Biznes na komunie. Wracają marki z czasów PRL

Biznes na komunie. Wracają marki z czasów PRL

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nowy Junak (fot. mat. prasowe) 
Trudno znaleźć markę z czasów PRL, której nie próbuje się wskrzesić. Do sklepów trafiają właśnie nowe głośniki Tonsilu, Pewex otwiera sklepokawiarnie, szykują się premiery starych-nowych aut i motocykli. Sama nostalgia to jednak za mało, by odnieść sukces.
Kiedy na wielkich targach motoryzacyjnych we Frankfurcie światowe koncerny pokazują najnowsze modele aut, w warszawskiej siedzibie dawnej FSO firma AK Motor demonstruje nową syrenę, nawiązującą stylistyką do najpopularniejszego polskiego pojazdu lat 60. ubiegłego wieku. Zamiast jednak podestu z opierającymi się o pojazd skąpo odzianymi hostessami, w szklanej gablocie stoi makieta w skali 1:5.

AK Motor należy do Arkadiusza Kamińskiego, polskiego biznesmena mieszkającego od 30 lat w Kanadzie. Spółka podpisała niedawno umowę z FSO, która użyczy jej prawa do używania nazwy „syrena”. Zamierza tu produkować syrenę meluzynę, której koszt w najtańszej wersji ma nie przekraczać 35 tys. zł, ale także i kolejny model – ligea z 3-litrowym silnikiem, nawiązujący do PRL-owskiego prototypu auta syrena sport.

Nie jest to jedyna inicjatywa mająca na celu reaktywację syreny. Nad konkurencyjnym autem pracują dawne wojskowe zakłady AMZ Kutno (tu powstawały takie pojazdy jak Tur i Dzik) wraz z firmą Polfarmex, na co dzień wytwarzającą… suplementy diety. Projekt został dofinansowany 4,5 mln zł z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Jeżdżące już prototypy samochodu są bardzo podobne do dawnej syreny. Główny konstruktor Andrzej Stasiak liczy, że pierwsze pojazdy wyjadą z zakładu już w połowie przyszłego roku. Na początek byłoby to 300-500 sztuk rocznie. Nie będą się jednak nazywać „syrena”, a zdrobniale „syrenka”. Prawa do właściwej nazwy ma bowiem FSO, które współpracuje z Kamińskim i jego AK Motor. Strony na razie milczą na temat tej zbieżności, ale nie można wykluczać, że czeka ich wojna sądowa.

Mikołaj Sibora, właściciel producenta oraz dystrybutora części samochodowych i motocyklowych Almot, od lat chciał zrobić krok dalej. Postawił na własny lekki motocykl. Zamiast kosztownego kreowania własnej marki wpadł na pomysł reaktywacji junaka. Wzorem dla tego PRL-owskiego motocykla był przedwojenny sokół, ale już obecny junak ze Złotnik Kujawskich pod Bydgoszczą ma z nimi niewiele wspólnego. Almot sprzedał 40 tys. motocykli w ciągu czterech lat. Skorzystał przy tym na korzystnym zbiegu okoliczności. W połowie 2014 r. Sejm pozwolił jeździć na motorach o pojemności do 125 cm sześc. także posiadaczom prawa jazdy kategorii B. Sprzedaż mniejszych pojazdów (a takie robi Almot) gwałtownie wzrosła.

Reaktywacja marek motoryzacyjnych budzi największe emocje. I trudno się dziwić. W Polakach zakorzeniona jest tęsknota za własnym, znanym na świecie brandem – Niemcy mają swoje: Volkswagena, BMW czy Mercedesa, dlaczego nie moglibyśmy mieć chociaż własnej Syreny, Warszawy czy Poloneza, do których powrotu na rynek również trwają przygotowania? A to, że w aucie warszawa trudno się było dopatrzeć krajowej myśli technicznej (auto wytwarzano na licencji radzieckiej pobiedy, która była tylko rozwinięciem niemieckiego opla), zdaje się być tylko mało istotnym szczegółem.

FAŁSZYWY OBRAZ PRZESZŁOŚCI

Dlaczego więc dawne marki PRL-owskie, często oferujące siermiężne i awaryjne produkty, stały się nagle tak atrakcyjne? Tomasz Bartnik, partner w zajmującej się marketingiem agencji One Eleven, tłumaczy to naturalnym zjawiskiem, jakim jest idealizowanie przeszłości. – Zarówno starsze, jak i młodsze pokolenie wyobrażenie o tamtych czasach bardziej czerpie z filmów Barei, a nie realnej oceny tamtej sytuacji i rzeczywistości. Są to dla nas zabawne czasy, pełne absurdów. Ustrój był nieefektywny, ale wielu wydaje się, że sympatyczny, bo wszyscy mieli pracę i było wesoło. Nikt nie myśli o pustych półkach i SB. Czas wypiera złe emocje – mówi.

