Brudziński: Jarosław Kaczyński nie podaje się do dymisji

Brudziński: Jarosław Kaczyński nie podaje się do dymisji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Joachim Brudziński, sekretarz generalny PIS zapewnił, że premier Jarosław Kaczyński nie ma zamiaru podawać sie do dymisji."Mało tego, jestem głęboko przekonany, że bez Jarosława Kaczyńskiego nie ma szans na to, żebyśmy za cztery lata z PO wygrali" - ocenił Brudziński w radiowej Trójce.

Pytany o doniesienia medialne, zdementowane od razu we wtorek przez polityków PiS, że J. Kaczyński miałby podać się do dymisji z funkcji prezesa PiS, Brudziński powiedział, że "to bzdura". "Jednemu z moich kolegów coś tam się chlapnęło, dziennikarze to podchwycili, zrobiła się sensacja" - stwierdził.

W jego ocenie, premier tym różni się od szefa PO Donalda Tuska, że zamierza po przegranych przez PiS wyborach poddać się weryfikacji partii na planowanym kongresie PiS. Zdaniem Brudzińskiego, "Tuskowi tego dwa lata temu nie stało" i "nie potrafił z godnością przegrać".

Brudziński powiedział, że na poniedziałkowym posiedzeniu klubu PiS pojawiły się trzy koncepcje dalszej funkcjonowania partii, ale - jak zastrzegł - o tym będzie jeszcze mowa m.in. na planowanym kongresie partii czy Radzie Politycznej.

Pytany, czy prezydent Lech Kaczyński będzie się angażował w działalność opozycyjną PiS powiedział, że "pan prezydent nie jest w tej chwili szeregowym działaczem PiS". "Prezydent jest głową państwa, nie odżegnuje się do swojego zaplecza politycznego i bardzo mu jesteśmy za to wdzięczni, ale proszę nie mieszać głowy państwa do bieżącej polityki" - podkreślił.

Na pytanie, czy prezydent może wskazywać słabe punkty kandydatur na ministrów, Brudziński odparł, że "prezydent na pewno nie będzie kwiatkiem do kożucha". "Uważam, że prezydent, który jest w równym stopniu odpowiedzialny za to, co się w państwie dzieje, jak kandydat na premiera, ma prawo czuć się odpowiedzialny i ma prawo współdecydowania o tym, kto będzie zajmował stanowiska niezwykle ważne z punktu widzenia interesów geostrategicznych i międzynarodowych naszego kraju" - mówił Brudziński.

Według niego, PiS jako opozycja poradzi sobie z PO. Jednocześnie przyznał, że "naiwną byłaby wiara", że PiS będzie w stosunku do PO opozycją inną niż Platforma była dla PiS. Zastrzegł jednak, że PiS będzie opozycją twardą, ale merytoryczną.

Na pytanie, czy przeprosiny Tuska dla prezydenta, które padły we wtorek w programie "Kropka nad i" w TVN24 otworzą nowy rozdział w kontaktach przyszłego premiera z Lechem Kaczyńskim odparł, że "kuriozalna jest sytuacja, kiedy po wielu miesiącach bardzo agresywnej i niekulturalnej werbalnej walki z prezydentem Tusk wymusił z siebie takie przeprosiny".

"Wymuszone, wymiętolone +przepraszam+. Dobrze, że padło, ale z drugiej strony pokazuje charakter człowieka, zacietrzewionego i ogarniętego taką jedną wielką potrzebą niczym nieuzasadnionej agresji. Tak odczytuję Tuska i to jego +przepraszam+. Ani mnie w tej chwili grzeje, ani ziębi" - oświadczył Brudziński.

Jak dodał, wolałby raczej od Tuska konkretów dotyczących przyszłego rządu, żeby szef PO "wziął się do roboty i zrealizował ten cud, który nam obiecywał", "a nie chował się przed dziennikarzami, przed opinią publiczną ze swoimi kolegami z PO i knuł przed PSL jak ich oszwabić".

Na stwierdzenie, że negocjacje koalicyjne PO z PSL bardzo dobrze idą, Brudziński odpowiedział: "srutututu", potem jednak za to określenie przeprosił.

"Działacze PO i PSL tylko przebierają nogami i za chwilę będziemy mieli do czynienia z takim skokiem na stanowiska, jaki był po dojściu do władzy SLD albo po dojściu liberałów" - mówił.

Według niego, najbardziej dobitnym przykładem tego, jaki jest pomysł PO na cud, jest sprawa Stadionu Narodowego. "Pomysłem PO na cud jest tzw. deweloperka, czyli sprzedać to, co jest najbardziej atrakcyjne w centrum miasta i mówiąc kolokwialnie podzielić kasę" -  mówił Brudziński.

Jego zdaniem, z taką polityką PO za chwilę zmierzą się ci wszyscy, którzy zostali "przez PO oszukani" i "ci którzy zostali przestraszeni PiS-em".