Izrael strzela na rozkaz Netanjahu. Szesnastu Palestyńczyków zabitych

Izrael strzela na rozkaz Netanjahu. Szesnastu Palestyńczyków zabitych

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. Reuters/Forum) 
Szesnastu Palestyńczyków demonstrujących w dzień Nakby, "katastrofy", jak nazywają oni rocznicę proklamowania Państwa Izrael, zginęło na granicach z Syrią, Libanem i Strefą Gazy wskutek interwencji wojska izraelskiego; ponad 130 zostało rannych.
Wojsko interweniowało na granicach na rozkaz premiera Benjamina Netanjahu. Chodziło o to, by nie dopuścić do wtargnięcia demonstrantów na terytorium Izraela. - Mamy nadzieję, że spokój i cisza szybko powróci, jednak niech nikt nie ma złudzeń, jesteśmy zdeterminowani, by bronić naszych granic i suwerenności - oświadczył Netanjahu w przemówieniu telewizyjnym. - To smutne, że ekstremiści biorą rocznicę powstania demokracji izraelskiej za pretekst do szerzenia nienawiści - powiedział premier.

Nakba to dla Palestyńczyków "dzień katastrofy". Gdy w 1948 r. powstał Izrael, kilkaset tysięcy Palestyńczyków zostało zmuszonych do opuszczenia domów.

Na granicy syryjsko-izraelskiej, na okupowanych przez Izrael Wzgórzach Golan, gdzie tysiące ludzi próbowało sforsować granicę Izraela, zginęło sześciu Palestyńczyków, a ponad 70 zostało rannych, gdy wojsko otworzyło ogień do kilkutysięcznego tłumu. Rzecznik armii izraelskiej, płk Awital Lejbowicz, oskarżył rząd syryjski o wykorzystywanie własnych obywateli do organizowania demonstracji antyizraelskich w celu odwrócenia uwagi od krwawych wydarzeń w Syrii.

Jedni kamieniami, drudzy kulami

Najbardziej krwawy przebieg miały wydarzenia na granicy libańsko-izraelskiej. Dziesięciu Palestyńczyków zginęło, a 112 zostało rannych, gdy żołnierze izraelscy otworzyli ogień, gdy demonstranci obrzucili kamieniami posterunek graniczny.

Obchody Nakby były organizowane na dużą skalę i miały początkowo spokojny przebieg. Do libańskiej miejscowości nadgranicznej Marun ar-Ras przybyły autobusy z różnych stron Libanu. Przywiozły tysiące palestyńskich uchodźców i potomków uchodźców, którzy po utworzeniu Państwa Izrael musieli opuścić swoje domy i ziemię. Na wielu autobusach były tabliczki z nazwami miejscowości, które musieli opuścić ich palestyńscy mieszkańcy: "Hajfa", "Um el-Fahm", "Nazaret"... Tę demonstracyjną peregrynację nazwano "Marszem powrotnym do Palestyny".

Ocenia się, że w Libanie, w 12 przepełnionych obozach, mieszka 300-400 tysięcy palestyńskich uchodźców, podczas gdy ich liczba w Jordanii i Syrii wynosi 4,5 miliona. Izrael ogłosił w niedzielę region przygraniczny "strefą wojskową".

Izrael strzela z czołgów

W Gazie tysiące mieszkańców ruszyły w niedzielę w kierunku północnej granicy Strefy z Izraelem. Wojsko i czołgi izraelskie otworzyły ogień do demonstrantów, którzy zebrali się na wiecu w pobliżu granicznego miasta palestyńskiego Beit Lahia. Doniesienia agencyjne mówią o jednym zabitym i 67 rannych, w większości od odłamków pocisków czołgowych.

Na wiecu z okazji Nakby w stolicy Strefy, w Gazie, na którym zebrało się ponad 10 tysięcy osób, przywódca Hamasu, Ismail Hanija powiedział: "Palestyńczycy mają prawo do stawiania czoła izraelskiej okupacji i do odzyskania własności, którą utracili w 1948 roku". Po raz pierwszy obchody Nakby zostały zorganizowane wspólnie przez różne palestyńskie ruchy polityczne. Główne ugrupowania podpisały w tym miesiącu w Kairze dokument w sprawie pojednania.

zew, PAP