"Nie mamy żadnych wskazówek, że Polska chce kontynuować dyskusję (o systemie głosowania w Radzie UE i Joaninie), wręcz przeciwnie, mamy informacje, że Polska chce się trzymać mandatu, który przyjęto na szczycie unijnym trzy tygodnie temu" - powiedział w piątek w Brukseli wysokiej rangi dyplomata portugalski.
Dyplomata, pragnący zachować anonimowość, przyznał, że od czasu szczytu UE, 21-22 czerwca, miały miejsce kontakty na linii Lizbona- Warszawa i że doszło do rozmowy telefonicznej ministrów spraw zagranicznych Polski Anny Fotygi i Portugalii Luisa Amado.
"Tak, była taka rozmowa telefoniczna między ministrami, ale niekoniecznie podczas tej rozmowy dostaliśmy informację (co zrobi Polska). Nie mamy informacji ani z Polski, ani z innego kraju, żeby którykolwiek z nich chciał otworzyć mandat" - mówił dyplomata.
W poniedziałek w Brukseli odbędzie się pierwsza dyskusja w gronie "27", na szczeblu ministrów spraw zagranicznych, nad przygotowanym przez prawników projektem nowego traktatu reformującego UE. Projekt opracowano na podstawie mandatu przyjętego na szczycie w czerwcu.
W Brukseli obserwatorzy zastanawiają się, czy polska szefowa dyplomacji Anna Fotyga podniesie wówczas kwestię systemu głosowania w Radzie UE, a dokładnie kwestię doprecyzowania zapisu o odwlekaniu podejmowania decyzji (chodzi o tzw. kompromis z Joaniny).
Po spotkaniu na szczycie premier Jarosław Kaczyński mówił bowiem, że Polska chce, by został doprecyzowany zapis o tzw. rozsądnym czasie, w którym - zgodnie z kompromisem z Joaniny - muszą być prowadzone dalsze negocjacje na temat budzącej sprzeciw decyzji. Zgodnie z deklaracjami szefa polskiego rządu, na szczycie padła ustna obietnica, iż chodzi o okres nawet dwóch lat. "Nie damy sobie wmówić, że jest inaczej, będziemy o tym mówić na Konferencji Międzyrządowej" - podkreślił niedawno Jarosław Kaczyński.
We wtorek premier powiedział: "Zgodziliśmy się na mandat i słowa dotrzymamy z całą pewnością".
pap, ss