Wojna futbolowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pele, Franz Beckenbauer, Michel Platini, Johann Cruyff i Zbigniew Boniek specjalnie dla "Wprost" o mundialu
 
Jest tylko jedna batalia bardziej zażarta niż futbol amerykański - wojna" - mawiał Henry Kissinger. Nie dziwi zatem, że soccer większość obywateli USA po prostu nudzi. - Amerykanie uwielbiają sporty walki. Po prostu lubią, jak coś się dzieje. Gdyby mecze piłki nożnej kończyły się wynikiem 7:6 i dochodziło do bójek, miałbym pełne ręce roboty, a sponsorzy robiliby wszystko, by się pokazać podczas piłkarskiej imprezy. Ale 1:0? Kogo to ma zainteresować? - zastanawia się Tom Decabia, sprzedający reklamy w programach sportowych amerykańskich stacji telewizyjnych. Piłka nożna jednak stała się sportem prawdziwie globalnym.
- Rozpala wyobraźnię milionów od lat może właśnie dlatego, że jest dla wszystkich zrozumiała - uważa Franz Beckenbauer, najwybitniejszy niemiecki piłkarz. - Daje szanse i bogatym, i biednym na wszystkich kontynentach - mówi dla ,,Wprost" Michel Platini, legendarny francuski rozgrywający. Przykładem jest George Weah z Liberii. Dorastał w zapadłej wiosce w pobliżu Monrowii. Cierpiał głód, bo trudno było wyżywić liczną rodzinę - miał dwanaścioro rodzeństwa. Ten były gracz AS Monaco, Paris Saint-Germain, AC Milan, Chelsea Londyn i Olimpique Marsylia powiada: - Futbol to nie wojna, ale wojny może zastępować.

Wojna i pokój
"To będzie rewanż za Malwiny" - zapowiadają w Internecie tysiące Argentyńczyków. Los sprawił, że na tegorocznych mistrzostwach do jednej grupy trafiły Anglia i Argentyna, toczące przed laty konflikt zbrojny o Falklandy (Malwiny). Oliwy do ognia dolała... noga najpopularniejszego angielskiego piłkarza, Davida Beckhama. W rozgrywkach Champions League najpierw sfaulował go Hiszpan argentyńskiego pochodzenia, Diego Tristan. Kilkanaście dni później już pełnokrwisty Argentyńczyk, Aldo Duscher, złamał Beckhamowi kość śródstopia. Brytyjskie media od razu rozpętały kampanię oskarżeń pod adresem Argentyńczyków o spisek przeciwko Beckhamowi i reprezentacji Anglii (nie brakowało głosów żądających przepytania na tę okoliczność ambasadora Argentyny w Wielkiej Brytanii). W sprawie wypowiadał się Tony Blair, brytyjski premier.
Stare konflikty między krajami czy narodami zawsze odżywają na piłkarskim stadionie. Tak dzieje się w wypadku spotkań Jugosławii z Chorwacją lub Słowenią, czy w potyczkach pomiędzy Hondurasem i Salwadorem. Cztery lata temu, podczas francuskiego mundialu, światową opinię publiczną elektryzowało spotkanie USA z Iranem. Mecz budził zainteresowanie, gdyż spotkały się reprezentacje dwóch wrogich państw. Nazajutrz wszystkie gazety na świecie publikowały zdjęcia zawodników obu drużyn ściskających sobie ręce.
- Bo piłka nożna przede wszystkim łączy. Koreańczycy i Japończycy przez wiele lat nie mogli się dogadać. Do dziś nie rozwiązali wszystkich sporów między sobą. Futbol jednak potrafił ich bardzo szybko pogodzić - zauważa Zbigniew Boniek, jeden z najlepszych polskich piłkarzy w historii, obecnie wiceprezes PZPN.