Więcej w najnowszym numerze "Wprost", dostępnym w kioskach i salonach prasowych na terenie całej Polski od poniedziałku 21 września. Najnowsze wydanie można zakupić również w wersji do słuchania oraz na  AppleStoreGooglePlay.
Samochód marki Syrena
Wskrzeszenie produkcji samochodów marki Syrena planuje firma AK Motor, która jest własnością Arkadiusza Kamińskiego. Przedsiębiorstwo podpisało umowę z FSO na korzystanie z nazwy „syrena”. W planach jest produkcja trzech modeli auta w kilku wersjach. Na stronie internetowej można obejrzeć wizualizację meluzyny, która ma być nie droższa niż 35 tysięcy złotych oraz ligei, która nawiązywać będzie do syreny sport.

Nie "syrena", a "syrenka"
Odbudować markę Syrena próbują także dawne zakłady wojskowe AMZ Kutno wraz z firmą Polfarmex. Powstały już pierwsze jeżdżące prototypy, a projektant Andrzej stasian liczy, iż pierwsze 300-500 sztuk wyjedzie na ulice w przyszłym roku. Pojazdy noszą nazwę „syrenka” ze względu na brak praw do nazwy.

Junak
Mikołaj Sibora, właściciel marki Almot przywrócił do życia motocykl Junak, który obecnie produkowany jest w Chinach. W ciągu czterech lat na ulice wyjechało 40 tys. pojazdów.

Unitra
Spółka Unito dzierżawi prawa do marki Unitra. Pierwszym produktem spółki były odtworzone i poprawione słuchawki SM50, które sprzedawane były z bagażnika poloneza podczas tegorocznej wystawy starych samochodów w Warszawie. Unigo współpracuje m.in. ze startupem OORT, z którym stworzono elektroniczną opaskę. Prowadzone są także rozmowy wejścia na rynek węgierki, gdzie w przeszłości Unitra sprzedawała swoje magnetofony Kasprzak

Motocykle WSK
Świdnicki Klub Miłośników Techniki wraz z Politechniką Lubelską i zakładami WSK, które obecnie produkują śmigłowce doszli do porozumienia w sprawie przywrócenia w ciągu trzech lat produkcji i dystrybucji motocykli WSK

Błonie
Michał Dunin i Maciej Maślak zdobyli prawa do marki „Błonie”, dzięki temu że ochrona nazwy wygasła w 2008 roku. Nowa firma rozpoczęła produkcję zegarków pod odświeżoną marką Błonie. Produkt nawiązuje indeksami, liniami przecinającymi tarczę oraz kolorami do PRL-owskiego zegarka Zodiak. Obecnie produkt marki Błonie kosztuje około 1700 złotych. Wewnątrz zegarka znajduje się japoński mechanizm

Pewex
Sebastian Leśniak i Mariusz Składanowski w 2013 roku otworzyli sklep internetowy Pewex pod logiem PRL-owskiej sieci sklepów dolarów i talonowych. Sklep w ciągu roku zwiększył obroty o 400 proc. i założyciele chcą otworzyć sklepokawiarnię Pewex.

Ursus
W 2011 lubelska Pol-Mot Warfarma, jeden z największych polskich producentów sprzętu dla rolnictwa, kupił za 8 mln zł znak towarowy marki Ursus. Dzięki umowie z odbiorcą z Etiopii już 1,5 tys. traktorów trafiło na tamtejsze pola. W planach jest ekspansja w Tanzanii czy Nigerii. Produkty reklamuje sam Lech Wałęsa.

Tonsil
Zakłady we wrześni rozpoczęły produkcję nowej serii głośników altus, za którymi Polacy wystawali nocami w kolejkach w latach 80., doceniając ich niezwykle czyste brzmienie. Nowe altusy trafiają do sklepów i tanie nie są. Za zestaw dwóch głośników z serii 380 trzeba zapłacić 6 tys. zł. Jeśli znajdą się kupcy, może to oznaczać odrodzenie firmy, która zbankrutowała w 2004 r. po wieloletnim konflikcie między inwestorem, japońskim koncernem Pioneer, a polskim zarządem i związkowcami. Majątek i logo upadłej firmy kupił na licytacji wielkopolski przedsiębiorca Sławomir Wieszczeciński, którego ojciec prowadził kiedyś hurtownię z produktami Tonsilu. Ściągnął pracujących niegdyś w fabryce inżynierów.

Elwro i komputery Odra
Wrocławskie Zakłady Elektroniczne powstały w 1959 r. Od 1963 r. zaczęto produkować komputery dla przedsiębiorstw z serii Odra. W 1993 r. zakłady zostały sprywatyzowane i sprzedane koncernowi Siemens, który fabrykę zamknął. Od tamtej pory marka czeka na kogoś, kto przywróci jej życie.