-W 2015 roku Jarosław Kaczyński będzie nagim królem. Do końca zostanie obnażona jego nieumiejętność wygrywania wyborów. Wtedy nadejdzie czas Antoniego Macierewicza – przewiduje w rozmowie z Wprost.pl były polityk PiS Michał Kamiński.
Michał Olech, Wprost.pl: W sobotę Antoni Macierewicz ma zostać wiceprezesem PiS. Co to oznacza?
Michał Kamiński: Nie jest to specjalnie ważne wydarzenie. Antoni Macierewicz i tak jest numerem dwa po prezesie Kaczyńskim. Odpowiada za bardzo ważną narrację dotyczącą katastrofy smoleńskiej. To tylko formalne usankcjonowanie jego pozycji w PiS.
Ta nominacja oznacza skręt PiS-u w prawo, czy może tylko próbę kontrolowania jego wystąpień medialnych?
Macierewicza nie można kontrolować. Ktokolwiek w to wierzy, jest naiwny. PiS już dawno skręcił w prawo. Dlatego ta nominacja jest formalnym usankcjonowaniem tego, co w istocie rzeczy stało się już dawno: skrętu PiS-u na prawo i nadania mu stylu Antoniego Macierewicza.
Macierewicz ma ambicje, ale i szanse stanięcia na czele PiS-u?
W krótkiej perspektywie Macierewicz będzie grać w jednej drużynie i na pewno nie wystąpi przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu. Kluczowy będzie natomiast 2015 rok, kiedy Jarosław Kaczyński przegra wybory prezydenckie, a potem parlamentarne. Przed PiS-em stanie wtedy pytanie: co dalej? W 2015 roku Kaczyński będzie nagim królem. Do końca zostanie obnażona jego nieumiejętność wygrywania wyborów. Wtedy nadejdzie czas Antoniego Macierewicza. Nie jest on wprawdzie najmłodszym politykiem, ale wykazuje gigantyczną dynamikę i dobrze rozumie swój elektorat.
Jest pan pewny, że Kaczyński będzie kandydować na prezydenta Polski?
On już ogłosił, że nie, a kandydatem PiS-u będzie profesor Gliński. Kaczyński bardzo boi się kolejnej przegranej w wyborach prezydenckich. Żeby uśpić własny strach, wymyślił, że wystawi Glińskiego, co załatwi problem kolejnej przegranej. Kaczyński nie chciałby być przegranym kandydatem na prezydenta, na parę miesięcy przed wyborami parlamentarnymi. W tym momencie Ziobro zyskuje duży potencjał.
Ale pojawiały się informacje, że Kaczyński wystartuje, bo prof. Gliński jest zbyt słabo rozpoznawalny.
Zgoda, nie można tego wykluczyć. W takim przypadku przegra jednak wybory, z czego zdaje sobie sprawę. Jego wynik byłby słabszy od tego, który dostał w 2010 roku. Uważam więc, że Kaczyński nie wystartuje. Będzie chciał porażkę zrzucić na kogoś innego.
Półtora roku temu wydał pan książkę " Koniec PiS-u”. Tytułowa teza się nie sprawdziła.
Ostatnie sondaże tylko podkreślają ważność mojej diagnozy. Mimo dramatycznego spadku Platformy, Prawo i Sprawiedliwość po dwóch latach dostaje dokładnie tyle samo, ile w wyborach parlamentarnych. To oznacza, że PiS-owi w dalszym ciągu bardzo wiele brakuje do zdobycia większości. PiS ma swoich oddanych zwolenników, ale jest ich zbyt mało, by przejąć władzę w Polsce.
Michał Kamiński: Nie jest to specjalnie ważne wydarzenie. Antoni Macierewicz i tak jest numerem dwa po prezesie Kaczyńskim. Odpowiada za bardzo ważną narrację dotyczącą katastrofy smoleńskiej. To tylko formalne usankcjonowanie jego pozycji w PiS.
Ta nominacja oznacza skręt PiS-u w prawo, czy może tylko próbę kontrolowania jego wystąpień medialnych?
Macierewicza nie można kontrolować. Ktokolwiek w to wierzy, jest naiwny. PiS już dawno skręcił w prawo. Dlatego ta nominacja jest formalnym usankcjonowaniem tego, co w istocie rzeczy stało się już dawno: skrętu PiS-u na prawo i nadania mu stylu Antoniego Macierewicza.
Macierewicz ma ambicje, ale i szanse stanięcia na czele PiS-u?
W krótkiej perspektywie Macierewicz będzie grać w jednej drużynie i na pewno nie wystąpi przeciw Jarosławowi Kaczyńskiemu. Kluczowy będzie natomiast 2015 rok, kiedy Jarosław Kaczyński przegra wybory prezydenckie, a potem parlamentarne. Przed PiS-em stanie wtedy pytanie: co dalej? W 2015 roku Kaczyński będzie nagim królem. Do końca zostanie obnażona jego nieumiejętność wygrywania wyborów. Wtedy nadejdzie czas Antoniego Macierewicza. Nie jest on wprawdzie najmłodszym politykiem, ale wykazuje gigantyczną dynamikę i dobrze rozumie swój elektorat.
Jest pan pewny, że Kaczyński będzie kandydować na prezydenta Polski?
On już ogłosił, że nie, a kandydatem PiS-u będzie profesor Gliński. Kaczyński bardzo boi się kolejnej przegranej w wyborach prezydenckich. Żeby uśpić własny strach, wymyślił, że wystawi Glińskiego, co załatwi problem kolejnej przegranej. Kaczyński nie chciałby być przegranym kandydatem na prezydenta, na parę miesięcy przed wyborami parlamentarnymi. W tym momencie Ziobro zyskuje duży potencjał.
Ale pojawiały się informacje, że Kaczyński wystartuje, bo prof. Gliński jest zbyt słabo rozpoznawalny.
Zgoda, nie można tego wykluczyć. W takim przypadku przegra jednak wybory, z czego zdaje sobie sprawę. Jego wynik byłby słabszy od tego, który dostał w 2010 roku. Uważam więc, że Kaczyński nie wystartuje. Będzie chciał porażkę zrzucić na kogoś innego.
Półtora roku temu wydał pan książkę " Koniec PiS-u”. Tytułowa teza się nie sprawdziła.
Ostatnie sondaże tylko podkreślają ważność mojej diagnozy. Mimo dramatycznego spadku Platformy, Prawo i Sprawiedliwość po dwóch latach dostaje dokładnie tyle samo, ile w wyborach parlamentarnych. To oznacza, że PiS-owi w dalszym ciągu bardzo wiele brakuje do zdobycia większości. PiS ma swoich oddanych zwolenników, ale jest ich zbyt mało, by przejąć władzę w Polsce.