Probówka zamiast seksu

Probówka zamiast seksu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poczęcie potomka staje się łatwiejsze w laboratorium niż w alkowie
Kilka miesięcy temu we francuskiej miejscowości Fréjus 62-letnia kobieta o imieniu Jeanine urodziła chłopca. W wywiadzie udzielonym dziennikowi "Le Parisien" przyznała, że biologicznym ojcem dziecka jest jej 52-letni brat. Ona natomiast nie jest biologiczną matką, gdyż wszczepiona do jej macicy zapłodniona in vitro komórka jajowa należała do pewnej Amerykanki. To wyznanie nie zaszokowało środowiska naukowego. Rewitalizacja komórek jajowych, banki nasienia i komórek jajowych, sztuczne komórki jajowe, techniki prokreacyjne zbliżone do klonowania - to wszystko jest już na porządku dziennym lub znajdzie zastosowanie w niedalekiej przyszłości.
"W pierwszej połowie XXI w. nastąpi całkowite rozdzielenie seksu od reprodukcji" - prognozuje Robin Baker, zoolog, były wykładowca w Szkole Nauk Biologicznych przy Manchester University, w książce "Przyszłość seksu", którą w grudniu będzie można kupić w polskich księgarniach. - Na świecie pojawia się coraz więcej technik rozrodu wspomaganego medycznie. Metody sztucznego zapłodnienia są bardziej skuteczne od seksu, dlatego w prokreacji wkrótce zajmą jego miejsce - argumentuje Baker.
Najczęstszym powodem uciekania się do metod sztucznego zapłodnienia są kłopoty z płodnością. Na takie rozwiązanie decydują się jednak również kobiety, które nie mają takich problemów. Na przykład Jodie Fos-ter nie kryje, że jej druga ciąża, podobnie jak pierwsza, nie jest wynikiem kontaktu cielesnego. Aktorka skorzystała z banku spermy.

Dwie matki, jeden ojciec
Już wkrótce kobiety nie wytwarzające komórek jajowych będą mogły mieć dzieci. Metodę pozwalającą na stworzenie nadających się do zapłodnienia komórek jajowych zaprezentował niedawno na konferencji w Lozannie Gianpiero Palermo, embriolog z Cornell University w Nowym Jorku. Jego zdaniem, do stworzenia jajeczka potrzebna jest dowolna komórka ciała kobiety pragnącej zajść w ciążę. Trzeba z niej pobrać jądro komórkowe i umieścić w dojrzałej, opróżnionej komórce jajowej pobranej od dawczyni. Komórki somatyczne mają jednak podwójny (diploidalny) zestaw chromosomów, rozrodcze natomiast pojedynczy (haploidalny). Za pomocą odpowiedniego impulsu elektrycznego trzeba więc zredukować połowę chromosomów. Dopiero po tej operacji komórka jajowa staje się zdolna do połączenia z plemnikiem niosącym również tylko jeden zestaw chromosomów.

Prawie klonowanie
Metoda wytwarzania "sztucznych" komórek jajowych będzie przełomem w prokreacji wspomaganej medycznie. Technika ta bardzo przypomina klonowanie, które również wymaga opróżnienia komórki jajowej z jądra i wprowadzenia do niej DNA pobranego z dowolnej części ciała, na przykład tkanki sutkowej, jak to się stało w wypadku owcy Dolly. Są jednak pewne różnice. Klonowanie jest bowiem techniką, w której do komórki jajowej wprowadza się pełny garnitur chromosomowy, a nie jego połowę, a materiał genetyczny pochodzi wyłącznie od jednej osoby. Tymczasem podczas zapłodnienia "sztucznej" komórki jajowej dochodzi do połączenia dwóch kompletów informacji genetycznej pochodzących z dwóch organizmów.

