"Tusk, Miller, Sikorski, Arabski i Kopacz - współodpowiedzialni za katastrofę"

"Tusk, Miller, Sikorski, Arabski i Kopacz - współodpowiedzialni za katastrofę"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Forum 
Zarzuty m.in. wobec MSWiA, MSZ i BOR dotyczące m.in. złego przygotowania wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. - zawiera druga część "białej księgi" ws. katastrofy smoleńskiej prezentowana przez PiS.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślił, że odpowiedzialność za bezpośrednie przyczyny katastrofy ponosi strona rosyjska. Jak mówił, gdyby nie zachowania Rosjan, to mimo wszystkich rzeczy, które robili przedstawiciele polskiego rządu, do katastrofy by nie doszło. - I gdyby polski rząd postępował inaczej to też, by do niej nie doszło - zaznaczył. Autorzy "białej księgi" stawiają zarzuty MSWiA, MSZ i BOR. Ich zdaniem, wizyta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu nie była odpowiednio zabezpieczona. Według autorów dokumentu, rządy Polski i Rosji celowo obniżyły też rangę wizyty polskiego prezydenta.

Smoleńsk: PiS wskazuje na Rosjan

PiS: Komorowski złamał konstytucję

"Wizytę organizował groźny agent SB. Przez Tuska i Sikorskiego"

Pod adresem gabinetu Tuska padł ponadto zarzut "blokowania" przetargu na samoloty dla VIP-ów; rozdzielenia wizyt prezydenta i premiera w Katyniu oraz powierzenia odpowiedzialności za "istotne aspekty" organizacji wizyty Tomaszowi Turowskiemu (były pracownik polskiej ambasady w Moskwie; według IPN kłamca lustracyjny). "Biała księga" mówi też m.in. o "rezygnacji z zamówionego rosyjskiego nawigatora dla samolotu przewożącego prezydenta po zapewnieniu bezpieczeństwa lotu delegacji premiera". Autorzy dokumentu podkreślają też, że dzień przed katastrofą otrzymano ostrzeżenie o możliwości uprowadzenia statku powietrznego z lotnisk jednego z państw Unii Europejskiej. - Brak reakcji na zagrożenie terrorystyczne obciąża zwłaszcza szefów służb specjalnych i nadzorującego ich premiera Donalda Tuska - wnioskują autorzy dokumentu.

Tusk i ministrowie - współodpowiedzialni

- Współodpowiedzialność rządu Donalda Tuska oraz ministrów Jerzego Millera (MSWiA), Bogdana Klicha (MON), Tomasza Arabskiego (szef Kancelarii Premiera), Radosława Sikorskiego (MSZ) i Ewy Kopacz (MZ), a także gen. Mariana Janickiego (szef Biura Ochrony Rządu) i innych osób - stwierdzono podczas prezentacji "białej księgi", przygotowanej przez zespół parlamentarny badający przyczyny katastrofy smoleńskiej, kierowany przez Antoniego Macierewicza (PiS). Jednym z pierwszych zarzutów jest "niezapewnienie Polsce bezpiecznych samolotów dla VIP-ów i uzależnienie od sprzętu poradzieckiego".

Zaniechania były karygodne

Szef parlamentarnego zespołu badającego katastrofę smoleńską Antoni Macierewicz (PiS) powiedział, że przy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu doszło do "karygodnych zaniechań", jakie nie miały miejsca w historii. ocenił, że "zaniechania w sferze bezpieczeństwa" związane z wyjazdem prezydenta 10 kwietnia 2010 roku muszą mieć swoje konsekwencje prawne. - Złamano wszystkie zasady związane z obowiązkiem zapewnienia bezpieczeństwa prezydentowi i najważniejszym osobom w państwie. Nieomal każda z tych osób, które leciały tym samolotem powinna mieć ochronę, a w konsekwencjach nie miała żadna"- stwierdził poseł PiS.

"Bogdan Klich nie dopełnił obowiązków..."

Antoni Macierewicz powiedział, że szef MON Bogdan Klich nie dopełnił ciążących na nim obowiązków. Zarzucił mu m.in. rezygnację z zakupu nowych samolotów dla VIP-ów. Według autorów "białej księgi" głównym zaniechaniem ministra Klicha była rezygnacja z przetargu na nowe samoloty dla VIP-ów. W raporcie PiS napisano, że dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik w ciągu trzech lat jedenastokrotnie wskazywał na fatalny stan floty samolotów 36. pułku i domagał się od ministra obrony narodowej zakupu nowych maszyn.

