Karadzić dał się złapać

Karadzić dał się złapać

Dodano:   /  Zmieniono: 
I oto stał się cud. Po prawie 12 latach Radovanovi Karadziciowi znudziło się życie na wolności i dał się aresztować w autobusie miejskim w Belgradzie.
Zupełnie przypadkowo stało się to na kilka dni przez wizytą w Brukseli serbskiego ministra spraw zagranicznych i spotkaniem unijnych szefów dyplomacji. Także przypadkowo doszło do tego za rządów sił proeuropejskich i w kilka miesięcy po proklamowaniu niepodległości przez Kosowo. Niesamowicie dużo tych przypadków.      

Zastanawiam się, kim właściwie jest Radovan Karadzić, jaka była jego prawdziwa rola w tragedii bośniackiej. Przed wojną pracował jako psychiatra, był też z zamiłowania poetą. Uwielbiał twórczość ludową. Na początku lat 90. to on jednak stanął na czele Serbów bośniackich, stając się ich politycznym przywódcą. Ci, którzy go poznali osobiście mówili, że nie był ani wybitnym politykiem ani charyzmatycznym człowiekiem. W przeciwieństwie do generała Ratko Mladicia nie był też tragiczną jednostką. Bo Mladić nosił w sobie głęboką traumę - w dzieciństwie na jego oczach bośniaccy muzułmanie wyrżnęli jego rodzinę. W czasie wojny Mladić jako wojskowy tylko wypełniał rozkazy, ale miał też poczucie osobistej misji, zemsty. Już po wojnie przeżył kolejną tragedię, jego córka popełniła samobójstwo. Karadzić takich przeżyć nie miał. Jego odpowiedzialność też jest dyskusyjna. Czy tylko wiedział o tym, co się stanie w Srebrenicy i nie zapobiegł temu czy też sam zainspirował czystkę? A może był tylko figurantem, wypełniającym czyjeś polecenia? Sama rzeź w Srebrenicy to kolejna niewiadoma. Dopiero teraz mówi się o tajnym układzie między prezydentami Serbii i Bośni, Miloszeviciem i Izetbegoviem, na mocy którego Serbowie w zamian za wycofanie się ze środkowej Bośni, mogli zrobić co chcieli ze Srebrenicą, z której nagle wycofały się siły bośniackie.                            

Dobrze się stało, że aresztowano Karadzicia. Może dzięki jego procesowi poznamy część odpowiedzi na pytania. Dla Serbii z kolei to jeszcze jedna przeszkoda mniej na drodze do Unii Europejskiej. Nie zmienia to jednak faktu, że sam trybunał w Hadze trudno nazwać prawdziwie sprawiedliwą i słuszną instancją. Szkoda, że Haga gorliwie ściga tylko jedną ze stron konfliktu. Albańscy zbrodniarze wojenni z Kosowa mogą dzięki temu piastować funkcje państwowe. A jeśli już jakimś cudem zdarzy się, że któryś z nich trafia przed trybunał może się liczyć z natychmiastowym rozgrzeszeniem. Tak jak chociażby były premier Kosowa, Ramush Haradinaj, który osobiście zarżnął co najmniej kilkunastu Serbów, nie mówiąc już o jego mafijnych powiązaniach. Został uniewinniony, bo nie znaleźli się świadkowie jego zbrodni... W myśl tej logiki jeszcze trudniej byłoby udowodnić winę Karadziciowi - Serbom jednak została przypisana rola jednych winnych wojnie i Karadzić nie ma co liczyć na łaskawość.