Powszechny Zakład Ubezpieczeń pozwał MDI za czarny PR

Powszechny Zakład Ubezpieczeń pozwał MDI za czarny PR

Dodano:   /  Zmieniono: 
Maciej Gorzeliński i Rafał Kasprów (fot. Zdjęcia: Tomasz Paczos/PAP, Darek Redos/Reporter, Alamy/BE&W/ ilustracja materiału w tygodniku) 
Proces, który PZU wytoczył właśnie firmie MDI, będzie precedensem, bo ujawni brudne metody, jakie stosują niektóre agencje PR: anonimy, pomówienia, kłamstwa.
Prezes Adam Góral, szef Asseco, największego w Europie Środkowej koncernu informatycznego, oniemiał, gdy się dowiedział, że jego firma przegrała wart miliard złotych przetarg na informatyzację PZU.

Kilka dni później napisał emocjonalny list do premiera Donalda Tuska. Przypominał o zasługach firmy dla rozwoju Polski i ogromnych podatkach, które płaci państwu (3,5 mld zł rocznie). Ubolewał, że mimo tego wielkiego poświęcenia Asseco przegrywa kolejny przetarg z firmą z udziałem Skarbu Państwa. "Jesteśmy dyskryminowani przez podmioty z udziałem Skarbu Państwa. W ten sposób sami sobie odbieramy szansę na budowę polskiego Microsoftu, o którym marzymy od lat” – pisał Góral. Po przegranym przetargu "Puls Biznesu” napisał o prezesie Asseco: "Kto zna Górala, ten wie, że nie w smak mu obchodzić się smakiem”. I zasugerował, że prezes w takich momentach nie składa broni.

Sensacyjna porażka

Rozstrzygnięty pod koniec czerwca 2012 r. przetarg na informatyzację PZU był największą w ostatnich latach tego typu transakcją na rynku ubezpieczeniowym. Faworytem od początku był polski potentat Asseco. Nie tylko dlatego, że ten gigant informatyczny zatrudnia ponad 15 tys. pracowników, lecz także dlatego, że już wcześniej obsługiwał polskiego ubezpieczyciela. Przegrana Asseco była wielką sensacją, której nikt się nie spodziewał. Dlatego natychmiast spadły akcje spółki na GPW.

Polskiego potentata pokonała mało znana amerykańska firma Guidewire, specjalizująca się w ubezpieczeniowych systemach informatycznych. Że to nie koniec walki, PZU dowiedział się kilka dni po ogłoszeniu zwycięzcy, gdy zaczęły docierać do zarządu wieści, że ktoś zbiera informacje o rozstrzygniętym przetargu. I nie są to dziennikarze, ale ciesząca się złą sławą firma PR – MDI Strategic Solutions, należąca do Macieja Gorzelińskiego i Rafała Kasprowa (to im "Gazeta Wyborcza” kilka lat wcześniej poświęciła tekst "Czarne pióra do wynajęcia”).

4 lipca, już po przegranej Asseco, Janusz Leszczyński z MDI wysłał do Guidewire’a e-mail ze szczegółowymi pytaniami dotyczącymi przetargu. Pytał m.in., czy wartość kontraktu wynosi 1 mld zł i czy podwykonawcą projektu będzie firma Sollers (te same kwestie pojawią się później w szkalującym PZU anonimie kolportowanym wśród dziennikarzy). Amerykanie o dziwnym e-mailu z MDI natychmiast poinformowali PZU. – To pierwszy z dwóch śladów, że za tymi działaniami stoi MDI – mówi Michał Witkowski, rzecznik PZU.

Akcja e-mailowa MDI zbiegła się w czasie z anonimami, które oczerniają PZU, prezesa i zarząd spółki. Nieznani autorzy pięciostronicowego opracowania "Informacja dotycząca nowego systemu informatycznego w PZU SA” przekonują, że przetarg był ustawiony i od samego początku preferował Amerykanów zamiast polskiej spółki Asseco. Twierdzą, że system proponowany przez Guidewire’a jest za drogi i w ogóle niepotrzebny PZU, a ponadto amerykańska firma jest niewiarygodna. Cel tych zabiegów był jasny: zmusić PZU do unieważnienia rozstrzygniętego już przetargu. Tylko w wypadku powtórzenia przetargu Asseco miało szansę na zwycięstwo.