Futbol polityczny
Na meczach regularnie pojawiają się prezydenci, premierzy i monarchowie. Zdarza się, że piłkarskie problemy powodują konflikty między politykami. Tony Blair pokłócił się z ministrem spraw zagranicznych Jackiem Straw o to, czy Wielka Brytania powinna mieć jedną drużynę, czy Anglia, Szkocja, Walia i Irlandia Północna powinny nadal grać osobno. Piłką interesuje się papież. Kilkanaście miesięcy temu, podczas spotkania z delegacją PZPN, dopytywał się o losy ulubionego klubu - Cracovii.
Niektórzy piłkarze też starają się wywierać wpływ na politykę. We Francji szanse Jeana-Marie Le Pena w II turze wyborów prezydenckich osłabiły gwałtowne protesty kilku czołowych piłkarzy, którzy zagrozili, że w razie zwycięstwa lidera skrajnej prawicy nie polecą na mundial do Azji. Szczególnie ostro protestował Zinedine Zidane, który sam mógłby bez trudu ubiegać się o najwyższe państwowe stanowiska. Z sondaży wynika, że Zidane jest dziś najpopularniejszym Francuzem. Grzegorz Lato, król strzelców mistrzostw świata w 1974 r., jest obecnie senatorem.

280 tysięcy dolarów na głowę
Piłką nożną żyją jednak głównie zwykli ludzie na wszystkich kontynentach. Dla biednych krajów sukcesy piłkarskiej reprezentacji to często jedyna szansa zaistnienia w światowych mediach. Próbują więc ją wykorzystywać państwa afrykańskie, gdzie poziom gry systematycznie się podnosi. Nigeria i Kamerun wygrały piłkarskie turnieje na dwóch ostatnich igrzyskach olimpijskich. Przed tegorocznymi mistrzostwami obie ekipy wymieniane są w gronie drużyn, które mogą sprawić niespodziankę i nawet zdobyć medal. Bardzo prawdopodobne, że na towarzyszącym mundialowi kongresie FIFA nowym przewodniczącym tej organizacji po raz pierwszy w historii zostanie przedstawiciel Czarnego Lądu - Kameruńczyk Issa Hayatou.
Rośnie także siła futbolu azjatyckiego. Zespoły Korei Południowej i Japonii świetnie ostatnio spisywały się w meczach towarzyskich. Gwiazdy japońskiej piłki wpływają na koniunkturę futbolową w Europie. Kluby chcą mieć w składach Japończyków, bo ich gra w renomowanych zespołach europejskich budzi wśród rodaków ogromne emocje. Na mecze przyjeżdżają tysiące turystów z Japonii. Japońskie telewizje transmitują na żywo spotkania z ich udziałem rozgrywane w ligach europejskich. Hidetoshi Nakata w Parmie, Shinji Ono w Feyenoordzie Rotterdam czy Junichi Inamoto w Arsenalu Londyn gwarantują nie tylko wpływy z biletów i transmisji, ale i dobre rezultaty.
- Kiedyś w mistrzostwach świata liczyły się tylko zespoły z Europy i Ameryki Południowej. Teraz coraz więcej do powiedzenia mają drużyny z Afryki i Azji, które w ostatnich latach przebojem doskoczyły do światowej czołówki. Do futbolowej rodziny nie dołączy tylko nigdy Antarktyda, ale jedynie dlatego, że pingwiny nie umieją grać w piłkę - żartuje Jan Tomaszewski, niegdyś znakomity bramkarz, obecnie felietonista i komentator sportowy. Tegoroczny mundial pobije prawdopodobnie rekordy telewizyjnej oglądalności. Do finałów awansowały przecież niemal wszystkie największe kraje świata, w tym - po raz pierwszy w historii - Chiny. Rekordowe będą też premie za zdobycie mistrzowskiego tytułu. Najwięcej mogą zarobić piłkarze angielscy - po 280 tys. USD na głowę.

