Uczłowieczanie kina

Uczłowieczanie kina

Dodano:   /  Zmieniono: 
Leo Beenhakker udowodnił, że zachodnie know-how czyni w Polsce cuda. Dobrze by było, gdyby nasze kino podobnie wykorzystało hollywoodzkie doświadczenie Janusza Kamińskiego.
Kamiński wcześniej przyjeżdżał do Polski, aby nakręcić amerykański film (np. „Listę Schindlera") lub zrealizować teledysk (m.in. grupy Myslovitz). Teraz przyjechał do nas, aby wyreżyserować pełnometrażową fabułę. Jego „Hania" daleka jest od doskonałości. Film to naiwny, z banalną fabuła i dziurami w scenariuszu wielkości Australii (osoba, która wymyśliła scenę z zakorkowaną Warszawą w Wigilię, powinna otrzymać specjalną nagrodę Darwina). Do tego aktorzy grają sztampowo, kreując płaskie i przewidywalne role.
A jednak „Hania" ogląda się bardzo dobrze - właśnie dlatego, że nakręcił ją reżyser z Hollywood. Twórca, który ukończył łódzką filmówkę (czyli Hollyłódź) z „Hani" zrobiłby opowieść o rodzinie pijaków, która nie ma za co kupić wigilijnego karpia. Tymczasem Kamiński pokazał w filmie przedstawicieli klasy średniej - już tak dawno nikt ich nie pokazywał u nas na ekranie, że tylko z tego powodu warto wybrać się do kina. Całość rewelacyjnie sfilmował, co skutecznie maskuje luki w scenariuszu. W ten sposób powstał całkiem zgrabny film. Na pewno nie będzie okupował czołówki polskiego box office’u przez najbliższy rok, ale ma szansę zarobić tyle, że zwrócą się koszty produkcji. A producenci zarobią dzięki tantiemom z wyświetlania „Hani” w telewizji w kolejne Boże Narodzenia – bo ten film ma potencjał, aby – obok „Szklanej pułapki” i „Kevina samego w domu” – stać się żelaznym punktem ramówki na Wigilię.
Dobrze, że tacy ludzie jak Kamiński nie zapominają o swych korzeniach i wracają do Polski. Bo tylko dzięki takim ludziom nasze kino może dokonać cywilizacyjnego skoku. Jeszcze kilka takich filmów jak „Hania" i może przestaniemy się wreszcie taplać w naszych polskich kompleksach (jak w „Placu Zbawiciela", czy w „Edim”), a zaczniemy wreszcie kręcić filmy dla zwykłych ludzi.


„Hania", reż. Janusz Kamiński, Polska, 2007