Awantura w studiu TVP. Kłeczek wypraszał polityka PSL-u, poseł nie pozostał mu dłużny

Awantura w studiu TVP. Kłeczek wypraszał polityka PSL-u, poseł nie pozostał mu dłużny

Awantura w TVP
Awantura w TVP Źródło:TVP
Przez kilkanaście minut programu zamiast rozmowy było wzajemne przekrzykiwanie się prowadzącego z zaproszonym gościem. „Niech pan wyjdzie” – padało z obu stron.

Kampania trwa. Do wyborów został nieco ponad miesiąc, a emocje sięgają zenitu. Zwłaszcza te w poniedziałkowym programie „Za czy przeciw?” na antenie Telewizji Polskiej. Podczas niego doszło do kłótni między posłem ludowców Dariuszem Klimczakiem a prowadzącym Miłoszem Kłeczkiem.

Zaczęło się niewinnie, od tematu przedstawionej w poniedziałek przez Jarosława Kaczyńskiego notatki, według której Donald Tusk rozmawiał z kanclerz Angelą Merkel o systemie emerytalnym naszego kraju. – Jak to możliwe, panie pośle? – pytał Kłeczek.

A poseł odpowiadał. – Nic nie wiemy na temat żadnych uzgodnień – zapewnił Klimczak.

TVP wylicza nieobecności Tuska

Pierwszy raz zagęściło się w studiu chwilę później, kiedy polityk zaproponował, aby zaprosić Donalda Tuska, o ile się zgodzi, i zapytać go osobiście. Nie jest to takie proste. Jak się okazuje Telewizja Polska prowadzi rejestr odmów ze strony byłego premiera. Dotychczas miał on odmówić 87 razy.

100 konkretów ostatnio przedstawili. Może 101 konkretem będzie… – zaczął żartobliwie poseł. Gospodarzowi nie było do śmiechu i od razu upomniał polityka. – Postulatów, nie konkretów. To jest różnica, bo postulat to nie jest zobowiązanie – odpowiedział z groźną miną prowadzący.

Klimczakowi udało się dokończyć wypowiedź i zaproponować postulat Koalicji Obywatelskiej głoszący przyjście Donalda Tuska do Miłosza Kłeczka. – Może warto się trochę wyluzować i być obiektywnym – zaproponował poseł. Za to także mu się dostało. – Cieszę się, że pan poseł z takim luzem mówi o tym, że Polakom podnieśliście wiek emerytalny, a kobietom na wsi nawet o 12 lat – zaatakował Kłeczka.

– Kwestia wieku emerytalnego i jego podniesienia została rozstrzygnięta w 2015 roku. Wyborcy jednoznacznie stwierdzili, że to był błąd i powierzyli władzę zupełnie komuś innemu. My także się z tym pogodziliśmy i uważamy, że trzeba szanować zdanie Polaków – tłumaczył dalej Klimczak.

Klimczak zarzucił Kłeczkowi bycie „dziennikarzem tylko z nazwy”

Cały czas, usilnie, prowadzący zarzucał Klimczakowi, że podniósł on wiek emerytalny. Nie pomagało tłumaczenie, że nie był on nawet wtedy posłem oraz powtarzanie, że nie ma pojęcia o żadnych konsultacjach z byłą kanclerz Niemiec.

– My nie będziemy tak rozmawiać, że pan sobie rzuca jakieś tezy. Pan jest poważnym redaktorem, czy tylko redaktorem z nazwy? – zapytał poseł.

– A pan jest poważnym posłem, czy tak tylko z nazwy? – odpowiedział prowadzący. Dodał do tego gest „cudzysłowu” palcami.

– Jeżeli pan chce ze mną tak rozmawiać, to zaraz skończymy audycję – zaproponował Klimczak.

– No to jeżeli pan mnie szantażuje, to jest pana wybór. Jeśli chce pan ją kończyć, to proszę kończyć – skwitował gospodarz.

W tym samym czasie, na fotelu naprzeciwko Klimczaka siedział znudzony poseł Radosław Fogiel. Tak długo czekał na to, aż będzie mógł zabrać głos, że aż zaczął bawić się podczas programu telefonem. Po dziewięciu minutach przepychanki pomiędzy prowadzącym a opozycyjnym posłem nt. emerytur udało się Foglowi dojść do głosu.

Awantura w studiu TVP była tak długa, że Fogiel wyciągnął telefon

Szczęście posła Prawa i Sprawiedliwości nie trwało długo. Po chwili kłótnia wróciła.

– Zauważył pan, że w ogóle pan nie przerywa posłowi PiS-u? – zaczepił uszczypliwie prowadzącego Klimczak.

– Pan poseł odpowiada na moje pytanie. A jak pytam pana o "A", to pan opowiada o "B" – usłyszał w odpowiedzi.

– Pan jest dziennikarzem, czy pseudo-dziennikarzem? – zapytał poseł PSL-u.

– Tak, jestem dziennikarzem, a pan jest politykiem czy pseudo-politykiem? Jeszcze jedna taka uwaga i podziękuję panu za udział w programie – zagroził Kłeczek wymachując intensywnie rękoma.

Niezrażony tą deklaracją Klimczak powtórzył jeszcze raz.

– Jest pan pseudo-dziennikarzem, mówię to z całą stanowczością – zapewnił poseł.

– Bardzo dziękuję, proszę wyjść – odpowiedział prowadzący wskazując drzwi.

Poseł Klimczak jednak został. Jak tłumaczył, jest to Telewizja Polska, więc nie będzie z niej wypraszany. I zaczęła się prawdziwa kłótnia, wymachiwanie palcami i przekrzykiwanie. „Niech pan wyjdzie” – proponowali sobie wzajemnie, donośnie i niezbyt kulturalnie obaj panowie.

Nikt nie dał się wyprosić

Ostatecznie nie wyszedł żaden z nich. Pojawiła się za to opcja, aby głos na sekundę zabrał ponownie Radosław Fogiel współatakując Klimczaka.

– Pan poseł przyszedł ewidentnie z myślą zrobienia zadymy – stwierdził Fogiel.

Na nieszczęście polityka PiS-u nikt go nie usłyszał. Obaj panowie byli w ferworze kłótni i zbyt zajęci sobą. Propozycje wzajemnego opuszczenia pomieszczenia pojawiały się cały czas. Doszedł także wątek palca prowadzącego, który został poproszony o niewymachiwanie nim.

– Bardzo pan nerwowy, nie wytrzymuje pan ciśnienia kampanii – zarzucił Kłeczek.

– Jestem bardzo spokojny – odpowiedział z kamienną miną, patrząc przed siebie poseł.

Po 13 minutach udało się przejść do niemal spokojnej rozmowy.