"Jesteśmy tutaj po to, żeby oddać władzę samorządom, żeby oddać ją w dobre ręce" - mówił Schetyna podczas środowego posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Temu - jak podkreślił wicepremier - służyć ma tzw. ustawa kompetencyjna.
Jak dodał, chodzi o to m.in. by zwiększyć uprawnienia i rolę sejmików wojewódzkich. Sejmiki z kolei - zdaniem Schetyny - powinny przekazać część swojej władzy do powiatów, gmin i miast.
Druga z przygotowanych ustaw: o rozwoju miast i obszarach metropolitarnych zakłada m.in. powstanie 12 metropolii. "Chcemy, żeby Polska rozwijała się wszędzie, żeby Polska na wschód i zachód od Wisły miała te same szanse, prawa i możliwości" - podkreślił wicepremier.
Rząd chciałby jednocześnie ograniczyć władzę wojewody, czemu służyć ma opracowanie ustawy o wojewodzie. Jak podkreślił Schetyna, urzędnik ten powinien być "otwarty na samorząd i rozwiązywanie problemów ludzi".
Szef MSWiA zapowiedział też zmiany w ordynacji samorządowej, w tym wprowadzenie okręgów jednomandatowych w wyborach do samorządu wszystkich szczebli.
Rząd planuje również m.in. przekazać samorządom majątek Agencji Mienia Wojskowego i Agencji Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa, a ponadto również udziały w lotniskach regionalnych, Agencjach Rozwoju Regionalnego i oddziałach regionalnych TVP i Polskiego Radia.
Premier Donald Tusk powiedział, że nie przyjmuje argumentacji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego - według którego - przekazanie samorządom szerszych uprawnień to "wprowadzanie landyzacji Polski tylnymi drzwiami".
"PiS musi przestać się lękać ludzi, musi przestać się lękać idei samorządności, bo inaczej zabrnie w zupełnie ślepą uliczkę. Mam nadzieję, że to sformułowanie o +landyzacji+ jest niewłaściwe" - powiedział Tusk na konferencji prasowej po posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
"Nie przyjmuję argumentacji Kaczyńskiego"Szef rządu powiedział, że nie przyjmuje argumentacji Jarosława Kaczyńskiego w sprawie samorządów, ponieważ - jego zdaniem - jest ona nieprzemyślana.
"Jeśli ktoś widzi jakieś zagrożenie dla swojej ojczyzny dlatego, że Polacy będą mieli trochę więcej uprawnień, swobody, a wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, radni będą mogli w większym stopniu decydować o swoich małych ojczyznach, to znaczy, że nie rozumie podstawowych praw nowoczesnej polityki" - ocenił premier.
Tusk powiedział też, że rząd chce przekonywać nieufnych do tego, że samorząd nie jest zagrożeniem dla polskiego państwa. "Samorząd terytorialny to jest Polska, to jest władza publiczna" - podkreślił.
W ocenie premiera, reforma administracyjna, to "pozytywna, mocna zmiana - kolejny etap dobrej, bezkrwawej rewolucji na rzecz samorządu".
Premier powiedział, że nie rozmawiał z prezydentem Lechem Kaczyńskim o tych projektach. "Na razie umawiamy się na poważną rozmowę dotyczącą też w jakimś sensie uprawnień samorządu, czyli ustawy o zoz-ach i o tym, żeby samorządy stały się gospodarzami w polskich szpitalach. Tutaj widzę także opór prezydenta" - zaznaczył.
Jego zdaniem, podpis prezydenta pod ustawami reformującymi administrację będzie zależeć od tego, czy Lech Kaczyński "będzie uczciwie i rzetelnie wnikał w istotę i sens ustaw".
Szef rządu zadeklarował, że liczy na "autonomiczną decyzję" prezydenta. Ocenił także, że jeżeli prezydent będzie w tej sprawie "raczej starał (się) wesprzeć PiS w walce z rządem, to może być trudno". "Ale będziemy szukali innych dostępnych nam metod na przeprowadzenie tych ustaw. Na razie mamy jeszcze te rezerwy - czyli perswazję i rozmowę. I ona jest przed nami" - dodał.
"(Prezydent) był prezydentem Warszawy i poznał samorząd w przeciwieństwie do szefa PiS pana Jarosława Kaczyńskiego i liczę na to, że jego (prezydenta) opinia będzie ważniejsza w tym przypadku niż prezesa PiS" - podkreślił premier.ab, pap