziców. Kierowane przez tych, którzy przeżywali swoje ostatnie chwile.

Bardzo bym chciał, aby to miejsce, ten pomnik postawiony nie w wyniku jakiejkolwiek kalkulacji, ale z odruchu serca, za co serdecznie dziękuję pani prezydent miasta stołecznego Warszawy, żeby ten pomnik był tym miejscem, w którym ile razy ktokolwiek z nas stanie, też serdeczna myśl, serdeczna modlitwa pofrunie hen-hen daleko, aż tam do Smoleńska. Bo w takich chwilach wszyscy jesteśmy jedną osieroconą rodziną i tak powinno być na zawsze.