Tusk o relacjach z prezydentem

Tusk o relacjach z prezydentem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
Nie godzę się na to, aby interes polityczny jednej z partii opozycyjnych znajdował orędownika w Pałacu Prezydenckim - oświadczył premier Donald Tusk, pytany o relacje na linii rząd-prezydent.

"Jest granica, do której PiS zbliża się w sposób bardzo niepokojący. To jest granica, gdzie nasza dobra wola i nasza gotowość współpracy z prezydentem, nawet poza ramami, jakie wytycza prawo, jest wykorzystywana do paraliżowania pracy" - podkreślił Tusk na konferencji prasowej po posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.

Jak dodał, nie może się zgodzić i nie godzi się na to, aby "interes polityczny jednej z partii opozycyjnych znajdował orędownika w Pałacu Prezydenckim i żeby polegało to na blokowaniu czy utrudnianiu prac polskiego rządu".

"Nie damy się sprowokować. Będę cały czas do dyspozycji prezydenta w sprawach, które wymagają naszej współpracy" - zadeklarował szef rządu. Dodał, że wydał dyspozycję ministrom obrony narodowej oraz spraw zagranicznych, aby "informowali i byli do dyspozycji prezydenta, zawsze wtedy, kiedy tego oczekuje".

"Szanuję fakt, że prezydent jest głową państwa" - zapewnił Tusk.

Odnosząc się do poniedziałkowego wezwania szefa MSZ Radosława Sikorskiego do prezydenta na konsultacje, Tusk powiedział: "jeśli minister Sikorski (...) gotów jest przerwać swoje uczestnictwo w ważnych obradach za granicą i natychmiast stawić się u prezydenta, to jest to dowód nie na to, że zgrzyta między nami, tylko że mamy jak najlepszą wolę, aby prezydent nie czuł się omijany".

"Ale ta wola nie może być wykorzystywana tak bez opamiętania" - dodał Tusk.

Powołując się na opinie konstytucjonalistów, szef rządu ocenił, że Kancelaria Prezydenta i prezydent nie powinni i nie mają prawa wzywać ministrów. "Chcemy jednak uniknąć napięcia i nawet kiedy widzimy, że ktoś albo nie zna prawa, albo celowo prowokuje, staramy się postępować tak, aby konflikt nie był gorący i permanentny" - powiedział premier.

W poniedziałek Sikorski został zaproszony do prezydenta na spotkanie dotyczące "podstawowych założeń polskiej polityki zagranicznej". Szef polskiej dyplomacji przerwał wizytę w Brukseli, gdzie uczestniczył w posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych UE, i wrócił do Warszawy.

W ostatnim czasie kwestią sporną w relacjach rząd-prezydent jest także powołanie szefów służb specjalnych. Zdaniem Pałacu Prezydenckiego, Tusk złamał prawo powołując bez opinii prezydenta szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Wywiadu Wojskowego.

Tusk podkreślił, że rząd nie epatuje opinii publicznej opisem przebiegu zdarzeń w Pałacu Prezydenckim. "Między innymi dlatego, że gdybyśmy uznali za stosowne opisywać jak wyglądają niektóre konsultacje w Pałacu Prezydenckim, to pewnie byście państwo i tak nie uwierzyli" - mówił premier dziennikarzom.

Jak podkreślił, ministrowie jego rządu i on wykazują "maksymalną cierpliwość i wyrozumiałość wobec niektórych nietaktów ze strony Kancelarii Prezydenta".

"Wiedziałem, że współpraca z prezydentem nie będzie łatwa. Jestem gotów współpracować z prezydentem w każdej istotnej dziedzinie, pod warunkiem, że jest to w zgodzie z konstytucją i że intencją prezydenta i jego otoczenia jest wzajemna współpraca, żeby pomóc ludziom, żeby z tego wyszła lepsza jakość rządzenia" - zapewnił szef rządu.

Jego zdaniem, niektórzy politycy opozycji "chcą używać autorytetu i urzędu prezydenckiego do konfrontacji - opozycja kontra rząd". "I z tego są wyłącznie same kłopoty" - dodał premier.

Według Tuska, nie ma żadnego powodu, aby napinać relacje z prezydentem. "Wręcz przeciwnie, na niczym mi tak nie zależy jak na tym, by móc w dobrej atmosferze przekonywać prezydenta do naszych rozwiązań" - powiedział szef rządu.

Zwrócił uwagę, że "czasami potrzebne będzie wsparcie prezydenta", który - jak dodał - "ma poważny argument w ręku: weto". "A wiele spraw musimy załatwić w Polsce drogą ustawową" - podkreślił. Tusk zaznaczył, że jest osobiście zainteresowany jak najlepszą współpracą z prezydentem.

ab, pap