Tusk u Lisa: Miller i Palikot mogą być naszymi sojusznikami

Tusk u Lisa: Miller i Palikot mogą być naszymi sojusznikami

Dodano:   /  Zmieniono: 
Donald Tusk (fot. Wprost) Źródło:Wprost
- Jeśli PSL uzna, że nie chce razem z nami przeprowadzić pakietu reform zapowiedzianego w exposé, jeśli będzie szukało pretekstu, by być przeciw koncepcjom rządu, jako całości, to trudno będzie dalej kontynuować współpracę - oznajmił premier Donald Tusk, który był gościem Tomasza Lisa w programie "Tomasz Lis na żywo" emitowanym w TVP2. Szef rządu zaznaczył jednocześnie, że wydaje mu się, iż znajdzie argumenty, aby przekonać PSL do zaakceptowania całości propozycji zawartych w exposé. Nie chciał natomiast odpowiedzieć na pytanie, czy w wypadku, gdyby PSL nie dało się przekonać do reform - PO przewiduje zawarcie koalicji z SLD. - Gdyby się miało okazać, że nie możemy dalej współrządzić, będę szukał i chyba znajdę argumenty na inne ewentualności, ale na razie ich nie muszę szukać - przekonywał.

Premier ocenił, że intencją prezesa PSL, wicepremiera Waldemara Pawlaka i ludowców nie jest być przeciw proponowanym zmianom w sprawie podniesienia wieku emerytalnego (PSL chce wcześniejszych emerytur dla kobiet, które wychowywały dzieci), tylko szukać "własnego oblicza i  własnej propozycji w tej z grubsza zaakceptowanej" sprawie. Tusk przyznał, że argumentacja Stronnictwa dotycząca tego jak zadośćuczynić szczególnie Polkom za ich dodatkową, bardzo ciężką pracę związaną z rodzeniem i wychowywaniem dzieci "co do  zasady robi na nim wrażenie". Dodał, że koalicja być może znajdzie rozwiązanie satysfakcjonujące dla matek, a równocześnie nie osłabi znaczenia tej reformy. Zaznaczył przy tym, że on sam raczej nie obniżałby wieku emerytalnego dla wybranych grup, ale szukałby "większego zadośćuczynienia dla tych, którzy biorą na siebie" większy ciężar. Premier podkreślił również, że odnosi wrażenie, iż PO i PSL znajdą wspólny język, co do reform jeszcze przed głosowaniem nad nimi.

Tusk pokłoni się Millerowi i Palikotowi?

Tusk chwalił Ruch Palikota i SLD za postawę w czasie ubiegłotygodniowej sejmowej debaty nad informacją rządu dotyczącą przyszłości UE. - Co do istoty sprawy mówimy dosyć podobnym językiem. Zarówno Leszek Miller jak i  Janusz Palikot mogą być chyba, co niektórych zaskoczy, dość stabilnym sojusznikiem dla obozu rządzącego -  ocenił premier. Dodał, że jeśli politycy tych partii byliby gotowi wesprzeć najtrudniejsze propozycje rządu, to nisko się im pokłoni.

"Kosiniak-Kamysz wszystkich zaskoczy"

Premier pytany był też o niektóre decyzje personalne dotyczące rządu, m.in. o to, dlaczego na ministra pracy wybrał młodego, 30-letniego lekarza Władysława Kosiniaka-Kamysza z PSL. Szef rządu zapewnił, że Kosiniak-Kamysz będzie jednym z największych pozytywnych zaskoczeń w tym rządzie. - Od razu miałem bardzo dobre wrażenie, po tym jak został mi zaprezentowany - jeszcze zanim został ministrem. Sądzę, że to jest niezwykle przytomny człowiek. Zresztą nie uważam, żeby ludzie po 30-ce, byli za młodzi - przekonywał premier.

Europa? "Na razie jestem premierem"

Czy po ośmiu latach na stanowisku premiera Tusk będzie ubiegał się o stanowisko w UE (szefa Rady Europejskiej lub szefa Komisji Europejskiej)? - Mam zajęcie, które bardzo odpowiada moim aspiracjom, po to wygrywałem wybory, żeby przez następne cztery lata, robić to co, uważam, robię w Polsce nie najgorzej - tak przynajmniej ocenili wyborcy. To jest moja autentyczna obsesja - stwierdził Tusk. Dodał, że obecnie nie przewiduje aspirowania do posad w Europie, ale zaznaczył przy tym, że "gdyby Polak mógł uzyskać w Europie tak silną pozycję, jaką mają szef RE i szef KE, to byłoby to wyłącznie z korzyścią dla Polski". - Czy to jest scenariusz realny? Nie wiem. Ja naprawdę jestem przywiązany do tej myśli, że nie ma dzisiaj kapitalniejszej roli do odegrania, niż premier polskiego rządu, który kolejne cztery lata ochroni Polskę przez najgroźniejszymi skutkami kryzysu - podsumował Tusk.

PAP, arb, TVP2