- Rosjanie świetnie wiedzieli, że premier wyjechał na kilka dni z Polski, świetnie wiedzieli, że to może być okazja do ataków opozycji na polskiego premiera - mówi o rosyjskiej strategii profesor. Gdy w ubiegłym tygodniu MAK przedstawił raport na temat katastrofy smoleńskiej, premier przebywał na urlopie. Wrócił do kraju następnego dnia.
Według Nałęcza, Rosjanie liczyli na to, że "opozycja wykorzysta ten moment i wściekle wykorzysta to, że pojechał na wakacje". - Moim zdaniem opozycja, która broni niby godności Polski, gra główną rolę w rosyjskim scenariuszu - ocenił Nałęcz. - Takie było oczekiwanie Moskwy, by poszczuć PiS na polski rząd, bo to osłabi pozycję Polski także w wyjaśnianiu tej katastrofy - dodał. - PiS moim zdaniem dokładnie realizuje rolę, którą mu Rosja rozpisała. Rosja tak zainscenizowała tę sprawę, by dać do ręki PiS-owi karty ataku na polskiego premiera - podsumował.
Zdaniem prof. Nałęcza rząd powinien teraz przedstawić uczciwy raport prezentujący pełny przebieg katastrofy smoleńskiej. - Polska napisze raport i będzie broniła rzeczywistej wersji katastrofy na arenie międzynarodowej - stwierdził prezydencki doradca, który jednocześnie zadeklarował wsparcie Bronisława Komorowskiego dla działań rządu w tej sprawie.
PAP, arb