- Ten generał, na którego próbowano zrzucić winę za tę tragedię systematycznie dobijał się u swojego ministra, żeby zapewnić bezpieczną flotę, żeby zrealizować przetarg przygotowany przez Aleksandra Szczygło, bo samoloty poradzieckie są po prostu niesprawne, są zawodne i zagrażają życiu osób, które są nimi przeważone. Zlekceważono to - dowodził Macierewicz. Według autorów "białej księgi", szef MON nie zakupił nowych samolotów, mimo, że w jednym z dokumentów stwierdził, że flota 36. pułku nie gwarantuje bezpieczeństwa przewozów VIP-ów. - Ta decyzja została wydana na półtora miesiąca przed tragedią smoleńską - dodał Macierewicz.

W drugiej części "białej księgi" PiS krytykuje Klicha także za to, że doprowadził do powierzenia remontu samolotu TU-154 M nr 101 zakładom Olega Deripaski "Aviakor" w Samarze. Po tym remoncie - przekonuje - wystąpiły w samolocie liczne groźne awarie. Macierewicz powiedział, że podczas weryfikacji po remoncie jednoznacznie stwierdzono, że niesprawny jest m.in. system łączności satelitarnej. - Za te właśnie działania, za te niedopatrzenia, za zlekceważenie bezpieczeństwa, odpowiedzialny jest bezpośrednio minister obrony narodowej - podsumował poseł PiS.

"... Tomasz Arabski też"

Szef kancelarii premiera Tomasz Arabski nie dopełnił obowiązków jako koordynator lotów z najważniejszymi osobami w państwie na pokładzie, wyznaczając do lotu 10 kwietnia samolot "z licznymi usterkami i awariami" - brzmi jedna z konkluzji "białej księgi" PiS ws. katastrofy smoleńskiej.

Autorzy dokumentu stwierdzają też, że rząd Donalda Tuska "dążył do zorganizowania osobnej wizyty (w Katyniu - red.) celem zawarcia z Rosją układu gazowego kwestionowanego przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego". W "białej księdze" szefowi kancelarii premiera zarzucono niedopełnienie obowiązków. - Minister Tomasz Arabski nie dopełnił obowiązków jako koordynator lotów o statusie "head", wyznaczając (do lotu 10 kwietnia - red.)samolot TU-154M nr 101 z licznymi usterkami i awariami - oświadczono podczas konferencji. - Wielokrotnie dyskutowano, kto naprawdę organizował i jest odpowiedzialny za organizację tej wizyty, kto wyznaczał terminy i skład wszystkie szczegóły. Dysponujemy dokumentami wskazującymi jednoznacznie, że wszystko to leżało w rękach pana ministra Tomasza Arabskiego - powiedział Macierewicz. - Bez jego decyzji (Arabskiego - red.) nie można było uzyskać zgody na wykorzystanie samolotu - podkreślił. Macierewicz dodał, że to Arabski "odpowiada za wskazanie tego właśnie samolotu na lot 10 kwietnia 2010 roku".

Ponadto podczas prezentacji "białej księgi" padło stwierdzenie, że "rząd Donalda Tuska z rządem Władimira Putina prowadził grę, celem wyeliminowania prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z uroczystości w Katyniu". Oświadczono też, że ekipa Tuska "zrezygnowała z podnoszenia sprawy Katynia jako zbrodni ludobójstwa". Macierewicz powiedział, że "jedną z przyczyn gry przeciwko prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu było dążenie rządu Donalda Tuska do tego, by nie mówić o ludobójstwie katyńskim, by sam termin ludobójstwa zginął z agendy spraw polskich, by zgodzić się na wersję rosyjską i zbrodnia katyńska nie miała charakteru ludobójstwa".

- Rząd Donalda Tuska dążył do zorganizowania osobnej wizyty (w Katyniu - red.) celem zawarcia z Rosją układu gazowego kwestionowanego przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego - oświadczono ponadto podczas prezentacji. Macierewicz tłumaczył, że dążenie do zawarcia układu, który "przywiązywał Polskę na wiele lat do najdroższego gazu było postrzegane przez prezydenta jako niezgodnie z polskim interesem narodowym". - Takie porozumienie zostało zawarte 7 kwietnia przez pana premiera Donalda Tuska z panem premierem Władimirem Putinem właśnie w Katyniu, podczas osobnej wizyty, osobnych uroczystości - powiedział Macierewicz.

Złamano zasady ochrony Lecha Kaczyńskiego

Na lotnisku w Smoleńsku złamano zasady ochrony prezydenta - stwierdza "biała księga" zespołu parlamentarnego kierowanego przez Antoniego Macierewicza. Obciąża to - zdaniem autorów - ministra spraw zagranicznych i szefów polskich służb specjalnych.

