Portfel wczasowicza
Jestem wdzięczny za poruszenie w artykule „Portfel wczasowicza" (nr 30) tematu polskiego zaplecza turystyczno-wypoczynkowego i mentalności ludzi odpowiedzialnych za tę gałąź gospodarki. W Polsce miejsca noclegowe w pokojach prywatnych i ośrodkach wypoczynkowych, które najlepsze czasy mają już dawno za sobą, sprawiają, że nie mogę uwierzyć, iż ich właściciele proponują przyjezdnym takie warunki (szczytem modernizacji jest łazienka przy pokoju). Kolejny typ miejsc noclegowych to pensjonaty i hotele, częściowo też zastane po poprzednim okresie, gdzie cena nie jest w żaden sposób adekwatna do proponowanej usługi. Są oczywiście pensjonaty powstałe z prywatnych środków, w których, niestety, w letnie piątkowo-sobotnio-niedzielne dni można zapomnieć o noclegu ze względu na pełne obłożenie weselno-konferencyjne. Odnośnie polskich hoteli cztero- i pięciogwiazdkowych nie wypowiadam się, gdyż cena nie jest w żaden sposób powiązana z polskimi realiami zarobkowymi. Na niewystarczającą bazę noclegową nakłada się archaiczne podejście do potencjalnego klienta, który jest podejrzewany, że przyjechał w dane miejsce urwać mydelniczkę i ukraść stary telewizor.
Osobnym zagadnieniem jest infrastruktura gastronomiczna. Siadając przy rozpadających się stolikach na niewygodnych polskich ławkach, z niedowierzaniem dowiaduję się o konieczności zamawiania i odbierania posiłków na tzw. krzyknięcie lub numerek. Cała wątpliwa przyjemność przebywania w takich restauracjach polega wówczas na pełnym napięcia nasłuchiwaniu, czy obsługa wykrzykuje już mój posiłek, czy też danie sąsiada. Na pytanie o kawę z ekspresu ciśnieniowego obsługujący najczęściej robią oczy większe od drzwi wejściowych do lokalu – o takiej przyjemności zapomnijmy. No i strawiwszy numerki, krzyczenie, papierowo-plastikową zastawę i piach pod nogami, otrzymujemy najcięższy cios w postaci rachunku za tę usługę. Rachunek ten coraz częściej jest znacznie wyższy w przeliczeniu na europejską walutę niż w hiszpańskiej knajpce przy morzu na Costa del Sol.
ERNEST PIWOWARSKI
Jestem wdzięczny za poruszenie w artykule „Portfel wczasowicza" (nr 30) tematu polskiego zaplecza turystyczno-wypoczynkowego i mentalności ludzi odpowiedzialnych za tę gałąź gospodarki. W Polsce miejsca noclegowe w pokojach prywatnych i ośrodkach wypoczynkowych, które najlepsze czasy mają już dawno za sobą, sprawiają, że nie mogę uwierzyć, iż ich właściciele proponują przyjezdnym takie warunki (szczytem modernizacji jest łazienka przy pokoju). Kolejny typ miejsc noclegowych to pensjonaty i hotele, częściowo też zastane po poprzednim okresie, gdzie cena nie jest w żaden sposób adekwatna do proponowanej usługi. Są oczywiście pensjonaty powstałe z prywatnych środków, w których, niestety, w letnie piątkowo-sobotnio-niedzielne dni można zapomnieć o noclegu ze względu na pełne obłożenie weselno-konferencyjne. Odnośnie polskich hoteli cztero- i pięciogwiazdkowych nie wypowiadam się, gdyż cena nie jest w żaden sposób powiązana z polskimi realiami zarobkowymi. Na niewystarczającą bazę noclegową nakłada się archaiczne podejście do potencjalnego klienta, który jest podejrzewany, że przyjechał w dane miejsce urwać mydelniczkę i ukraść stary telewizor.
Osobnym zagadnieniem jest infrastruktura gastronomiczna. Siadając przy rozpadających się stolikach na niewygodnych polskich ławkach, z niedowierzaniem dowiaduję się o konieczności zamawiania i odbierania posiłków na tzw. krzyknięcie lub numerek. Cała wątpliwa przyjemność przebywania w takich restauracjach polega wówczas na pełnym napięcia nasłuchiwaniu, czy obsługa wykrzykuje już mój posiłek, czy też danie sąsiada. Na pytanie o kawę z ekspresu ciśnieniowego obsługujący najczęściej robią oczy większe od drzwi wejściowych do lokalu – o takiej przyjemności zapomnijmy. No i strawiwszy numerki, krzyczenie, papierowo-plastikową zastawę i piach pod nogami, otrzymujemy najcięższy cios w postaci rachunku za tę usługę. Rachunek ten coraz częściej jest znacznie wyższy w przeliczeniu na europejską walutę niż w hiszpańskiej knajpce przy morzu na Costa del Sol.
ERNEST PIWOWARSKI
Więcej możesz przeczytać w 35/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.