Globalizacja gwiazd
Powszechne zainteresowaniem futbolem, paradoksalnie, nie sprzyja kreowaniu wielkich gwiazd światowej piłki. - Pierwszym królem futbolu był Pele, lecz ilu ludzi widziało go na boisku? Obecnie trudno będzie się zbliżyć komukolwiek do Pelego, Beckenbauera czy Cruyffa. Mamy wprawdzie Zidanea, piłkarza fenomenalnego, ale tego Zidanea gościmy za pośrednictwem telewizji co trzy dni u siebie w domu - zauważa Zbigniew Boniek. Na nowych idoli liczą Polacy. Naszym piłkarzom będzie łatwiej, bo prawdziwych futbolowych gwiazd nie mieliśmy od czasów Zbigniewa Bońka. Przez ostatnie 16 lat nie graliśmy na żadnym poważnym turnieju. Czy jednak komuś z wybrańców Jerzego Engela uda się wybić ponad przeciętność? Zdania są podzielone.
- Woła o pomstę do nieba to, co się dzieje w reprezentacji i w PZPN od momentu wywalczenia awansu. Jeśli wypadniemy dobrze na mistrzostwach, to tylko będzie dowód na to, że piłka nożna jest sportem nieobliczalnym - obawia się Jan Tomaszewski. - Jestem optymistą. Piłka nożna polega na tym, by strzelać bramki i wygrywać. Polakom znów się to powinno udać. Kto strzeli? To bez znaczenia - twierdzi Włodzimierz Smolarek, ostatni z polskich piłkarzy, który zdołał trafić do bramki na mundialu. - Jesteście w drugiej lidze światowej - odziera nas ze złudzeń Pele.




Pele
Słynny Brazylijczyk naprawdę nazywa się Edson Arantes do Nascimento. Uważany jest za najlepszego piłkarza w historii futbolu. Mistrz świata w latach 1958, 1962, 1970.

Widzę trzy reprezentacje, które mogą zdobyć puchar świata: Brazylię, Francję i Argentynę. O tytuł najlepszego piłkarza walczyć będą natomiast Zidane z Francji, Owen z Anglii, Raul z Hiszpanii i Ronaldo z Brazylii. Są też inni dobrzy zawodnicy - Batistuta z Argentyny, Figo z Portugalii czy Rivaldo z Brazylii. Dlaczego wierzę w Brazylię? Po pierwsze, bo ufam brazylijskim piłkarzom. Poza tym trener Luiz F. Scolari sprawił, że drużyna gra lepiej. Nie można zresztą mówić, że zespół jest zły, kiedy grają w niej tacy piłkarze jak Roberto Carlos czy Cafu, którzy uznawani są za jednych z najlepszych w Europie. Ostatnio sporo rozmawiałem z Ronaldo. On także wydaje mi się bardziej dojrzały i gotowy do gry na najwyższym poziomie. Dotychczas tylko drużyny z Ameryki Południowej i Europy stać było na zdobycie pucharu. Na pewno pomógł im fakt, że mistrzostwa organizowane były wyłącznie na tych kontynentach. Tym razem będzie inaczej, ale ani Japonia, ani Korea Południowa - mimo że są najlepszymi drużynami w swoim regionie - nie mają szans na zdobycie mistrzostwa. Jeszcze raz droga stoi otworem dla uznanych drużyn z Ameryki Południowej i Europy, Polska zaś to druga liga światowa.

Franz Beckenbauer
Libero reprezentacji RFN, mistrz świata w 1974 r., wicemistrz w 1966 r., brązowy medalista mistrzostw świata w 1970 r., mistrz Europy w 1972 r., najlepszy piłkarz Starego Kontynentu w latach 1972 i 1976.