O krążących wśród ekonomicznych dziennikarzy kwitach dowiaduje się rzecznik PZU Michał Witkowski, gdy jeden z anonimów trafia na jego biurko. Dziennikarz, który przekazał mu opracowanie, twierdzi, że dokumenty oczerniające PZU wręczyli mu właściciele MDI. Wtedy prawnik Łukasz Syldatk w imieniu ubezpieczyciela pisze list ostrzegawczy do Gorzelińskiego i Kasprowa. Informuje, że jeśli dalej będą kolportować nieprawdziwe informacje, sprawa skończy się w sądzie. "Oświadczam z upoważnienia PZU, że każdy z zarzutów jest fałszywy i bezpodstawny” – pisał Syldatk. Ani Gorzeliński, ani Kasprów na list nie odpowiedzieli.

Nerwy MDI

"Do dziś nie udało się z całą pewnością dowieść, że to MDI stało za rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji wokół przetargu w PZU” – pisałem pół roku temu. Rzeczywiście miałem poszlaki, ale bez przesądzającego dowodu. Kompromitującej współpracy z MDI wypierał się informatyczny potentat: "Asseco nie przekazywało żadnych dokumentów i nie współpracowało z firmą MDI” – zapewniał Artur Wiza, rzecznik firmy.

Świadek koronny

Dziś jednak okazuje się, że proces właścicielom MDI – Maciejowi Gorzelińskiemu i Rafałowi Kasprowowi – wytoczył prezes PZU. W grudniu wpłynął przeciwko nim pozew do sądu o ochronę dóbr osobistych i żądanie zapłaty. Andrzej Klesyk domaga się od obu PR-owców przeprosin za to, że powtarzali kłamstwa na jego temat: o rzekomych manipulacjach, wprowadzaniu ministra skarbu w błąd i inspirowaniu publikacji, które w niekorzystnym świetle przedstawiają działalność MDI Strategic Solutions. "Oświadczamy, że wszystkie powyższe zarzuty są fałszywe i bezpodstawne. Ubolewamy, że w wyniku naszych bezprawnych działań podważone zostało dobre imię PZU. Maciej Gorzeliński i Rafał Kasprów” – publikacji takiego oświadczenia domaga się prezes Klesyk.

Że to PZU ma w tym sporze rację, ma potwierdzić w czasie procesu główny świadek D. [inicjał zmieniony], znany dziennikarz ekonomiczny, który przez wiele lat współpracował blisko z Gorzelińskim i Kasprowem. To właśnie jemu właściciele MDI po rozstrzygnięciu przetargu wręczyli anonimowy dokument oczerniający PZU. W tej sprawie redaktor D. napisał oświadczenie, które dołączone jest do akt sprawy: "Zostałem (…) poproszony do siedziby MDI. Zaproszono mnie jako dziennikarza. Udałem się tam, a podczas spotkania Kasprów i Gorzeliński opowiadali mi o tym, że ich zdaniem w PZU w procesie przetargowym na utworzenie systemu informatycznego doszło do nieprawidłowości. Wręczyli mi pisemne opracowanie jako potwierdzenie rzekomych nieprawidłowości przetargowych.

Przyjąłem materiały. (…) W ramach ich sprawdzania skontaktowałem się z rzecznikiem PZU, któremu przedstawiłem, w celu komentarza, zarzuty zawarte przez przedstawicieli MDI w opracowaniu. Po pewnym czasie skontaktował się ze mną Kasprów. Na spotkaniu, okazując zdenerwowanie faktem, że działania MDI zostały ujawnione w piśmie do ministra Skarbu Państwa, zachowywał się w sposób, który odebrałem jako presję wywieraną na mnie, bym powstrzymał się od ujawniania działań MDI” – napisał w oświadczeniu redaktor D.

Więcej w najnowszym numerze tygodnika "Wprost"

Najnowszy numer "Wprost" będzie  dostępny w formie e-wydania .  
Najnowszy "Wprost" będzie także dostępny na Facebooku .  
"Wprost" będzie dostępny również w wersji do słuchania .