Wolą stracić zęby, potem pracę, a nawet partnera, niż iść do dentysty. Na samą myśl o wizycie czują paraliżujący lęk. I nie są histerykami, tylko ofiarami dentofobii.
Za pierwszym razem spotykamy się z pacjentem w pokoju relaksacyjnym. Żadnego świecenia lampą po oczach, żadnego zaglądania do buzi. Zwykle towarzyszy nam ktoś z rodziny i, jeśli trzeba, psycholog – opowiada Agnieszka Szygenda, właścicielka pierwszego w Polsce gabinetu dla osób panicznie bojących się dentysty. Pod ścianą rząd strzelistych bambusów, za oknem rośnie magnolia.
Podczas tej wizyty pacjent rozmawia z dentystką nie tylko o zębach. Tak się kończy pierwszy etap oswajania lęku. – Podczas drugiego etapu oswajam pacjenta z fotelem, pokazuję, jak działa aparatura, pozwalam dotknąć narzędzi. Na opuszkach palców demonstruję, jak działa wiertło. I ewentualnie proszę, żeby na chwilę otworzył usta – opowiada dentystka. Takie podchody zajmują zwykle kilka wizyt.
Podczas tej wizyty pacjent rozmawia z dentystką nie tylko o zębach. Tak się kończy pierwszy etap oswajania lęku. – Podczas drugiego etapu oswajam pacjenta z fotelem, pokazuję, jak działa aparatura, pozwalam dotknąć narzędzi. Na opuszkach palców demonstruję, jak działa wiertło. I ewentualnie proszę, żeby na chwilę otworzył usta – opowiada dentystka. Takie podchody zajmują zwykle kilka wizyt.
Więcej możesz przeczytać w 24/2011 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.