Zielony mosteczek ugina się

Zielony mosteczek ugina się

Dodano:   /  Zmieniono: 
achowanie liderów Zielonych dowodzi, że dla ludzi często się przemieszczających nie ma lepszego rozwiązania niż samochód
Jak się nazywa prawdziwie polityczne pismo we Francji? Prawdziwie polityczne to znaczy takie, które obserwuje polityków, przygląda się temu, co zrobili, porównuje z tym, co obiecali zrobić, a wnioski pozwala wyciągać czytelnikom. Pismo to nazywa się "Auto Plus" i dla zmylenia twierdzi, że zajmuje się tematyką samochodową.
Pisałem już kiedyś o "Auto Plus", gdy zostały w nim ogłoszone wyniki dotyczące stylu jazdy samochodem członków rządu i prezydenta Francji. Dowiedzieliśmy się wówczas, że najbardziej niebezpiecznie jeżdżą dwie osoby bezpośrednio odpowiedzialne za bezpieczeństwo na drogach i karanie niesubordynowanych automobilistów: minister transportu i minister sprawiedliwości. Ministrom udał się nie lada wyczyn - ich jazda (w ciągu jednego dnia) kwalifikowała się do odjęcia odpowiednio dziewiętnastu i szesnastu punktów na… dwanaście możliwych. Minister transportu, który prowadził akurat kampanię "ratowania istnień ludzkich" przez zaostrzenie represji, miał potem odwagę oznajmić, że musiał tak jeździć, bo praca ministra jest ważna i w przeciwnym razie spóźniłby się na doniosłe spotkania. Nie potrzeba niczego więcej, by zyskać pewność, że polityk ten nie ma już nawet śladowego kontaktu z rzeczywistością. Elektorat wyczuł to nieomylnie i wkrótce prowadzona przez niego lista przegrała w wyborach municypalnych. Ministrem transportu jest jednak nadal. Zapytany, czy porażka wyborcza nie skłania go do dymisji, odparł zdumiony, że nie widzi po temu żadnego powodu, bo funkcja mera to zupełnie inna kategoria niż funkcja ministra. Oczywiście okolicznością łagodzącą jest to, iż chodzi o ministra z partii komunistycznej, co, jak wiemy, należy traktować na równi z częściowym inwalidztwem lub bardzo młodym wiekiem. Ale jednak!
Ostatnio ekipa "Auto Plus" obserwowała wszystkich czołowych działaczy Zielonych, którzy na okrągło przekonują, że używanie samochodu to postawa nieobywatelska, należy więc się przesiąść na rower, środki publicznego transportu albo chodzić pieszo. W ostateczności samochód może być, jeśli ma napęd gazowy lub elektryczny. Z obserwacji "Auto Plus" wynika, że na siedmiu zielonych tuzów zaledwie jeden porusza się pieszo bądź metrem. W dodatku ten jeden to wprawdzie były minister ochrony środowiska, ale obecnie całkowicie zmarginalizowany politycznie i bawiący się w przewodniczenie grupce o nazwie Generacja Ekologii - Niebiescy. Natomiast dotychczasowa szefowa tego resortu, Dominique Voynet, która właśnie odeszła z ministerstwa, by stanąć na czele Zielonych wchodzących w skład koalicji rządowej, a także kandydat tej partii na prezydenta Francji, Alain Lipietz, stanowią prawdziwie czarne plamy na zielonym sztandarze.
Pani Voynet jest autorką wielu światłych wypowiedzi i inspiratorką licznych pożytecznych akcji. Uważa na przykład, że klimatyzacja nie jest urządzeniem niezbędnym we Francji, kraju o klimacie umiarkowanym. Stwierdziła również: "Wykonywane codziennie proste gesty, takie jak pójście po chleb zamiast pojechania samochodem, będą miały pozytywny wpływ na środowisko". 5 czerwca w Muzeum Historii Natury w Paryżu zainaugurowała akcję pod hasłem "Wszystko, co robicie, liczy się dla naszej planety". Czatujący przed muzeum dziennikarz "Auto Plus" przyglądał się w tym czasie ministerialnemu samochodowi renault safrane z potężnym trzylitrowym silnikiem V6, oczywiście bez instalacji gazowej. Wóz stał w cieniu, ale kiedy zbliżała się umówiona godzina powrotu pani minister, przejechał trzydzieści metrów dzielących go od drzwi, by nie musiała ona chodzić zbyt daleko. Niestety, stanął wtedy w słońcu, więc włączył silnik, by… uruchomić klimatyzację, aby pani minister się nie przegrzała. I stał tak z trzylitrowym silnikiem chodzącym na jałowym biegu przez… 40 minut, bo tyle spóźniła się pasażerka.
Reporter "Auto Plus" stwierdził, że Dominique Voynet nie rozstaje się ze swoją limuzyną ani na chwilę. Przejechała nią nawet 800 metrów, dzielących Zgromadzenie Narodowe od Ministerstwa Transportu. No tak, ale w Ministerstwie Transportu nie sprzedają chleba, więc spacer nie przyniósłby niczego dobrego środowisku. Zachowanie innych przywódców Zielonych jest równie budujące. Alain Lipietz porusza się wyłącznie samochodem, chociaż "Auto Plus" wyliczyło, że dojście do autobusu zajęłoby mu dwie minuty i sześć sekund, a dojazd nim do pracy - najwyżej dwadzieścia minut. Były szef partii, Jean-Luc Benhamias, jeździ starym renault 19 - i to na benzynę ołowiową! W sumie kierownictwo Zielonych własnym przykładem dowodzi, że w obecnych warunkach cywilizacyjno-społeczno-infrastrukturalnych nie ma - zwłaszcza dla ludzi naprawdę aktywnych, zajętych i często się przemieszczających - lepszego rozwiązania niż samochód. Tylko dlaczego nie mówią tego głośno?

Więcej możesz przeczytać w 31/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.