Piłki nożnej nie dzielą żadne granice. W przeszłości często mieliśmy okazję się przekonać, że dzięki niej przezwyciężane były wszelkie podziały i ideologie. Futbol integruje narody świata. Rozgrywki piłkarskiego Pucharu Europy odbywały się nawet w okresie zimnej wojny, gdy politycy w ogóle nie chcieli ze sobą rozmawiać. W 1998 r. doszło do meczu reprezentacji USA i Iranu, co przez długie lata uważano za niemożliwe. W zbliżających się mistrzostwach dużo do powiedzenia będzie miała zapewne Francja, która broni tytułu. Bardzo wysoko cenię też Argentynę. Nie można zapomnieć również o wielkich możliwościach Brazylii. Niemiecka reprezentacja powinna przejść przez rundę wstępną. Trzeba wykorzystać szczęśliwe losowanie. Od jednej ósmej finału decydować będzie forma w dniu meczu. Nasza ekipa znajduje się w fazie przełomowej, lecz bez wątpienia Niemcy nie należą do faworytów mistrzostw świata w 2002 r. Jak oceniam szanse reprezentacji Polski? Wielu waszych zawodników znam z Bundesligi. Sądzę, że także powinniście pomyślnie przejść rundę wstępną.

Johann Cruyff
Największa legenda holenderskiej piłki, wicemistrz świata w 1974 r., najlepszy piłkarz Starego Kontynentu w latach 1971, 1973 i 1974.

Mundial w Azji rozpoczyna się tuż po finale Ligi Mistrzów w Europie. Bohaterowie z Europy są już zmęczeni. Wielu z nich, na przykład Zidane czy Figo, chciałoby zostać gwiazdami na boiskach w Korei i Japonii. Tymczasem będzie to trudne - niektórzy piłkarze ze Starego Kontynentu mają w nogach ponad 70 meczów. Właśnie dlatego europejskie zespoły nie mają równych szans z zespołami z Ameryki Południowej. Polacy łatwo wygrali eliminacje do mistrzostw świata. Sądzę, że mają szansę na przejście do dalszej fazy rozgrywek. Nie będzie to jednak łatwe, bo Korea gra na swoich boiskach i "nie ma innego wyjścia" - musi zostać w turnieju. USA to też wymagający rywal. Niedawno Amerykanie przegrali u siebie towarzyski mecz z Holandią, lecz wcześniej wygrali aż trzydzieści meczów. Polska ledwo poradziła sobie z Estonią. Faworytami grupy są więc Korea i Portugalia. Powinniście jednak być szczęśliwi, że drużyna wystąpi na mistrzostwach po tylu latach.

Michel Platini
Słynny francuski pomocnik, mistrz Europy w 1984 r., brązowy medalista mistrzostw świata w 1986 r., w latach 1983-1985 najlepszy piłkarz Europy w plebiscytach "France Football".

Futbol to sport globalny. Daje szansę wszystkim na wszystkich kontynentach. Szansę na stanie się idolem! Szansę na wybicie się! To potężny magnes. Futbol jednoczy ludzi, bo jest bardzo emocjonującą i widowiskową grą.Francja może się pochwalić jedną z najlepszych drużyn na świecie. Mamy świetnych piłkarzy i wielkie doświadczenie na takich turniejach. Wszystko to sprawia, że jestem prawie pewien, iż nasza drużyna narodowa obroni tytuł mistrza świata. Mniejsze szanse na jego zdobycie daję Argentynie, Brazylii, Włochom i Anglii. Polacy? Cóż, nie było was na kilku ostatnich mistrzostwach świata i Europy, ale jeśli polska drużyna będzie grała świetnie, może zdobyć... wszystko.

Zbigniew Boniek
Jest jednym z najwybitniejszych polskich piłkarzy. Największe sukcesy - trzecie miejsce na mistrzostwach świata w 1982 r. i klubowy Puchar Europy z Juventusem Turyn w 1985 r. Obecnie jest wiceprezesem PZPN.