Ożywianie
Naukowcy już od dawna stosują technikę polegającą na rewitalizacji komórek jajowych. Dzięki niej kobiety nieco starsze mogą odmłodzić swoje komórki jajowe za pomocą cytoplazmy pobranej z komórek młodszej dawczyni. Przy wykorzystaniu tej metody na świat przyszło już trzydzieścioro dzieci. Najstarsze z nich, Emma Ott, ma cztery lata. Rewitalizację komórek jajowych, określaną też mianem transferu ooplazmicznego, po raz pierwszy zastosował prof. Jacques Cohen z Centrum Medycznego św. Barnaby w West Orange w stanie New Jersey. Cytoplazmę 27-letniej dawczyni wprowadził do komórki jajowej czterdziestoletniej kobiety. Podobną technikę stosuje prof. Alessandro Di Gregorio z Turynu.
Możliwe jest również ożywienie męskich komórek rozrodczych. Przed dwoma laty po eksperymencie przeprowadzonym przez rzymskiego ginekologa Severino Antinoriego (naukowca, który zamierza sklonować człowieka) czterech bezpłodnych mężczyzn zostało ojcami. Udało się to dzięki przeszczepieniu ich niedojrzałych plemników do jąder szczurów, gdzie zostały poddane spermatogenezie, a tym samym stały się zdolne do zapłodnienia komórek jajowych in vitro. Trójka z zapłodnionych tą metodą dzieci urodziła się we Włoszech, a jedno w Japonii.

Dziecko dwóch ojców
Znana fotograf Annie Leibovitz niedawno zdecydowała się na dziecko, mimo że ma już prawie pięćdziesiąt lat. Nie to jest jednak najbardziej niezwykłe. Artystka chce bowiem wychować je razem ze swoją przyjaciółką, pisarką Susan Sontag. Aby dziecko odziedziczyło choć część informacji genetycznej Sontag, do zapłodnienia in vitro komórki jajowej Leibovitz użyto nasienia syna pisarki.
To tylko jedna z wielu konfiguracji pozwalających parom homoseksualnym na posiadanie potomstwa. Naukowcy rozważają jednak możliwość opracowania techniki, która umożliwiłaby narodziny dziecka dwóch ojców, dziedziczącego wyłącznie ich materiał genetyczny. Technikę tę nazwano męskim zapłodnieniem, choć do jej realizacji potrzebna jest także opróżniona z jądra żeńska komórka rozrodcza. Metoda ta również przypomina klonowanie. Polega bowiem na wprowadzeniu do pozbawionej jądra komórki jajowej materiału genetycznego jednego mężczyzny i zapłodnieniu tak spreparowanej komórki plemnikiem drugiego. Do męskiego zapłodnienia niezbędna jest ponadto selekcja plemników zawierających chromosom X lub Y, gdyż zarodek powstały z połączenia dwóch plemników z chromosomem Y nie miałby szans na rozwój. "Choć nie udało się jeszcze przeprowadzić zapłodnienia męskiego, jestem przekonany, że będzie to możliwe w ciągu kilku najbliższych lat" - twierdzi Callum MacKellar, bioetyk i biochemik z uniwersytetu w Edynburgu.

Medyczne wspomaganie
"Techniki wspomagania reprodukcji dzięki rynkowym siłom popytu i podaży stanowią już w Stanach Zjednoczonych prężny dział gospodarki" - pisze Baker. A popyt na tego rodzaju usługi rzeczywiście rośnie. - Człowiek jest ssakiem szczególnym, gdyż jego płodność jest dość ograniczona. Notuje się aż 65 proc. defektów w gametach i zarodkach, niski odsetek zagnieżdżeń embrionów (25 proc. do 30 proc.), duży odsetek poronień (10-35 proc.) i wady wrodzone. Co więcej, kobiety nie sygnalizują okresów płodności - przypomina prof. Marian Szamatowicz, były prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego. "Od 1988 r. do 1995 r. liczba Amerykanek cierpiących na bezpłodność wzrosła z 4,6 mln do 6,1 mln, czyli o 25 proc." - czytamy w książce "Przyszłość seksu". Tradycyjne sposoby na zdobycie potomka są więc ze swej natury mało skuteczne. Coraz większe znaczenie zyskują techniki rozrodu wspomaganego medycznie. Coraz to nowe jego warianty sprawiają, że poczęcie potomka staje się łatwiejsze w laboratorium niż w alkowie.

Więcej możesz przeczytać w 34/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.