Według drugiej części "białej księgi", dla lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego "zrezygnowano z rosyjskiego nawigatora na pokładzie TU-154M", co - w opinii autorów - "bezpośrednio obciąża ministra spraw zagranicznych" Radosława Sikorskiego. - Prezydent zapowiedział swoją wizytę jako pierwszy, premier dopiero na początku kwietnia. Rosjanie wyznaczyli nawigatora dla prezydenta, ale gdy okazało się, że trzeba go też zabezpieczyć dla premiera stwierdzili, że nie mają możliwości, by zabezpieczyć oba loty. Wtedy za zgodą dyplomacji zrezygnowano z nawigatora dla prezydenta"- mówił Macierewicz.

Jak napisano w "białej księdze", przygotowując wizytę prezydenta Kaczyńskiego "nie dopełniono obowiązku rozpoznania zagrożeń i przekazania informacji na ten temat", "co bezpośrednio obciąża szefów służb specjalnych: ABW, AW, SKW, SWW". Ponadto "nie zabezpieczono dwóch samolotów prezydenta". Jak podkreślał Macierewicz, złamano instrukcję HEAD (dotyczącą lotów najważniejszych osób w państwie - red.), zgodnie z którą powinny być zabezpieczone dwa samoloty dla prezydenta. - Dla prezydenta nie było drugiego samolotu. Musiał, bez względu na to czy był sprawny czy nie sprawny, lecieć tym, który wyznaczono. Drugiego, łamiąc zasady, nie podstawiono - mówił szef zespołu parlamentarnego.

W "białej księdze" stwierdzono także, że "nie przygotowano wizyt przygotowawczych ani wizyty BOR sprawdzającej warunki na lotnisku w Smoleńsku", a także "zlekceważono informację z 9 kwietnia 2010 do Dyżurnej Służby Operacyjnej Sił Zbrojnych RP o możliwości porwania jednego z samolotów UE". Według dokumentu, "10 kwietnia na lotnisku w Smoleńsku nie było ekipy zabezpieczającej BOR", a "ochronę prezydenta powierzono rosyjskiej Federalnej Służbie Ochrony". - W momencie, gdy miał przylecieć prezydent nie było ani jednego funkcjonariusza BOR z ekipy zabezpieczającej - stwierdził Macierewicz.

Katastrofa wydarzyła się 15 metrów nad ziemią

Do katastrofy smoleńskiej doszło nie na skutek tego, że samolot uderzył w ziemię; on uderzył w ziemię dlatego, że katastrofa nastąpiła na wysokości 15 metrów nad poziomem pasa - oświadczył Antoni Macierewicz. Zapowiedział, że za około miesiąc odbędzie się konferencja prasowa na temat ostatnich 20-30 sekund lotu Tu-154M do Smoleńska.

Podczas prezentacji "białej księgi" PiS na temat katastrofy dziennikarze pytali, dlaczego nie ma w niej informacji znanych publicznie, że "piloci korzystali nie z tego wysokościomierza, z którego powinni korzystać, że za długo lecieli na autopilocie, że za późno podjęli manewr odejścia na drugi krąg". - To są fakty niesprawdzone i niezweryfikowane, które jak na razie stanowią tylko część kampanii mającej obarczyć polskich pilotów, a nie zawierają rzeczywistego, obiektywnego obrazu zwłaszcza ostatnich 20-30 sekund (lotu - red.) - odpowiedział Macierewicz. Jak zapowiedział, ostatnie sekundy lotu będą tematem osobnej konferencji prasowej, która odbędzie się za około miesiąc. - Te fakty związane z samym ostatnim momentem przed katastrofą są poddawane przez nas wnikliwej analizie - dodał. Jak ocenił, wymienione zarzuty wobec pilotów brane są pod uwagę, ale "jako punkt widzenia jednej strony - rosyjskiej".

160 stron, 20 rozdziałów i 19 wniosków

Licząca ponad 160 stron "biała księga" podsumowuje dotychczasowe prace parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, na czele którego stoi Antoni Macierewicz (PiS). W środę przedstawiono pierwszą część dokumentu, która mówi o odpowiedzialności po stronie rosyjskiej. Druga część dokumentu mówi o odpowiedzialności strony polskiej. "Biała księga" liczy 20 rozdziałów. W ostatnim, będącym podsumowaniem znajduje się 19 wniosków dotyczących zaniedbań zarówno strony polskiej, jak i rosyjskiej. Dokument zawiera m.in. notatki służbowe MSZ, Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zeznania funkcjonariuszy BOR i wyjaśnienia wojskowych lotników oraz zeznania rosyjskich kontrolerów lotu.

pap, ps