Piłka nożna jest częścią światowego procesu globalizacji. Mecze na najważniejszych imprezach oglądają setki milionów ludzi na całym świecie i w każdym kraju znajdują się kibice każdej drużyny. Hiszpanom czy Anglikom kibicują ludzie w Niemczech, Polsce i krajach afrykańskich. Kiedyś było to nie do pomyślenia. Piłka nożna więc łączy. Koreańczycy i Japończycy przez wiele lat nie mogli się dogadać. Piłka nożna potrafiła ich jednak bardzo szybko pogodzić.
Azjatycki mundial to będą mistrzostwa niespodzianek. Świetni są Argentyńczycy, Francuzi i Włosi, ale dużo może zdziałać jedna z drużyn afrykańskich. Polacy mają bardzo sprecyzowany program. Chcielibyśmy wyjść z grupy i powalczyć dalej, ale żebyśmy nie czuli, że zawiedliśmy, musimy rozegrać przynajmniej trzy bardzo dobre mecze. Jeśli mimo to nie awansujemy - nic się nie stanie! Bo możemy na przykład zremisować z Koreą i Portugalią, wygrać z USA i odpaść z turnieju. Wtedy jednak pretensji do siebie mieć nie powinniśmy.



Kto wygra?
Typują trenerzy reprezentacji Polski

  • Kazimierz Górski (1971-1976)
    W podziale tytułów mistrza świata między Europę i Amerykę Południową na razie jest remis. Myślę, że tym razem mistrzostwo zdobędzie znów ktoś z tych kontynentów. Stawiałbym na Argentynę. Jestem optymistą i liczę, że Polacy wyjdą z grupy.
  • Jacek Gmoch (1976-1978)
    Moim faworytem jest Argentyna - to świetny zespół. Powalczyć też mogą kraje afrykańskie; Kamerun i Nigeria na pewno postarają się o wielką niespodziankę. Jeśli Polska wyjdzie z grupy - odniesiemy sukces. Przeciwnicy są trudni.
  • Ryszard Kulesza (1978-1980)
    Faworytów jest kilku, z Ameryki Południowej - Brazylia i Argentyna. Z Europy - Francja, Hiszpania i Portugalia, która na pewno wyjdzie z naszej grupy. Czy Polakom również się to uda? Zadecydują dwa pierwsze mecze.
  • Antoni Piechniczek (1981-1986, 1996-1997)
    Murowani faworyci to Francja, Argentyna i Brazylia. Chciałbym jednak, by ktoś przełamał ten układ. Może Włosi albo Anglicy? Reprezentację Polski stać na wyjście z grupy. Najważniejsze, by nie przegrać pierwszego meczu z Koreą Południową.
  • Wojciech Łazarek (1986-1989)
    Moim faworytem, co zresztą potwierdzają wyniki, jest Argentyna. Myślę, że Polacy wyjdą z grupy. Nie sugerowałbym się ostatnimi rezultatami, bo na mistrzostwach gra się inaczej niż w towarzyskich potyczkach.
  • Andrzej Strejlau (1989-1993)
    Argentyna i Francja - to moi faworyci. W wypadku Polaków wszystko będzie zależało od tego, jak się zaaklimatyzują w Korei Południowej, a także od wyniku pierwszego meczu z gospodarzami.
  • Henryk Apostel (1994-1995)
    Faworytami są Francja, Brazylia i Argentyna. Oczekuję niespodzianki na dużą skalę ze strony zespołów afrykańskich - Kamerunu i Nigerii. Chciałbym, aby Polacy wyszli z grupy.
  • Władysław Stachurski (1996)
    Stawiam na Argentynę. Czarnym koniem może się okazać Japonia. Sobie i wszystkim kibicom życzyłbym, by Polacy wyszli z grupy.
  • Janusz Wójcik (1997-1999)
    Nie będę oryginalny - typuję Francję, Brazylię i Argentynę. Jeśli chodzi o Polaków, to trzeba być optymistą, choć ten optymizm nieco przygasł po ostatnich występach.
  • Jerzy Engel (od roku 2000)
    Faworytami są Argentyńczycy i Francuzi. Czarnym koniem może być Japonia, Hiszpania i... Polska. Spośród drużyn z Afryki najlepszy jest dziś Kamerun.
Więcej możesz przeczytać w 22/2002 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.