Rozpoczął się wyścig płac między sferą produkcji i usług publicznych
Pensje Polaków znów rosną bardzo szybko. Po majowym spowolnieniu tempa, kiedy to wynagrodzenia w sektorze produkcyjnym wzrosły „tylko" o 10,2 proc., w czerwcu i lipcu ponownie powróciliśmy do dynamiki wynoszącej 11,7 proc. Co ważne, ów wzrost przeniósł się także na sferę budżetową. Z danych o wzroście płac w całej gospodarce w II kwartale (11,6 proc.) wynika, że tempo wzrostu płac w budżetówce jest identyczne. Rozpoczął się zatem wyścig płac między sferą produkcji i usług publicznych oraz między poszczególnymi sekcjami tych usług. Na razie przodują w nim lekarze szpitalni ze wzrostem płac zdecydowanie wyższym od średniej. Wedle danych Ministerstwa Zdrowia, przeciętne wynagrodzenie ordynatora i zastępcy ordynatora wynosi aktualnie ponad 9 tys. zł (w końcu 2007 r. 6417 zł, a zatem wzrost o prawie 40 proc.), zaś lekarza specjalisty – 7 tys. zł (w końcu 2007 r. 4531 zł, czyli wzrost o prawie 60 proc.). Od lekarzy nie chcą być gorsi nauczyciele, którzy domagają się 50-procentowej podwyżki płac. Pytanie, czy w obydwu wypadkach w takim właśnie tempie wzrosła wydajność i jakość pracy, uznane byłoby zapewne przez zainteresowanych za niegrzeczne.
Więcej możesz przeczytać w 35/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.