Lodówka co miesiąc

Lodówka co miesiąc

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polacy należą do najzamożniejszych mieszkańców postkomunistycznej Europy
Miesięczna pensja w wysokości 39 dolarów, za którą można kupić 12 paczek kawy lub 38 kg mięsa. To nie zły sen, lecz codzienność dla statystycznego obywatela Ukrainy. Polacy zarabiają średnio dwunastokrotnie więcej i choć nie wierzą - bądź nie chcą w to wierzyć - należą do najzamożniejszych mieszkańców Europy Środkowej i Wschodniej.

Zarabiać jak Polak
Jesteśmy relatywnie zamożni, choć z badań przeprowadzanych w naszym kraju wynika, że warunki życia większości obywateli niemal stale się pogarszają. Gdy w 2001 r. pięć milionów turystów wróci z zagranicznych wojaży do domu, narzekanie na siermiężną polską rzeczywistość zapewne jeszcze się nasili. Dopóki jednak nasz PKB wynosi ledwie 40 proc. średniej dla krajów Unii Europejskiej, a per capita jest kilkakrotnie niższy nawet od greckiego, dopóty tłem porównań muszą być dla nas państwa, które jedenaście lat temu startowały z podobnej pozycji. Tu okazuje się, że w naszym regionie najlepiej powodzi się Słoweńcom, Chorwatom i nam. W oczach Ukraińców czy Rosjan możemy uchodzić za prawdziwych bogaczy.
Rok temu Polak zarabiał przeciętnie 487 USD, podczas gdy Czech - 354 USD, Węgier - 307 USD, Słowak - 273 USD, Rumun - 130 USD, a mieszkaniec Ukrainy - zaledwie 39 USD - wynika z danych "Business Central Europe". Więcej od nas zarabiają jedynie Słoweńcy (881 USD) i Chorwaci (608 USD), ale należy przypomnieć, że już w czasach komunistycznej Jugosławii Słowenia i Chorwacja były zamożnymi republikami, a obecnie 60 proc. ich PKB generuje sektor turystyczny.

Polski koszyk
Średnie wynagrodzenie w polskim sektorze przedsiębiorstw wyniosło w lipcu tego roku 2198 zł brutto, a więc około 500 USD - wynika z danych GUS. Pod względem siły nabywczej pieniędzy także plasujemy się w czołówce. Za średnią pensję Polak może kupić dwa razy więcej chleba niż obywatel któregokolwiek państwa w naszej części Europy, o 20 kg mięsa więcej niż Węgier, niewiele mniej pomarańczy od mieszkańca Chorwacji, w której panują niezłe warunki do uprawy cytrusów. W Moskwie pół litra alkoholu średniego gatunku można wprawdzie dostać zaledwie za półtora dolara, za naszą pensję kupimy jednak więcej trunku niż Rosjanie. Tylko Polak za średnie wynagrodzenie nabędzie dwa 21-calowe telewizory, dużą lodówkę lub pojedzie na dwa tygodnie do Tunezji czy Hiszpanii. Również dynamika wzrostu naszych płac jest zdecydowanie największa. W ubie-głym roku średnie wynagrodzenie wzrosło u nas o 10 proc., podczas gdy Czesi musieli się zadowolić dwuprocentową podwyżką, a zarobki Ukraińców spadły o 13 proc.

Polak ambitny
Na tysiąc Polaków niemal trzystu ma samochód, 122 - telewizję kablową, 62 - komputer, a do końca 2001 r. co czwarty rodak będzie abonentem telefonii komórkowej. Mimo to - według sierpniowego sondażu Pentora - jedynie 6 proc. respondentów w ciągu ostatniego roku odczuło poprawę stanu domowych finansów, natomiast w wypadku 51 proc. sytuacja się pogorszyła (43 proc. ankietowanych nie zauważyło zmiany). - Spójrzmy na to z innej strony - proponuje Krzysztof Dzierżawski z Centrum im. Adama Smitha. - Gdy ktoś zadowala się tym, co ma, kończy na kanapie przed telewizorem. Jeśli Polacy wciąż narzekają i twierdzą, że za mało zarabiają i za mało mają, świadczy to jedynie o ich ambicjach i daje nadzieję na podtrzymanie aktywności gospodarczej, która umożliwiła zmianę kraju w ciągu ostatniej dekady.
Narzekamy na zbyt skromne emerytury, choć wydatki na ten cel stanowią 14,4 proc. PKB, podczas gdy w większości państw Europy Środkowej nie przekraczają 10 proc.
Zamożniejsza Słowenia przeznacza na emerytury 11,6 proc. PKB. Za duże pieniądze pochłania również służba zdrowia. Wydajemy na sys-tem ochrony zdrowia 5 proc. PKB, czyli tyle, ile inne kraje należące do OECD. Tylko że wszędzie takie wydatki zapewniają przyzwoity poziom usług medycznych i sprawne działanie systemu, podczas gdy w Polsce niedawno konieczne okazało się zwiększenie składki na ubezpieczenie zdrowotne.

Polak żyje ponad stan
Kłopoty budżetu i spadek wzrostu gospodarczego do 2 proc. PKB zmuszają (szkoda, że nie wszystkich) do zastanowienia się, czy aby nie żyjemy ponad stan i czy należące do najwyższych w Europie Środkowej zarobki znajdują uzasadnienie w kondycji gospodarki. Zarabiamy średnio 500 USD, ale polski PKB w przeliczeniu na mieszkańca jest nadal zdecydowanie niższy niż w Czechach, Słowenii czy na Węgrzech. - Dynamiki wzrostu płac nie da się uzasadnić wynikami ekonomicznymi firm. Wysokie pensje przy wciąż niezbyt dużej wydajności pracy oznaczają niski wzrost gospodarczy, na co Polska nie może sobie pozwolić - potwierdza prof. Jan Winiecki. Co gorsza, Polacy większość pieniędzy przejadają. Gospodarstwa domowe na konsumpcję przeznaczają bowiem 65 proc. PKB (więcej wydają jedynie Rumuni i Bułgarzy). - Oszczędności na poziomie 20 proc. PKB w wypadku takiego kraju jak Polska, znajdującego się na dorobku, są zbyt niskie. Powinny się mieścić w przedziale 25-30 proc. - ocenia Andrzej S. Bratkowski z CASE. 

Więcej możesz przeczytać w 36/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.