Krzywonos: czekam na przeprosiny od Wałęsy

Krzywonos: czekam na przeprosiny od Wałęsy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Henryka Krzywonos (fot. Bartosz Bernaciak ) 
Mówi się czasem, że mąż i żona to jak głowa na szyi. On - głowa, ale wiadomo, że jak szyja coś postanowi, to głowa tak zrobi... I (Bogdan) Borusewicz był tam taką szyją, czy to się komuś podoba, czy nie. Jako KOR-owiec, a nie stoczniowiec, trzymał się z boku, nie szedł w pierwszej linii. Ale nie znaczy to przecież, że był mniej ważny. Dla wielu ludzi był właśnie najważniejszy - mówi Henryka Krzywonos w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" pytana o wypowiedź dla "Wprost", w której stwierdziła, że prawdziwym przywódcą strajku w Stoczni Gdańskiej był dla niej Bogdan Borusewicz a nie Lech Wałęsa.
- Borusewicz? Mój Boże, to dla mnie był idol. Jak go wtedy zobaczyłam w stoczni, od razu chciałam dotknąć, poznać. Znałam go przecież z ulotek, które ukradkiem czytałam. Podawał w nich swoje pełne nazwisko, adres. Ależ podziwiałam go za odwagę... - podkreśla Krzywonos. Zaznacza jednak, że mówiąc o roli Borusewicza w sierpniu 1980 roku "nie mówi tego przeciwko" Wałęsie.

Przeczytaj wywiad z Henryką Krzywonos we "Wprost"

Krzywonos przyznaje też, ze czeka na przeprosiny od Wałęsy za słowa, że jeśli Borusewicz był mózgiem to "Krzywonos była bezmózgiem". - Lechu zwyczajnie przesadził - przekonuje. - Jakby tamten mój wywiad przeczytał, toby zobaczył, że nic w nim przeciwko niemu nie powiedziałam. Dlatego uważam, że powinien przeprosić. Wiem, że jest "numerem siódmym", upartym jak cholera, i tego nie zrobi. Ale mieć nadzieję można - jak nie osobiście, to może chociaż pocztą? Albo przez internet, który tak bardzo lubi? - zastanawia się Krzywonos.

arb, "Gazeta Wyborcza"